W poprzedniej kadencji z odpowiedziami na interpelacje, m.in. radnych Krzysztofa Detyny czy Andrzeja Kobesa bywało różnie. W tym przypadku reakcja była niemal błyskawiczna. Tyle, że jej forma dość kuriozalna. Wchodzenie w polemikę z radnym za pośrednictwem portali społecznościowych, w dodatku w niedzielę, gdy jak mi się zdaje urząd nie pracuje, nie jest formą przyjętą przez państwowe i samorządowe instytucje, które mimo wszystko cechować powinna powaga.
Można więc odnieść wrażenie, że zmiana części ulicy przy powstającej fabryce jest jednym z miejskich priorytetów, a z pewnością sprawą nie cierpiącą zwłoki. Równie kuriozalne jest przyrównywanie inwestycji, w której 20,5 mln pochodzi ze środków zewnętrznych do basenu, na który środków zewnętrznych nie pozyskano, a na którym wciąż niewiele się zmieniło, choć jeszcze w poprzedniej kadencji radnym poddającym w wątpliwość powstanie basenu w minionym czteroleciu radzono... zakupić kąpielówki. Dziś te kąpielówki już pewnie do niczego by się nie nadawały, a basenu jak nie było, tak nie ma. Środki zewnętrzne na ul. Cukrowniczą znaleźć się musiały. Ze względu na powstający zakład powstać musiała i nowa infrastruktura.
Czy teraz na wszystkie interpelacje burmistrz będzie reagował w ten sposób? Z wpisu, który pojawił się na profilu burmistrza wnioskować można, że konsultacje objęły dwa podmioty, w tym jeden mocno zainteresowany zmianą. Rzeczywiście zakrojono je na szeroką skalę...
„Gmina Jawor przeprowadziła konsultacje z wszystkimi bezpośrednio zainteresowanymi zmianą adresu stronami. W myśl zasady nic o nas bez nas. W obu przypadkach gmina uzyskała zgodę dla zmiany nazwy ulicy. W ten sposób gmina wyczerpała drogę konsultacji i otrzymała 100% akceptacji dla projektu uchwały” - czytamy na profilu pana burmistrza.
Czy to oznacza, że jak przysłowiowy Kowalski zawnioskuje o zmianę nazwy części ulicy leżącej przy jego posesji, to konsultacje w tej sprawie przeprowadzone zostaną tylko z nim?
Radny pełniąc mandat reprezentuje mieszkańców, a nie swojego pracodawcę. Sugerowanie czy zarzucanie radnemu, że składając interpelację nie działa w interesie pracodawcy (a więc niejako we własnym, bo przecież najwygodniej siedzieć cicho i się nie narażać, a najlepiej jeszcze bezrefleksyjnie podnosić łapkę do góry), tylko mieszkańców jest już kompletnym pomieszaniem z poplątaniem. Ktoś kto stawia takie zarzuty pokazuje tylko, że kompletnie nie rozumie idei samorządności.
Kolejnego aktu tego spektaklu możemy się spodziewać w najbliższą środę podczas sesji. Ugrupowanie pana burmistrza ma większość w radzie, więc zmiana zapewne nastąpi. Można się sprzeczać czy jest to kierunek słuszny czy nie, czy Gottlieb Daimler to godniejszy patron niż choćby rtm. Witold Pilecki, którego w minionej kadencji większość w radzie nie chciała. Głównym problemem jest jednak to, że sposób w jaki próbuje przeprowadzać się tę zmianę oraz treść uzasadnienia do projektu uchwały wystawiają niezbyt dobre świadectwo temu, kto tę zmianę szykował i temu, kto się pod tym podpisał. Kiedy radni i mieszkańcy na bieżąco są rzetelnie informowani, nikt do nikogo pretensji nie ma...