Jako� tak pogodnie i z nadziej� zacz��em patrze� w przysz�o��. Pomimo niezno�nego zachowania Putina, nie zwa�aj�c na obci�cie poselskich kilometrówek, bez wzgl�du na pogod� i nawet bez zwi�zku z zawarto�ci� moich kieszeni.
Nie zna�em przyczyny tej nag�ej odmiany. Ale wszystko wyja�ni� mi mój kot. Wysypuj�c mu drobnokrystaliczny piasek do kuwety na jej dnie dostrzeg�em niewielki kartonik. Nie by�a to jednak kocia karta p�atnicza ale co� ca�kiem innego. Karta, owszem. Czarno na bia�ym wypisane by�o na niej, �e mój kot zosta� stra�nikiem (�eby nie powiedzie� bardziej dosadnie – cz�onkiem) zwierz�cego klubu prawa a mo�e nawet sprawiedliwo�ci. A sta�o si� to za spraw� s�ynnej i s�awnej Teresy Od-Kotków, która jednym poci�gni�ciem pióra, jednym zdaniem wypowiedzianym na bezdechu wspar�a prawych kandydatów do mandatu wyborczego w imieniu jaworskiego oddzia�u Towarzystwa Przyjació� Zwierz�t.
Od tej pory mój kot sta� si� szcz�liwym dzie�em Stwórcy a nie zwyczajnym dachowcem. Ju� nie w g�owie mu kocie swawole, nawet nie spojrzy na myszy czy ptaszki, na które tak lubi� polowa�. Teraz w �apie dzier�y p�on�c� pochodni� i naprzód idzie, i rozja�nia sw� przysz�o��, cho� czasem nie jeden uczyni krok wstecz.
Za kotem za� psy dzielnie krocz�. To w lewo spojrz�, to po prawej kogo� zobacz�. Psy nie psiocz�, koty przesta�y si� leni�. I w moim �yciu wiele si� zmieni�o. D�ugo rozmawia�em z moim kotem. W ko�cu ustalili�my – nie b�dziemy d�u�ej patrze� na liczne nieprawo�ci i niesprawiedliwo�ci. – Je�li jaki� kot dostaje superkarm�, to nale�y si� ona wszystkim kotom! – brzmia� pierwszy, jak�e solidarny koci postulat. Drugi by� bardziej radykalny – je�li mamy �y� w przyja�ni z lud�mi, to raz w tygodniu ma by� chata wolna. Na co? – Zrobimy se koci bal – odpowiedzia� krótko.
I tak trwa�o to nowe �ycie. Wyznaczyli�my sobie z kotem grafiki „wolnej chaty”, ustalili�my, jak� karm� b�d� kupowa� (dowód w postaci paragonu). I ju� prawie przyzwyczai�em si� do �ycia na koci� �ap�. Mo�e to nie by� idealny �wiat, ale jako� do niego przywyk�em. Nawet przesta�em ciska� kotu do ucha moje ulubione przekle�stwa.
Niestety, wszystko si� sko�czy�o. Dzisiaj w radiu og�osili �wi�to. Dzie� kota.
Kiedy to us�ysza�, stan�� przy mnie, podniós� na mnie wzrok i nagle … zbarania�! W ka�dym razie rzuci� si� na mnie! Z ca�ym impetem popchn�� mnie na kanap�. A kiedy – zdezorientowany i nie zdaj�cy sobie sprawy z tego, co si� dzieje, pad�em w ko�cu na tej kanapie, wlaz� mi pod r�k�. – A mo�e by� mnie tak zwyczajnie pog�aska� pod brod�, jak dawniej – zdawa� si� prosi�. Kiedy uleg�em, zamrucza�. Tym swoim gard�owym, nieco chrypliwym g�osem. I znowu poczu�em, �e mam kota. Nie jest doskona�y. Zwyczajny z niego dachowiec. Ale mój (cho� niektórzy mówi�, �e jest zupe�nie odwrotnie).
Miros�aw Tender
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. jawor24h.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.