Miedź zamierza jednak kontynuować swoją dobrą serię. W ostatnich trzech meczach zielono-niebiesko-czerwoni zdobyli siedem punktów, ogrywając na wyjeździe Jagiellonię Białystok, a u siebie Zagłębie Lubin. Później nastąpiła przerwa na spotkania reprezentacji. Z jednej strony zrodziły się wątpliwości czy przymusowa pauza nie wyhamuje nieco rozpędzonej Miedzi, ale z drugiej był też czas na podleczenie urazów.
- Po meczu z Zagłębiem leczyliśmy rany, które powstały wcześniej. Mówię tu o zawodnikach, odczuwających mikrourazy, jak Tomi Bożić czy Omar Santana. Na pewno pozostali też odczuli trud derbów czy poprzednich spotkań. Poświeciliśmy czas na to, by spokojnie doprowadzić zawodników do gotowości na następne spotkanie. Co ważne, udało się to zrobić - podkreśla trener Dominik Nowak.
Korzystając z przerwy w rozgrywkach, legniczanie zmierzyli się w towarzyskim spotkaniu ze Śląskiem Wrocław w ramach imprezy charytatywnej, która odbyła się w Oławie. Test wypadł okazale, bo Miedź wygrała 3:0, a szansę gry otrzymali piłkarze grający ostatnio w mniejszym wymiarze czasowym.
- Oceniam ten sparing dwutorowo, bo był on bardziej po to, żebyśmy się wybiegali. Ciężko pracowaliśmy, tak samo Śląsk. Nie był to dobry mecz, jeżeli chodzi o poziom spotkania. Zdajemy sobie z tego sprawę, więc tym wynikiem się nie sugerujemy. Bardziej patrzyliśmy na indywidualną formę zawodników. Jest wiele sygnałów dających nam do myślenia i trudno dokonać wyboru. Jest duży ból głowy, jeżeli chodzi o jedenastkę. Mateusz Piątkowski strzelił dwie bramki, pozostali też zaprezentowali się dobrze. Jesteśmy ogólnie z tego okresu zadowoleni, jak i z faktu, że mikrourazy zostały wyleczone - zauważa szkoleniowiec Miedzi.
Legniczanie na Mazowsze wyruszyli w dobrych nastrojach, powodowanych ostatnimi wynikami, jak i sytuacją kadrową drużyny.
- Wszyscy zawodnicy są gotowi do pojedynku w Płocku. Trudnego, jak każde spotkanie w ekstraklasie. Bez względu z kim się gra, trzeba być w stu procentach przygotowanym. Nie będzie to łatwy pojedynek. Zdajemy sobie z tego sprawę, ale jesteśmy w dobrych humorach. Wygrane derby czy wcześniejszy mecz z Jagiellonią, dużo dały zespołowi. Te spotkania pokazały, że zespół jest w stanie wygrać w tej lidze z każdym. Jedziemy z dużymi nadziejami do Płocka. Z respektem dla rywala, ale też z nadziejami, bo czujemy, że jesteśmy w formie. Zawodnicy ciężko pracują i nie narzekają. To jest najważniejsze - kontynuuje trener Nowak.
Wisła jest drużyną nieobliczalną. O ostatnich poczynaniach "Nafciarzy" wspomnieliśmy wyżej. Wcześniej płocczanie nie byli jednak tak skuteczni, przegrywając przed własną publicznością 1:3 z Arką Gdynia oraz 1:2 z Lechem Poznań i Koroną Kielce. Podopieczni Dariusza Dźwigały w domowych starciach zgromadzili ledwie punkt, mimo czterech prób (bramki u siebie 4-8).
- Na pewno jest to zespół, który zagra twardo, zdecydowanie i grając u siebie będzie chciał wygrać. Wiadomo, że każdy zespół występujący przed własną publicznością, nie myśli o starcie jakichkolwiek punktów. Myślę, że mają 2-3 bardzo silne punkty, które chcemy w tym meczu wyeliminować. Jeżeli nam się to uda, to na pewno będzie łatwiej o odniesienie zwycięstwa, bo nie powiem, że jedziemy po remis. Przed wyjazdem do Białegostoku słyszałem, że mamy wziąć sobie worek na bramki. Dwie straciliśmy, ale trzy zdobyliśmy, więc udało się i wygraliśmy. Analizujemy to, że tracimy bramki, natomiast ważne i cenne jest, ile sytuacji stwarzamy, a zaczynamy też je wykorzystywać. To jest następny ważny element - zaczynamy być skuteczni. W ostatnich trzech spotkaniach zdobyliśmy sześć bramek, a w dwóch ostatnich pięć. To duży plus. Oddajemy dużo strzałów na bramkę, ale oddajemy dużo celnych, więc prawdopodobieństwo, że bramkarz będzie się mylił, jest duże. Oby tak samo było w Płocku - kończy Dominik Nowak.
Sobotnie spotkanie rozpocznie się o godz. 15:30.