Według przedstawionych zarzutów, miał on używać sformułowań bezpośrednio dotyczących radnych koalicyjnych. Na wstępie radny Bander odczytał fragmenty z Kodeksu Etyki Radnych.
Wniosek o upomnienie miał być rozpatrzony po wyjaśnieniach radnego Detyny, który wyraził chęć odpowiedzi na, jak twierdził bezpodstawne zarzuty, wynikające z błędnej interpretacji tekstu. Radny oddał się do dyspozycji przewodniczącego, stwierdzając, że przedstawi swoje racje i obroni swoje stanowisko.
Wydawało się, że dyskusja na tym się zakończy. Przeanalizowania kontrowersyjnych tekstów miało nastąpić na spotkaniu radnego z przewodniczącym, po którym miano powrócić do problemu w najbliższym czasie.
Sprawy przybrały odmienny obrót, gdyż rozpoczęła się swoista nagonka na radnego, mimo tego, że radny Detyna jednoznacznie stwierdził, iż zarzuty są bezpodstawne, a tekst został źle zrozumiany i zinterpretowany. Radny zauważył, że według niego jest to pewnego rodzaju próba odegrania się za jego nieprzychylne władzy działania.