W trakcie trwania konsultacji społecznych, udałem się z Robertem Gierczykiem do urzędników wyznaczonych przez burmistrza z prośbą poinformowania nas o dniu i godzinie otwarcia urny, oraz możliwości obserwacji tego wydarzenia. Dostaliśmy zapewnienie, że na pewno jedna z pań skontaktuje się z nami telefonicznie, na zostawione przez nas numery telefonów. Rozmowa toczyła się w przyjaznej atmosferze w obecności kilku świadków. Okazało się, że słowa były rzucone na wiatr.
Zabawa w ciuciubabkę
Po dwóch tygodniach oczekiwania postanowiliśmy zapytać owej urzędniczki, co stanęło na przeszkodzie, że nie dotrzymała wcześniej złożonej deklaracji. Reakcja na to pytanie była bardzo nerwowa, a atmosfera nie przypominała tej sprzed kilku tygodni. Odesłanie nas przez tę panią do przełożonego odebrałem jako sugestię, jakoby to „góra” zabroniła kontaktowania się z nami. To prawdopodobnie „góra” złożyła „na ołtarzu ofiarę z urzędniczki”, wciągając ją w „grę w ciuciubabkę”. Próba zbycia nas byłaby skuteczna, gdyby nie media, które postanowiły tę skandaliczną sytuację nagłośnić. Tak jak podczas składania wniosku w BOK o podjęcie uchwały w sprawie zmiany ulic oraz złożeniu podpisów mieszkańców Jawora, tak też ogłoszeniem wyników liczbowych, lokalni dziennikarze byli zainteresowani finałem całego przedsięwzięcia. Nikt nie wyreżyserowałby takiego przebiegu wydarzeń. Wszyscy wtedy byliśmy w szoku. Trafiliśmy po prostu na urzędniczą „ścianę”. Nikt z urzędników w tym dniu, nie chciał i nie zamierzał udostępnić szczegółowych danych, pomimo wyraźnego wniosku, skierowanego kilkukrotnie do pani wiceburmistrz. Widząc wymijające odpowiedzi najważniejszej persony obecnej w tym dniu w Urzędzie (burmistrza w tym ani w następnym dniu w Urzędzie nie było), postanowiłem złożyć ww. pismo i niejako wymusić udostępnienie wglądu do protokołu i przez to zapoznanie się z wynikami konsultacji.
Chronologia
Po kolei: 16.03.2017 próba uzyskania odpowiedzi na mój ustny wniosek w Urzędzie, 20.03.2017 składam „Wezwanie do usunięcia naruszenia prawa ”, 29.03.2017 burmistrz, wiedząc, że musi odpowiedzieć na moje pismo, postanawia je wyprzedzić i upublicznia wyniki na sesji Rady Miejskiej. 31.03.2017 wystosowuje się do mnie ww. pismo z wynikami, które otrzymuję listem poleconym dopiero 06.04.2017 roku.
Wnioski
Jaki skutek przynoszą zadawane burmistrzowi pytania, jako kierownikowi zakładu pracy - Urzędu Miejskiego? Ano taki, że wywierana presja zmusza go niejako do ujawnienia niewygodnych dla niego faktów. Wyniki są klarowne i jednoznaczne. Dlaczego więc burmistrz i jego „drużyna” nie honorują tych wyników? Czy kosztowne konsultacje będą przeprowadzane do momentu, gdy wyniki będą satysfakcjonujące dla koalicjantów z PO-SLD? Zapowiadano poprawę samorządowych standardów, a okazuje się, że dyscyplina klubowa dramatycznie spowalnia podejmowanie prostych uchwał i deprecjonuje głos wyborców, czyli suwerena.
Przypominam materiał, który jasno mówi co się wydarzyło w Urzędzie Miejskim: