Wtorek, 19.03.2024 288

 

Pliki cookies 09:08
Serwis korzysta z plików cookies i innych technologii automatycznego przechowywania danych do celów statystycznych, realizacji usług i reklamowych. Korzystając z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji na temat zarządzania plikami cookies znajdziesz w Polityce prywatności.
Reklama
Baltic Home
Baseny ogrodowe, materace i akcesoria - sklep NajlepszeBaseny.pl

Grzegorz Mokry. Z Miedzią na Ty

Zastanawialiście się kiedyś jaką rolę pełni w drużynie drugi trener? Odpowiedź na to i wiele innych pytań znajdziecie w naszej obszernej rozmowie z Grzegorzem Mokrym, asystentem Dominika Nowaka.

© Paweł Sasiela

Pewnie wielu kibiców zastanawia się na czym polega rola drugiego trenera w klubie. Mógłby pan zdradzić czym zajmuje się w sztabie?

Tak naprawdę ta rola znacząco nie różni się od tego, co robi pierwszy trener. Oczywiście pierwszy trener jest osobą, która ma decydujące zdanie, wyznacza kierunki pracy. Ale ta praca później jest dzielona na poszczególnych członków sztabu i biorę udział zarówno w tworzeniu planów treningowych poszczególnych mikrocykli, jak i makrocykli. Następnie wspólnie wdrażamy to na boisku. Tak samo razem z trenerami analizujemy zarówno nasze mecze, jak i spotkania przeciwników. Później kwestią szczegółów jest kto ogląda dany mecz rywali, które mecze analizujemy wspólnie. Do tego razem z trenerami Golińskim i Nowakiem omawiamy przygotowanie motoryczne pierwszego zespołu. Dochodzą jeszcze obserwacje zarówno jeśli chodzi o przeciwnika, jak i zawodników, których ewentualnie chcielibyśmy pozyskać z innych drużyn. Naprawdę tej pracy jest bardzo dużo. To nie jest tak, jak się kiedyś przyjęło bardzo niesprawiedliwie w stosunku do trenerów asystentów, że tylko przychodzi na boisko i rozkłada sprzęt treningowy, bo tej pracy naprawdę jest sporo.

Wspomniał trener o skautingu, obserwacji rywali. Te obowiązki zajmują znaczącą część codziennej pracy?

Zajmują sporo, aczkolwiek my staramy się przede wszystkim poprawiać naszą grę i zwracać uwagę na postęp naszych piłkarzy. Jak będziemy grali dobrze, to wtedy też przeciwnik będzie grał gorzej. Nie chcemy mocno eksponować walorów przeciwnika, bo często to później oddziałuje negatywnie na zespół. Gdy pokażemy same najlepsze akcje rywali, to się wydaje, że niemalże Barcelona przyjeżdża do nas. Można pokazać też same najgorsze zachowania, ale wtedy można przemotywować zespół i sprawić, że ta pewność siebie będzie zbyt duża. Sporo oglądamy dla siebie samych, nawet nie pokazując zawodnikom, ale po to, żeby odpowiednio dobrać skład i taktykę. Drużynie prezentujemy wybrane fragmenty, kluczowe jeśli chodzi o taktykę przeciwnika oraz indywidualności i stałe fragmenty gry. Ale zdecydowanie więcej zajmuje nam praca wewnątrz naszego zespołu niż praca nad przeciwnikiem.

Bycie drugim szkoleniowcem wiąże się z pozostawaniem w cieniu. Ta rola odpowiada trenerowi?

Na pewno w swoim zawodzie i w swojej roli się realizuję. To jest też bardzo zależne od pierwszego trenera. Gdyby pierwszy szkoleniowiec rolę asystentów traktował bardzo marginalnie, to na pewno by mi to nie odpowiadało. Współpraca z trenerem Nowakiem i trenerami, z którymi pracowałem wcześniej, była bardzo otwarta, bardzo partnerska. Działaliśmy jak prawdziwy sztab, jak team ludzi, a nie na zasadzie, że o wszystkim decyduje pierwszy trener, a pozostali mają tylko marginalną rolę pomocników, którzy nic nie znaczą. U nas każda osoba w sztabie ma swoje zadania, za które jest odpowiedzialna. Dzięki temu możemy mieć satysfakcję ze swojej pracy. Jak będzie w przyszłości trudno mi powiedzieć. Jestem w trakcie kursu UEFA Pro. Czy kiedyś będę miał okazję pracować jako pierwszy trener czy nie, to życie pokaże.

Jak to się stało, że trafiliście na siebie z trenerem Nowakiem i rozpoczęliście współpracę?

Może nie był to przypadek, ale nie mieliśmy na to z trenerem Nowakiem wpływu. Z tego względu, że trener Nowak przyszedł do Suwałk, gdzie byłem już członkiem sztabu szkoleniowego. Ja też tam dołączyłem w trakcie. Przez namowę ówczesnego dyrektora sportowego Jacka Zielińskiego pracowałem z poprzednim trenerem, który był w Wigrach, Donatasem Vanceviciusem. Po zwolnieniu tego trenera zostałem jako asystent. Trener Nowak chciał ze mną współpracować i tam pracując razem przez ponad sezon dogłębnie się poznawaliśmy. Wcześniej znaliśmy się bardziej jako trenerzy będący w przeciwnych drużynach. Trener Nowak jako szkoleniowiec chociażby Górnika Polkowice, z którym rywalizowaliśmy z Ruchem Radzionków o awans, kiedy trener był jeszcze w Polkowicach.

Szybko złapali trenerzy wspólny język?

Tak. Myślę, że bardzo szybko. Trener Nowak jest bardzo pozytywnym człowiekiem, otwartym, dobrze nastawionym i byłem zadowolony z tej naszej początkowej współpracy. Tak samo myślę, że trener Nowak. Wyniki zespołu, które szły coraz bardziej do góry pokazywały, że nasz kierunek pracy był słuszny.

Przychodząc do Miedzi zakładaliście sobie jakiś inny scenariusz niż awans?

Powiem szczerze, że nie. To wiązało się z ryzykiem, bo będąc w Wigrach na kolejny sezon, gdzie zarząd klubu z prezesem Mazurem na czele chciał, żebyśmy dalej pracowali, na pewno awans był sferą marzeń, ale nie był czymś takim, co było od nas wymagane. Gra w środku tabeli dawała satysfakcję utrzymywania tego zespołu. Dla nas przyjście do Miedzi było kolejnym wyzwaniem. Chcieliśmy się rozwijać jako trenerzy. Dążyliśmy do tego, żeby kiedyś pracować w ekstraklasie i wiązało się to z ryzykiem. Ale chcieliśmy podjąć to ryzyko.

Przy budowie zespołu, który później wywalczył awans, oparliście się na znanych sobie piłkarzach, bo ściągnęliście kilku graczy z Suwałk, którzy z marszu stali się podstawowymi zawodnikami. Można powiedzieć, że doskonale wiedzieliście kogo ściągacie, bo okazały się to świetne strzały transferowe. Tak podchodzicie do budowy drużyny, że stawiacie na zaufanie, na to, że zawodnika już znacie?

Przede wszystkim staramy się oceniać jakość piłkarską. W przypadku zawodników, których dobrze znamy, grających w polskiej lidze albo tym bardziej jeśli mieliśmy okazję ich prowadzić, ilość danych o piłkarzu jest wtedy największa i ryzyko pomyłki jest najmniejsze. W przypadku tej trójki zawodników sytuacja była też taka, że oni w Wigrach na pewno by nie zostali. Kończyły się ich umów i my znając tych zawodników, po prostu wykorzystaliśmy okazję. Wiedzieliśmy, że ich wartość jest duża. Oni stanowili też o sile drużyny w Suwałkach.

