W mediach społecznościowych pojawiają się informacje o tym, iż w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa w Polsce, markety zostaną zamknięte. Polacy ruszyli więc do sklepów robić zapasy.
Brak papieru toaletowego, znika mydło, mleko, cukier, mięso a woda całymi paletami.
– Absolutnie nie ma powodów do paniki. Nie zamykamy sklepów, produkcja i dystrybucja żywności też nie jest zagrożona – mówi prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji Renata Juszkiewicz.
Dzisiaj w wielu marketach można było obserwować wzmożony ruch konsumentów. Pełne parkingi, brak wózków i koszyków oraz niespotykane dotąd kolejki, ciągnące się na pół sklepu.
Schodzi praktycznie wszystko - woda mineralna, cukier, mięso, mydło i inne środki czystości. Mleko, jajka, mrożonki i konserwy.
Rząd zadecydował w środę o zamknięciu od poniedziałku wszystkich szkół, przedszkoli i żłobków na dwa tygodnie. Odwołano zajęcia na wyższych uczelniach. Zamknięto kina, teatry i biblioteki. Niektórzy obawiają się, że to samo może stać się ze sklepami i wolą nie zostać bez zapasów.
– Stanowczo dementuję pojawiające się #fakenews.y Wszystkie sklepy działają i będą działać normalnie! Nie ma mowy o zamykaniu żadnych placówek handlowych – poinformowała w środę w mediach społecznościowych minister rozwoju Jadwiga Emilewicz.
Stanowczo dementuję pojawiające się #fakenews.y Wszystkie sklepy działają i będą działać normalnie! Nie ma mowy o zamykaniu żadnych placówek handlowych! pic.twitter.com/H5Q2qrZQyM
— Jadwiga Emilewicz 💯🇵🇱 (@JEmilewicz) March 11, 2020