Od początku spotkania wyczuwalna była napięta atmosfera. Organizatorzy, z burmistrzem na czele, nie spodziewali się tak dużego zainteresowania. Sala rajców dosłownie pękała w szwach. Nie było miejsca, aby dostawiać kolejne krzesła. Mieszkańcy wysłali do władz miasta jasny sygnał. Dzielnica Stary Jawor ma swoje zdanie na temat planowanej budowy betoniarni obok byłej cukrowni, w niedalekiej odległości budynków mieszkalnych.
Co ważne, w spotkaniu uczestniczyli również m.in. przedstawiciele Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków oraz Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Jaworze. Ci ostatni nakazali wcześniej, w ramach toczącego się postępowania, wykonanie przez inwestora Raportu oddziaływania inwestycji na środowisko. Określono w nim precyzyjnie wszystkie aspekty techniczne uruchomienia i eksploatacji Zakładu. Na liczne pytania i uwagi mieszkańców odpowiadali przedstawiciele inwestora.
Podczas dyskusji, w pewnym momencie, przedstawiciel fabryki w nieelegancki sposób zarzucał mieszkańcom działanie w interesie konkurencyjnej betoniarni. To wywołało spore poruszenie. Mieszkańcy poczuli się obrażeni tym, że nie traktuje się ich jako partnera do rozmów i osób, którym zależy na zdrowiu i bezpieczeństwie nie tylko ich samych, ale też ich rodzin. Prowadzący spotkanie naczelnik Wydziału Infrastruktury i Rozwoju Urzędu Miejskiego w Jaworze Jacek Baszczyk nie był w stanie panować nad zgromadzonymi jaworzanami. Mieszkańcy Starego Jawora zarzucali także burmistrzowi, że nie odpowiada na pytania.
- Wniosek o wydanie decyzji środowiskowej wpłynął w marcu tego roku, a jak był Pan u nas na spotkaniu w Starym Jaworze w maju, to nic Pan nie powiedział o planowanej inwestycji firmy Berger, choć wiedział Pan o tym. Mówił Pan o wielu rzeczach, ale o tym ani słowa – zarzucała włodarzowi miasta mieszkanka Starego Jawora.
Inni uczestnicy spotkania nawiązywali do kwestii uciążliwości inwestycji z uwagi na generowany pył i hałas podczas przeładunku materiałów składowych jak piasek, cement, itd. „My tu mieszkamy, a nie przebywamy kilka godzin jak pracownicy” - argumentowali. Wspominali również o tworzącym się w obrębie Starego Jawora swego rodzaju "trójkącie bermudzkim", na który składać się ma istniejąca oczyszczalnia ścieków, przepompownia, składowisko materiałów niewiadomego pochodzenia na terenie byłej cukrowni, gdzie dochodzi do pożarów, a teraz również mający powstać zakład produkujący beton "pod ich oknami". Jak dodawali, przecież nie jest to inwestycja na krótki okres, tylko działalność przewidziana na wiele lat.
Radny Jacek Wieczorek zwracał uwagę na fakt, iż firma jak każda inna, dąży do maksymalizacji zysku i głoszone przez nią tezy, mówiące że będzie ona w praktyce wykorzystywać swoje moce produkcyjne na poziomie stanowiącym w liczbach ok. 1/4 mogą nijak się mieć do stosowanej później praktyki. Zgodnie z prawem firma będzie miała możliwość działania na pełnych obrotach i dążenia do jak największego dochodu. Wówczas nikt nie będzie w stanie tego powstrzymać, ze stratą dla mieszkańców i ich zdrowia.
Z kolei radny Krzysztof Kowalczyk jako przedstawiciel społeczności Osiedla Słowiańskiego mówił, że mieszkańcy tej dzielnicy również pełni są obaw co do szkodliwości tej inwestycji i pośrednio również mogą odczuwać jej skutki ze względu na wytwarzane pyły, które z uwagi na wiejące wiatry południowo-zachodnie, przenosić je będą wzdłuż Starego Jawora oraz niezbudowanych terenów (pól) wprost na Osiedle Słowiańskie. Radny zwrócił także uwagę na kwestię spadku wartości nieruchomości mieszkalnych w obrębie inwestycji, co z chwilą jej uruchomienia spowoduje automatyczne obniżenie o 20-30%. Ponadto w wyniku planowanej modernizacji drogi stanowiącej ulicę Cukrowniczą i jej znacznego ograniczenia drożności lub całkowitego czasowego zamknięcia, ruch kierowany może być na drogi publiczne całkowicie do tego nieprzygotowane, jak np. ul. Starojaworską, gdzie funkcjonuje m. in. szkoła, kościół, zakłady pracy i istnieją budynki mieszkalne.
Mieszkańcy głośno protestowali i mówili jednym głosem - nam ten beton nie jest potrzebny, my chcemy normalnie żyć i mieszkać, a na siłę robi się z nas dzielnicę przemysłową. W obronie mieszkańców stanął również uczestniczący w spotkaniu wicestarosta Arkadiusz Baranowski, który podkreślał, że wśród wielu czynników i aspektów branych pod uwagę podczas wydawanej przez burmistrza decyzji środowiskowej są również bardzo ważne zasady współżycia społecznego, czyli głos mieszkańców.
Mieszkańcy oraz burmistrz nawiązywali do planowanej blisko rok temu w tym samym miejscu inwestycji związanej z wytwórnią masy bitumicznej, która ostatecznie uruchomiona została na obszarze Gminy Paszowice z dala od zabudowań mieszkalnych. Wtedy też mieszkańcy skrzyknęli się i zebrano blisko 400 podpisów jako ich głos sprzeciwu wobec powstania tego rodzaju zakładu. Udało się tamtym razem i jaworzanie mają nadzieję, że i w tym przypadku rozmowy z nowym inwestorem podejmowane m. in. przez burmistrza, skłonią go do zmiany lokalizacji inwestycji. Jednocześnie podczas spotkania „oberwało się” lokalnemu radnemu tej dzielnicy Wojciechowi Oślakowi. Mieszkańcy mówili: „Panie radny dlaczego Pan milczy w tej sprawie? Niech Pan stanie w obronie swoich mieszkańców!”.
- Dziwi mnie fakt, że o spotkaniu zorganizowanym przez ratusz, w tak ważnej sprawie, wiedziała wąska grupa osób zaproszonych i tylko szybka akcja mieszkańców sprawiła, że na sali pojawiło się tak wielu zainteresowanych tym tematem. Odniosłem wrażenie, że celowo nie zamieszczono informacji o dacie i godzinie zebrania np. na stronie Urzędu Miasta. Dowodzą temu wypowiedzi organizatorów o zaskakującym, tak dużym zainteresowaniu mieszkańców - mówi uczestnik spotkania, radny Krzysztof Detyna.
Chyba po raz pierwszy zdarzyło się, że podczas spotkania burmistrza z mieszkańcami nie było ani telewizji, ani radia, czy też pracowników działu promocji, którzy za każdym razem dbają oprawę fotograficzną.