Za wami pierwsze przetarcie w LOTTO Ekstraklasie. Czymś was ta liga zaskoczyła?

Myślę, że nie. Z tego względu, że spodziewaliśmy się, że ta liga będzie przed nami stawiała wyższe wymagania. Przeciwnicy są w stanie bardziej skutecznie wykorzystać każdy nasz błąd. Poziom zawodników jest wyższy. My też przez mecze Pucharu Polski czy wcześniejszą pracę w ekstraklasie mieliśmy już okazję grać na takich stadionach. Nawet w pierwszej lidze niektóre stadiony, tak jak chociażby w Tychach, powodują to, że ten przeskok nie jest aż tak spory. Aczkolwiek dopiero walka na boisku pozwala poczuć w pełni tę ligę.

Dosyć szybko przekonaliście się, że to życie ekstraklasowe bywa brutalne, bo z jednej strony z Pogonią Szczecin w jednej z ostatnich akcji spotkania zdobyliście bramkę na wagę zwycięstwa, a z drugiej strony w Krakowie w jednej z ostatnich sytuacji Fabian Piasecki nie wykorzystał dogodnej okazji i zakończyliście mecz porażką. To jest też taki wyznacznik tej ligi, że jeden błąd, jedna niewykorzystana sytuacja może zaważyć o tym, że albo ma się trzy punkty, albo wraca się z niczym.

W dużym stopniu tak. To jest esencja piłki. Piłkarze na najwyższym poziomie są w stanie z jednej okazji zdobyć bramkę. Im zawodnicy są słabsi, potrzebują tych sytuacji więcej. Oczywiście nie chodzi o Fabiana, który dał świetną zmianę, wywalczył rzut karny. Gdyby strzelił drugą bramkę byłby bohaterem tego spotkania. Ale wiemy też, że w przeciwniku drzemie duży potencjał. Pozwalając stworzyć 1,2,3 sytuacje, to w pierwszej lidze jeszcze byliśmy w stanie albo się wybronić, albo dogonić wynik, jak miało to do czynienia we wcześniejszych spotkaniach. Teraz na pewno będzie o to dużo trudniej. Musimy bardziej kontrolować mecz.

O pierwszej lidze zwykło się mówić, że jest to chyba najbardziej nieprzewidywalna liga w Europie. Natomiast jeśli chodzi o LOTTO Esktraklasę, to ona wcale się wiele nie różni. Każdy rywal jest na zbliżonym poziomie. Teraz zagracie z Górnikiem Zabrze, który w zeszłym roku był beniaminkiem, a w tym sezonie zagrał w europejskich pucharach. Z jakim nastawieniem podchodzicie do tego rywala? Tym bardziej, że Miedź dwukrotnie wygrała z Górnikiem, gdy oba kluby występowały na poziomie pierwszoligowym.

Na pewno do tego spotkania podchodzimy bardzo bojowo. Marzy nam się, żeby pójść trochę drogą zabrzan i być takim beniaminkiem w tym sezonie, jakim Górnik był w poprzednim. To jest przede wszystkim mecz u siebie. Musimy na własnym boisku gromadzić komplety punktów i zdajemy sobie z tego doskonale sprawę. Rywal wymagający, dużo młodych zawodników, bardzo wybieganych, ambitnych, ale my też przeciwstawimy temu swoje atuty i zrobimy wszystko, żeby trzy punkty zostały w Legnicy.

Miedź jest zespołem złożonym z zawodników, z których większość ma coś do udowodnienia. Sztab szkoleniowy też zamierza coś udowodnić w tym sezonie?

Myślę, że ogólnie jest tak w sporcie, a w piłce nożnej w szczególności, że opinia o zawodniku, o trenerze zmienia się z tygodnia na tydzień. Trener wygrywając 2-3 mecze już przez media jest kreowany na kolejnego zdolnego szkoleniowca, który za chwilę może być w pucharach, którego przejmie lepszy zespół. W drugą stronę, przegrywając 2-3 mecze z rzędu już media trenera zwalniają. Tak samo jest z zawodnikami, szczególnie młodymi. Jeśli młody zawodnik zagra 2-3 mecze na wysokim poziomie, już jest kreowany pod reprezentację albo większy klub. Gdy gra słabo, musi się zmierzyć z krytyką, więc my zarówno jako trenerzy, tak samo zawodnicy, chcemy swoją postawą pokazywać z tygodnia na tydzień, że po prostu pasujemy do tej ligi, bo to jest przede wszystkim nasz cel.

Właśnie po tym pierwszym spotkaniu z Pogonią szybko wykreowano Miedź na taki świeży powiew w LOTTO Ekstraklasie, być może nową siłę. To było swego rodzaju wyzwanie, żeby te głowy w zespole troszeczkę schłodzić?

Niekoniecznie. Zespół zdawał sobie sprawę z pewnych mankamentów w grze. To nie było tak, że w mecz z Pogonią dominowaliśmy tak jak z niektórymi rywalami w pierwszej lidze. Zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę, w której mieliśmy swoje okazje, niestety niewykorzystane. W drugiej połowie, którą się udało w samej końcówce wygrać, dopuściliśmy przeciwnika do paru sytuacji podbramkowych i mecz był na bardzo wyrównanym poziomie. Cieszyliśmy się ze zwycięstwa, ale nie było jakiegoś hurraoptymizmu, że po tym meczu nie ma na nas mocnych. Myślę, że zarówno my, jak i zawodnicy twardo stąpamy po ziemi.

Władze klubu wiążąc się z trenerami długim, pięcioletnim kontraktem, postawiły wyzwanie długofalowe. Do czego dążycie, co chcielibyście osiągnąć w dłuższym etapie, za 2-3 lata?

Przede wszystkim chcielibyśmy poprzez dobre wyniki sportowe rozwijać klub. Zespoły, które są w ekstraklasie od lat, z sezonu na sezon mogą wzmacniać drużynę i budować wokół niej całą infrastrukturę, która pomaga w osiągnięciu sukcesów sportowych. Przeskok finansowy między ekstraklasą a pierwszą ligą jest znaczny i klub, który notuje dobre wyniki sportowe, czyli zakładając pierwszą ósemkę i w górę, na pewno ten zastrzyk finansowy z sezonu na sezon ma wysoki. Nie mówiąc o drużynach, które grają w europejskich pucharach. Dlatego mogą rozwijać zespół zarówno jeśli chodzi o pozyskiwanie coraz lepszych piłkarzy, jak i całą infrastrukturę. Nie chodzi o same boiska, ale choćby o odnowę, itd. To są znaczące wydatki, na które od razu po awansie żadnego klubu nie stać, bo to jest ogromny przeskok. Przykładem jest chociażby to, jak Lech Poznań rozwija akademię dzięki 1-2 transferom z klubu. Sprzedając młodych zawodników, są w stanie z jednej strony wybudować boisko, rozwijać cały ośrodek treningowy we Wronkach, a za chwilę pozyskiwać zawodnika za blisko milion euro. Jest to daleki plan, ale w tym kierunku jako klub chcielibyśmy małymi krokami dążyć. Poprzez dobre wyniki sportowe, chcemy pod każdym względem rozwijać klub.

Widzicie w przyszłości Miedź w roli klubu promującego zawodników, których później sprzedaje, a jednocześnie dzięki tym zastrzykom finansowym zachowującego poziom sportowy? Tak chcielibyście, żeby Miedź docelowo funkcjonowała?

Na pewno rozwój zawodników jest świadectwem pracy każdego trenera. Jeśli dany zawodnik robi postęp, chce go lepszy klub. Niektórzy zawodnicy dostają powołanie do kadr narodowych. Czy to młodzieżowych, czy nawet pierwszej reprezentacji, bo jesteśmy w ekstraklasie i wszystko jest możliwe. To świadczy to o dobrej pracy trenera, więc na pewno docelowo chcielibyśmy, żeby tak było.

