Olek razem z reprezentacją Polski zdobył czwarte miejsce na I Igrzyskach Europejskich w Baku. "Wytrwałość i ciężka praca to jedyna droga do bycia zawodowcem" - Olek Śliwka opowiada o swojej ścieżce sportowej.
AS: Czwarte miejsce w Igrzyskach uważasz za sukces drużyny?
Olek Śliwka: - Jadąc na turniej nie wiedzieliśmy do końca czego się spodziewać, większość drużyn została stworzona niedługo przed Igrzyskami. Wejście do pierwszej czwórki można uznać za sukces, jednak nikt nie lubi zajmować miejsca tuż za podium tym bardziej, że było bardzo blisko medalu.
Jesteś jednym z najlepszych zawodników, czujesz się liderem.
- Nie, absolutnie. Liderami byli gracze doświadczeni, tacy jak Paweł Woicki, Damian Wojtaszek, Dawid Konarski, czy Grzegorz Kosok. Ja byłem wśród tych młodych, którzy mogli się czegoś od nich nauczyć.
Uważasz, że mięliście szanse na podium?
- Jak już wcześniej wspomniałem było bardzo blisko, oba mecze w czwórce były bardzo wyrównane brakowało dosłownie 2-3 piłek do zwycięstwa. Szansa była i to nawet duża. Cieszy jedynie fakt, iż dwa ostatnie mecze były naszymi najlepszymi na turnieju, daliśmy z siebie wszystko.
Igrzyska Europejskie są jedne z ważniejszych zawodów, w których wziąłeś udział. Jak wrażenia?
- Tak, to był największy turniej w jakim miałem przyjemność grać. W dodatku debiut w dorosłej kadrze, mimo że była to kadra B. Wrażenia pozytywne, ale ważniejsze jest zebrane tam doświadczenie, który pozwala na dalszy rozwój.
Odnosisz spore sukcesy jako sportowiec. Na portalach tworzą się Twoje fanpage. Czujesz się rozpoznawalny, popularny, a może idolem dla młodych sportowców?
- Ciężko mi o tym tak mówić. Dopiero zaczynam swoją przygodę z siatkówką, niewiele jeszcze osiągnąłem. Może czasami ktoś zaczepi na ulicy, co jest bardzo miłe ale nie odczuwam jakiejś ogromnej różnicy.
Twoje pierwsze sukcesy odnosiłeś w Jaworskim Klubie Sportowym Spartakus. Twoja mama trenuje młodych „Spartan”. To dzięki niej zacząłeś grać?
- Cała najbliższa rodzina jest związana z siatkówką, zostałem więc przez nich zarażony pasją do tego sportu. Gram dzięki mamie, ale również dzięki tacie. Oni uczyli mnie wszystkiego na samym początku. Pragnę również wymienić panią Martę Czyczerską, moja pierwszą trenerkę poza rodzicami. Jestem im wszystkim bardzo wdzięczny.
Jako młody sportowiec osiągnąłeś już dużo. Zapewne apetyt rośnie na następne sukcesy. Masz cel/marzenie, które chciałbyś zrealizować?
- Moim marzeniem jest w tej chwili debiut w pierwszej reprezentacji Polski. Jeżeli mi się to uda, pomyślę nad następnym.
Dużo można mówić o Twoich mocnych sportowych stronach. A co z porażkami? Zdarzają się?
- Oczywiście, że się zdarzają, to jest sport. Najważniejsze żeby wyciągać z nich wnioski i szybko zapominać. Psychika w sporcie jest niezwykle ważna. Do każdego meczu trzeba podchodzić z koncentracją i pozytywnym nastawieniem, nieważne jaki był wynik poprzedniego spotkania.
Wracają do tematu Spartakusa. Uważasz, że sporą dawkę wiedzy przekazał Ci jaworski klub? Czy dopiero inne kluby dały Ci możliwość większego rozwoju?
- W Spartakusie nauczyłem się podstaw siatkówki, potem stopniowo krok po kroku robiłem ciągłe postępy, zarówno w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Spale, Resovii, jak i w Politechnice Warszawskiej. W każdym miejscu spotykałem ludzi którzy uczyli mnie coraz to nowych zagrań i każdy z nich patrzył na to z nieco innej perspektywy.
Jesteś doskonałym przykładem, że nie trzeba swojej kariery rozpoczynać od renomowanych klubów sportowych, żeby osiągnąć sukces. Nawet w małym klubie można zostać zauważonym i wyróżnionym.
- Trzeba mieć po drodze oczywiście masę szczęścia, zostać zauważonym przez lepsze kluby, które pozwolą wejść na wyższy poziom, lecz Jawor jest tak samo dobrym miejscem na rozpoczęcie siatkarskiej przygody, jak Warszawa czy Rzeszów. Jeśli ktoś ma talent i ciężko pracuje nic nie stoi na przeszkodzie do sukcesów.
Będąc w Jaworze odwiedzasz młodych „Spartan”?
- Za każdym razem gdy przyjeżdżam na parę dni do Jawora staram się przyjść do chłopaków, pooglądać czy pracują, robią postępy. Myślę że dla nich to również miła niespodzianka, gdy mogę ich odwiedzić. Czuję się związany z klubem i w miarę możliwości pomagam.
Jaką złotą radę dałbyś początkującemu siatkarzowi?
- Nie poddawać się. Systematyczność, wytrwałość i ciężka praca to jedyna droga do bycia zawodowcem.
Dziękuje za rozmowę.
- Dziękuje.