20 stycznia doszło do pożaru budynku w Sadach Górnych, w wyniku którego rodzna została zmuszona opuścić mieszkanie. W chwili obecnej małżeństwo wraz z trójką dzieci żyje w jednym pokoju, w którym mieszczą dwa łóżka, kuchenkę i pozostały dobytek.
Pomoc z gminy, jaką udało się uzyskać rodzinie wyniosła zaledwie 2 000 zł, co jest jedynie kroplą w morzu potrzeb. Burmistrz zaoferował mieszkanie, jednak jego standard był daleki od doskonałości. - Woda zamarzała, nie było ani odpływu ścieku, ani nic. Nie było natrysku, ani wanny. Z trójką dzieci nie dało się tam zamieszkać. Cały czas słyszymy, że nie ma mieszkań, nawet do remontu - informuje nas pan Piotr, ojciec rodziny. - W tej chwili mieszkamy u teściowej na 16 metrach kwadratowych - dodaje.
Rodzinie udało się zakupić na raty stary, zniszczony dom w Nowych Rochowicach, w którym jak się dowiedzieliśmy od 27 lat nikt nie mieszkał. Problem polega na tym, że są to właściwie gołe mury i remont wymaga ogromnych nakładów. Do tego dochodzi spłata rat.
- Nie ma tu wody, światła, centralnego. Praktycznie wszystko jest do remontu - mówi pan Piotr. Potrzeba praktycznie wszystkich materiałów, takich jak cement, wapno, piasek. Potrzeba okien, drzwi. Każdy kto mógłby pomóc pogorzelcom z Sadów Górnych, przekazując materiały budowlane lub w jakikolwiek inny sposób, proszony jest o kontakt telefoniczny z panem Piotrem: 531 557 621.
Spalony dom w Sadach Górnych:
Warunki, w jakich obecnie mieszka pięcioosobowa rodzina:
Dom w Nowych Rochowicach:
Poniżej więcej zdjęć wymagającego remontu domu w Nowych Rochowicach: