Pocieszam się jednak, że nie mnie jednego burmistrz potraktował wyniosłym milczeniem. Oto w kolejce ustawił się też wicestarosta jaworski z Legnicy. Za to tylko, że raczył wyrazić wątpliwość w szczere intencje burmistrza w kwestii współfinansowania świateł drogowych na skrzyżowaniu Armii Krajowej z ul. Strzegomską (a może gdzieś obok, wszystko się kręci od mnogości skrętów).
Ni mniej ni więcej wicestarosta nasz (jaworski, choć przecież z Legnicy) dostrzegł szansę na wykonanie świateł… rękoma burmistrza. No, może nie do końca rękoma, ale za jego – czyli nasze, jaworskie – pieniądze! Rzecz jasna, że sprawa nie jest z gatunku tych prostych i łatwych. Otóż cel ten szczytny (światła, przypominam) leży w wyłącznej gestii powiatu jaworskiego. Wicestarosta zatem z daleko idącą dyplomacją zwraca się do burmistrza Jawora: „Co z deklaracjami pana burmistrza kiedy startował w wyborach samorządowych, a szczególności jego „priorytetami dla Jawora” z ulotek wyborczych, w których zamieścił punkt „miasto przyjazne mieszkańcom”, a więc również bezpieczne komunikacyjnie?”.
Światła są przyjazne dla jaworzan. Jeśli więc burmistrz nie da na nie pieniędzy, to stawia pod znakiem zapytania swój program wyborczy. Prosta logika wicestarosty wręcz poraża. Jej liczne próbki można znaleźć na profilu FB, który niemal codziennie wicestarosta zapełnia pełnymi uroczego dowcipu i niewyszukanego humoru bon motami tudzież fotkami.
Cóż, ktoś mógłby powiedzieć, że i wicestarosta zapomniał o swoich obietnicach wyborczych. Jakże to – czy nie obiecał, że dla Jawora zrobi wszystko? No, a co to znaczy? To znaczy – pewnie dla każdego, co innego – ot, choćby światła na skrzyżowaniu. To może jeszcze nie wszystko, ale od czegoś trzeba zacząć. To takie malutkie coś, co mógłby zrobić wicestarosta dla Jawora. I jeszcze więcej przez to zrobiłby (gdyby chciał) – nie umniejszyłby budżetu Jawora. Proste?
No, to był żart taki w stylu wicestarosty. Sorry, pora przejść do pointy. Otóż obaj panowie dawno już pewnie są „po słowie”. Można się domyślać, że burmistrz nie spełnił oczekiwań starostwa (pewnie, co do wysokości kwoty). Zatem w wypowiedzi starosty nie chodzi wcale o to, by zachęcić burmistrza do podarowania starostwu pieniędzy na realizację świateł powiatowych (zwłaszcza wyrażonej w tak wyszukanej formie). Chodzi o to, by znaleźć winowajcę.
Dla wicestarosty Jawor jest tak samo ważny, jak cały powiat. Jeszcze ważniejszy jest budżet – im więcej uszczknie z niego powiat, tym mniej będzie miał jego konkurent – burmistrz Jawora (z PO, co podkreśla niemal w każdym akapicie wywiadu). Z tej zabawy obu panów żadne światełko nie rozbłyśnie.
A mi pozostanie żal po burmistrzowym milczeniu i wicestarosty… bajdurzeniu.
Mirosław Tender