Wybory parlamentarne mają być w zamyśle obrazem stanu nastrojów i woli społeczeństwa – czyli „suwerena” wg retoryki często nadużywanej przez przedstawicieli obecnej partii rządzącej PiS. Jednak czy sposób przeliczania, który preferuje duże partie jest autentycznym obrazem demokracji? Niestety nie, obraz jest całkowicie zdeformowany. Jeżeli partia zdobywa np. 37% ważnych głosów i dostaje ponad 50% mandatów w Sejmie RP, to taki wynik nie ma nic wspólnego z autentycznością, czyli zakłamuje faktyczne wyniki wyborów.
Na przykładach z wyborów do parlamentu z roku 2015 oraz 2019 pokażę, jak faktycznie kształtuje się podział głosów wyborców.
Wybory 2015 r:
- PiS zdobywa 37,58 % wszystkich oddanych i ważnych głosów, czyli daleko do 50%
- PO – 24,09 %
- Kukiz 15 – 8,81 %
- Nowoczesna – 7,6 %
- PSL – 5,13 %
- Mniejszość Niemiecka – 0,18 %
Podsumowując: ugrupowania, które przekroczyły próg wyborczy otrzymały łącznie 83,39 % wszystkich ważnych głosów. Pozostało 16,61% głosów niewykorzystanych.
Dzieląc te głosy matematycznie, proporcjonalnie do wyników bezpośrednich, wyniki wyglądałyby tak:
- PiS - 45,16 % 207 mandatów
- PO - 28,95 % 133 mandaty
- Kukiz 15 - 10,59 % 49 mandatów
- Nowoczesna - 9,13 % 42 mandaty
- PSL - 6,17 % 28 mandatów
- Mniejszość Niemiecka - 1 mandat
- Ogółem 100 % 460 mandatów
Takie proste matematyczne wyliczenie, oddające faktyczne wyniki wyborów, byłoby najbardziej sprawiedliwe dla wyborców. Tak jak zagłosowali, tak zostałyby podzielone mandaty.
Ale to byłoby zbyt piękne. O ile nam wyborcom zależy, aby to wyliczenie było logiczne i dla nas sprawiedliwe, to wybranym posłom zależy, aby tak nie było. Właśnie dlatego podział mandatów ustalany jest nie na podstawie prostej metody, lecz na podstawie skomplikowanej, premiującej największe partie Metody D'Hondta:
- PIS - 51,20 % 235 mandatów
- PO - 30,07 % 138 mandatów
- Kukiz 15 - 9,15 % 42 mandaty
- Nowoczesna - 6,10 % 28 mandatów
- PSL - 3,49 % 16 mandatów
- Mniejszość Niemiecka - 1 mandat
- Ogółem 100 % 460 mandatów
W wyborach parlamentarnych 2015, politykom dwóch pierwszych partii, przy użyciu Metody D'Hondta, dopisano 33 mandaty należne innym ugrupowaniom, z tego:
- PiS - 28 mandatów
- PO – 5 mandatów.
Idąc dalej przeanalizujmy wyniki wyborów parlamentarnych 2019 r.
Wybory 2019 r:
- PiS 43,59 %
- KO RP 27,40 %
- SLD 12,56 %
- PSL 8,55 %
- Konfederacja WiN 6,81 %
- Mniejszość Niemiecka 0,17 %
Podsumowując ugrupowania, które przekroczyły próg wyborczy otrzymały łącznie 99,08 % wszystkich ważnych głosów. Pozostało 0,92% głosów niewykorzystanych.
Dzieląc je matematycznie, proporcjonalnie do wyników bezpośrednich, wyniki wyglądałyby tak:
- PiS 43,99 % 202 mandaty
- KO RP 27,65 % 127 mandatów
- SLD 12,68 % 58 mandatów
- PSL 8,63 % 40 mandatów
- Konfederacja WiN 6,87 % 32 mandaty
- Mniejszość Niemiecka 0,17 % 1 mandat
A tak wygląda faktyczny podział mandatów w 2019 r., przy zastosowaniu Metody D'Hondta:
- PiS 51,09 % 235 mandatów
- KO RP 29,13 % 134 mandaty
- SLD 10,65 % 49 mandatów
- PSL 6,52 % 30 mandatów
- Konfederacja WiN 2,52 % 11 mandatów
- Mniejszość Niemiecka 0,22 % 1 mandat
W wyborach parlamentarnych 2019, politycy dwóch pierwszych partii, przy użyciu Metody D'Hondta, otrzymali bonusy w postaci 40 mandatów innych ugrupowań, z tego:
- PiS - 33 mandaty
- KO RP – 7 mandatów
Natomiast pozostałe ugrupowania straciły:
- SLD - 9 mandatów
- PSL – 10 mandatów
- Konfederacja WiN – 21 mandatów
Czyli inne ugrupowania straciły 40 mandatów ma korzyść głównie PiS.
Czy taki podział mandatów przypomina demokrację? Przecież to jest w niezgodzie z logiką, największe ugrupowania ograniczają możliwość współrządzenia mniejszym ugrupowaniom. Odbierają faktycznie zdobyte głosy. Głosy wyborców, oddane na SLD, PSL i Konfederację WiN przekazano w 82,5 % dla PiS.
Większość zainteresowanych wyborami twierdzi, że zastosowanie Metody D'Hondta jest nieuchronne. Ale jest to nieprawda, przecież tę metodę uchwalił Sejm RP. W wyborach w 1991 oraz 2001 nie korzystano z tej metody i nic złego się nie stało.
Dlaczego i kiedy powstała ta metoda? Okazuje się, że jest dość archaiczna, bo stworzona jeszcze w 1878 r. przez belgijskiego matematyka Victora D’Hondta (ur 20.11.1841 r, zm. 30.05.1901 r). Powstała w czasach, gdy rosnące w siłę małe partie robotnicze, socjalistyczne zaczęły zagrażać dominującej pozycji partii narodowych i chrześcijańskich. Metoda D’Hondta miała umożliwić im samodzielne rządzenie mimo braku wystarczającej przewagi w głosach.
PiS jako obecnie rządząca partia, w poprzedniej i obecnej kadencji nigdy nie uzyskała więcej niż 50% głosów. To opozycja w sumie za każdym razem otrzymała powyżej 50% głosów w wyborach, a po dziwnych zabiegach przeliczeniowych rządzi partia przegrana.
Daję ten temat pod rozwagę wszystkim obecnym i przyszłym wyborcom, czy to jest w porządku, aby partia nie uzyskująca bezwzględnej większości w głosowaniu, miała mandat do reprezentowania całego narodu?
Uważam, że PiS nie ma moralnego prawa, aby zasłaniać się wolą suwerena, bo suweren tak nie chciał.
Stanisław Hońdo