Ważny głos Honorowego Obywatela Miasta Jawora ks. Tomasza Stawiaka 🖋
Opublikowany przez Burmistrz Miasta Jawora Emilian Bera Wtorek, 5 marca 2019
Wobec szokujących tez ks. Stawiaka trudno przejść obojętnie.
Już samo przyrównywanie nazywania obiektu na cześć Jana Pawła II do nazywania ulicy na cześć Gottlieba Daimlera jest niesmaczne, a próby stawiania symetrii między historycznymi doświadczeniami Polaków i Niemców urastają do roli prowokacji. Za wybuch II wojny światowej odpowiadają Niemcy, nie Polacy. Agresorem, podobnie jak wielokrotnie w przeszłości, byli Niemcy, a nie Polacy. Okrutnych zbrodni w czasie okupacji dokonywali Niemcy, a nie Polacy. To Niemcy dewastowali i rozkradali majątek Polaków, a nie odwrotnie. Obozy koncentracyjne zbudowali Niemcy, a nie Polacy. Wcześniej to Prusy uczestniczyły w rozbiorach Polski, a nie Polska w rozbiorach Prus czy Rzeszy i to Niemcy, a nie Polacy prowadzili brutalny kulturkampf. Nie piszę tego wszystkiego, by wzniecać antyniemieckie nastroje czy rozgrzebywać stare rany. Od ostatniej wielkiej wojny minęło jednak ledwie nieco ponad 70 lat, więc podchodzenie do tej wciąż bolesnej dla milionów Polaków tematyki z taką frywolnością, zwłaszcza przez księdza, jest co najmniej nie na miejscu.
O ile jeszcze jaworzanie przełknęli sadzenie niemieckiego dębu i polskiej lipy, o tyle w tym przypadku zdaje się, że jest inaczej. Sprawa upamiętniania postaci niemieckich w Polsce wciąż jest sprawą delikatną. Tym bardziej, gdy w grę wchodzą osoby, których związek z daną miejscowością jest co najmniej wątpliwy. Jednak głównym problemem w całej sytuacji nie jest postać niemieckiego wynalazcy, ani tym bardziej jego narodowość. Głównym problemem jest sposób, w jaki władze miasta chciały zmiany dokonać. Problemem jest to, w jaki sposób potraktowano mieszkańców i radnych. Problemem jest, w jaki sposób przygotowano uchwałę. Problemem jest kwestia, kiedy projekt uchwały ujrzał światło dzienne, a kiedy do bliżej nieokreślonego grona trafiły zaproszenia na uroczystość otwarcia drogi i nadania nazwy.
To, że ktoś nie zgadza się z taką zmianą, a zwłaszcza z jej formą nie oznacza, że jest ksenofobem. To, że ktoś nie godzi się na nazwijmy to zbytnie "spoufalanie" się z inwestorem, nie oznacza, że jest ksenofobem. To, że ludzie głośno wyrażają swój sprzeciw nie sprawia, iż tworzą falę ksenofobii. Sam spór jest przecież istotą demokracji, a istotą samorządu jest to, że o swoich sprawach decydują mieszkańcy. Jaworzanie mają więc prawo zabierać głos w każdej kwestii dotyczącej Jawora. To, że się z kimś nie zgadzamy, nie uprawnia nas jeszcze do oskarżania drugiej strony o ksenofobię. Pewnie większość Czytelników widziała obrazy tego, jak podczas karnawałowej parady na ulicach Düsseldorfu przedstawiany był nasz kraj. Przy tym, jaworska internetowa "fala" jawi się jak dysputy dżentelmenów.
Zgadzam się z ks. Stawiakiem, że wiele zrobiono dla pojednania i zrozumienia. I bardzo dobrze! Temu zrozumieniu nie służą jednak próby "przepychania" uchwał w taki sposób. Nie służy temu również traktowanie w taki sposób samych radnych i mieszkańców. Nie tak dawno przecież Rada Miejska w Jaworze ustanowiła w mieście aleję Pięciuset lat Reformacji, nazywając tak drogę łączącą ewangelicki Kościół Pokoju z pl. Wolności. Nikt wówczas nie miał o to pretensji, choć przecież za Reformacją stał Niemiec Marcin Luter, a sama Reformacja nie doprowadziła przecież do pojednania w Kościele, tylko podziału. Uszanowano ewangelików, którzy zapisali wielką kartę także w historii naszego miasta, nie traktując ich jako jakąkolwiek mniejszość, tylko część wielkiej całości Jawora. Wówczas zmiana dokonywana była w sposób nie urągający ani powadze procedury, ani ogólnie przyjętym standardom i politycznej kulturze. Dlatego zastrzeżeń nie było.
Szczerze mówiąc nie bardzo więc rozumiem skąd w głowie ks. Tomasza Stawiaka znalazła się taka interpretacja sprzeciwu jaworzan wobec tak kuriozalnie przeprowadzanej zmiany, łącznie z jej całą otoczką polityczno-medialną. Tym bardziej, że prezes zarządu Mercedes-Benz Manufacturing Poland dr Andreas Schenkel wielokrotnie uczestniczył w odbywających się w naszym mieście imprezach i zawsze przyjmowany był przez mieszkańców z entuzjazmem. Nie słyszałem, żeby kiedykolwiek spotkał się z jakąkolwiek agresją czy przejawami ksenofobii ze strony jaworzan. Wręcz przeciwnie, przyjmowano go z otwartymi rękami i nieskrywaną sympatią, podobnie jak wielokrotnie naszych przyjaciół z miejscowości Niesky czy innych niemieckich miast. Jako mieszkaniec Jawora czuję się tym bardziej dotknięty, że słowa te padają ze strony Honorowego Obywatela Miasta, osoby powszechnie szanowanej, dla wielu stanowiącej autorytet. Aby w przyszłości zatrute owoce się nie rodziły, wszystkim należy okazywać szacunek. Bez względu czy są "tylko" mieszkańcami a nie przedstawicielami wielkich koncernów, czy należą do opozycji, czy są tej czy innej narodowości.