Miedź jest klubem z potencjałem, dopiero stawiającym pierwsze kroki w dużym futbolu, ale mającym pewne rezerwy do tego, żeby się w najbliższym czasie jeszcze rozwijać.

W ostatnim roku ten postęp jest na pewno bardzo zauważalny z racji awansu, ale już wcześniej, pracując w innych klubach widziałem, że z sezonu na sezon Miedź się rozwijała pod każdym względem. Mimo tego, że jeszcze w poprzednim sezonie do awansu zabrakło bardzo niewiele. Ale ten klub jest coraz lepszy. Posiada lepszych zawodników, rozwinęła się bardzo infrastruktura i myślę, że w tym sezonie możemy uczynić kolejny krok, żeby dalej ten klub się rozwijał.

Na koniec zapytam o indywidualne sportowe marzenie trenera. Jakie ono jest?

Wolę patrzeć na to co jest tu i teraz, bo patrząc na marzenia, które gdzieś są w głowie od zawsze, to są one jeszcze bardzo odległe. Ale na ten moment jest to znalezienie się w górnej ósemce z niedużą startą do miejsc czołowych. Bo równie dobrze można być na ósmym miejscu, a mieć do miejsca pucharowego 3-4 punkty straty. To jest ogromne wyzwanie, ale też taki cel. Może nie marzenie, bo marzenie to za duże słowo, ale taki cel, do którego chcielibyśmy dążyć. Żeby przede wszystkim spokojnie tę drużynę utrzymać, co daje oczywiście pierwsza ósemka, a w pierwszej ósemce w tych ostatnich siedmiu meczach wszystko jest możliwe. Do tego brakuje bardzo wiele, bo jesteśmy dopiero po dwóch kolejkach i wymagania tej ligi są bardzo duże. Ale myślę, że wspólną pracą jesteśmy w stanie to uzyskać.

Ekstraklasa 2018/2019
Poz Drużyna M Z R P Bramki Pkt
1 Piast Gliwice 37 21 9 7 57-33 72
2 Legia Warszawa 37 20 8 9 55-38 68
3 Lechia Gdańsk 37 19 10 8 54-38 67
4 Cracovia 37 17 6 14 45-43 57
5 Jagiellonia Białystok 37 16 9 12 55-52 57
6 KGHM Zagłębie Lubin 37 15 8 14 57-48 53
7 Pogoń Szczecin 37 14 10 13 57-54 52
8 Lech Poznań 37 15 7 15 49-48 52
 
9 Wisła Kraków 37 14 7 16 67-63 49
10 Korona Kielce 37 12 11 14 42-54 47
11 Górnik Zabrze 37 12 10 15 48-53 46
12 Śląsk Wrocław 37 12 8 17 49-45 44
13 Arka Gdynia 37 10 12 15 49-51 42
14 Wisła Płock 37 10 11 16 50-58 41
15 Miedź Legnica 37 10 10 17 40-65 40
16 Zagłębie Sosnowiec 37 7 8 22 49-80 29

Komentarze (0)


Proszę zachować komentarze zgodne z regulaminem oraz zasadami współżycia społecznego i dobrymi obyczajami. Informujemy, że Administratorem poniższych danych osobowych jest DJAmedia Sp. z o.o., Piotrowice-Osiedle 16, 59-424 Męcinka. Dane osobowe zostały przekazane dobrowolnie i będą przetwarzane wyłącznie w celu przesłania zamieszczenia komentarza na portalu. Bez wyraźnej zgody dane osobowe nie będą udostępniane innym odbiorcom danych. Osoba, której dane dotyczą ma prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania i usuwania poprzez kontakt z Administratorem: kontakt@jawor24h.pl.

Zaloguj się, aby korzystać ze wszystkich funkcji komentarzy.

Dowiedz się więcej

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. jawor24h.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.