Radne oburzone były wpuszczeniem na otwartą konferencję członków jaworskiego Klubu "Gazety Polskiej".
Podczas wystąpienia na sesji wicestarosty Baranowskiego, radni z komitetu Emiliana Bery zwracali się do przedstawiciela powiatu z przeróżnymi problemami.
- Panie starosto podczas swojego wystąpienia wspomniał pan, że zorganizowaliście państwo konferencję w I Liceum Ogólnokształcącym, wykład "W poszukiwaniu autorytetów". Tak, otrzymałam zaproszenie, za które bardzo dziękuję. Jednak pracuję zawodowo i z przykrością muszę stwierdzić, że w godzina typu 11, to jest godzina dla niepracujących. Pan zarzucił nieobecność, także w jakiś sposób chciałam się usprawiedliwić. Panie starosto zwracam się do pana jako organu nadzorczego placówek oświatowych ponadgimnazjalnych. Zwrócili się do mnie rodzice z uwagami, a wręcz z oburzeniem o akcji prowadzonej w szkole. Właśnie o tej konferencji, gdyż ich dzieci zostały w pewien sposób zmuszone do udziału w tym wykładzie, który został bardzo upolityczniony. Cytując przepisy prawa, chciałam przypomnieć organowi nadzorczemu, że szkoła ma być bezpartyjna, niepolityczna, wręcz jest zakaz upolityczniania, zakaz prowadzenia jakichkolwiek agitacji czy działań o podłożu politycznym. Tak z tytułu prawa. I dziwi mnie fakt przyzwolenia organu prowadzącego na upolitycznianie placówki oświatowej z dyrektorem tejże szkoły na czele. Całości dopina fakt wspólnej fotografii z uczniami ze sztandarami "Gazety Polskiej". Gazety, która nakłania do agresji. Z naciskiem nakłania do agresji. I bardzo mocno dzieli społeczeństwo na sorty i na różne tego typu rzeczy. Taki apel, mnie matki, od rodziców, którzy są oburzeni upolitycznianiem placówek. Jest tyle instytucji kultury, tyle instytucji, gdzie można robić akcje o podłożu politycznym. Nie każdemu się to podoba - grzmiała Jadwiga Wojda-Elbrah, która jak sama wspomniała... w konferencji nie uczestniczyła.
Wówczas do akcji wkroczyła radna Longina Gaszyńska, również nie uczestnicząca w konferencji, podczas której rzekomo miała następować agitacja polityczna młodego pokolenia mieszkańców powiatu jaworskiego. Radna swoją wypowiedź uzupełniła zdjęciem bilbordu z kampanii reklamowej tygodnika, wykonanym w centrum Jawora. - Boję się po prostu o przekaz, o kształtowanie postaw młodzieży w obliczu czegoś takiego - mówiła radna Gaszyńska, wskazując na bilbord reklamowy "Gazety Polskiej" z cytatem Józefa Piłsudskiego i zarysem jego sylwetki, wskazującej pośrednio czyich słów użył tygodnik.
- Nie wpłynęło do mnie, do starostwa żadne pismo, żaden protest - zauważał wicestarosta Arkadiusz Baranowski. Przypomnijmy, że pod koniec lutego "Gazeta Polska", z związku ze zmianą szaty graficznej i formatu tygodnika, rozpoczęła ogólnopolską kampanię reklamową, w ramach której m.in. na bilbordach pojawiły się cytaty odwołujące się do wypowiedzi znanych osób, wśród nich m.in.: „Bić k... i złodziei”, „Tygodnik. Bez resortowych dzieci”, „Tygodnik. Lepszego sortu”.
- Ludzie się boją, dlatego anonimowo występują - przerywała radna Jadwiga Wojda-Elbrah.
- Cenię sobie autonomię szkół. Szkołą zarządza dyrektor, w tym wypadku dyrektor Michalski. Dyrektor Michalski był obecny na konferencji związanej z programem nauczania, krzewieniem patriotyzmu, postaw moralnych. Takich rzeczy (jak na bilbordzie - przyp. red.) na konferencji nie było. Nie wiem, ale z tego co pamiętam to jest cytat z Józefa Piłsudskiego, który miał dosadny język. Jeżeli chodzi o tę konferencję, była na niej wystawa przywieziona z Wiednia. Klub "Gazety Polskiej" wsparł to przedsięwzięcie i przywiózł wystawę. Byli obecni radni Dynowski, radny Detyna. Nie widziałem, żeby ktoś zmuszał uczniów do tego, żeby w ogóle przyszli na tę konferencję. Sam osobiście pytałem uczniów, którzy powiedzieli wprost: jeszcze więcej, jeszcze częściej takie żywe lekcje historii. Jeżeli chodzi o to zdjęcie, to nikt nikogo nie zmuszał. Jest wolność prasy. Ja "Gazetę Polską" czytam, czytam różne tygodniki, czytam "Do Rzeczy", "Uważam Rze", "W Sieci" - podkreślał wicestarosta Baranowski.
- Pan panie starosto jest osobą dorosłą, pan może sobie czytać co pan chce i mieć różne poglądy. Aczkolwiek to jest młodzież. Zakaz wprowadzania polityki, zakaz agitowania na terenie szkoły - reagowała nerwowo Longina Gaszyńska.
- Nikt nie agitował - ucinał wicestarosta.
Rzeczywiście, podczas konferencji, jak i po jej zakończeniu w I Liceum Ogólnokształcącym nie odbywała się żadna agitacja polityczna. Przysłuchując się dyskusji, trudno było stwierdzić co radne klubu Razem miały na myśli mówiąc o agitacji politycznej w szkole.
- Ja miałam poruszyć tę sprawę w późniejszym punkcie, ale z racji tego, że jest pan w tej chwili przy głosie i z racji tego, że nie ma pana dyrektora Michalskiego, bo to w głównej mierze jego dotyczy. Moje pytanie dlaczego on jako osoba odpowiedzialna za placówkę pozwala na coś takiego. Pozwala na to, żeby "Gazeta Polska" wchodziła do liceum, gdzie jak widać gazeta nie kieruje się właściwymi postawami. Takimi postawami, które mogłyby być akceptowane w szkole - mówiła związana z SLD, radna Gaszyńska.
Przypomnijmy, że jak podawał w drugiej połowie listopada ubiegłego roku regionalny portal e-legnickie.pl w trakcie zjazdu miejskich struktur Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Jaworze, podczas którego zastępczyni burmistrza Agnieszka Rynkiewicz została nową przewodniczącą SLD, w skład Rady Miejskiej Sojuszu weszła m.in. Longina Gaszyńska.
- Konferencja miała charakter otwarty. Chociażby rajcowie byli na nią zaproszeni, z tego co mówił dyrektor Michalski również pan burmistrz. Był m.in. pan radny Dynowski. "Gazeta Polska" to nie jest instytucja polityczna. To jest czasopismo - zauważał Arkadiusz Baranowski. Co więc tak rozzłościło radne klubu Razem? Jak się więc okazało sama obecność na otwartej konferencji członków Klubu "Gazety Polskiej".
- Panie starosto tutaj mamy element kampanii, którą "Gazeta Polska" prowadzi - wtrącała Małgorzata Świderska.
- Ja za to nie odpowiadam. Nie wieszałem tego bilbordu - nie dawał się sprowokować wicestarosta.
- Ale pan pozwolił na udział "Gazety Polskiej" w wykładzie - nie dawała za wygraną Longina Gaszyńska. Ile próby swoistego zakazu uczestniczenia w otwartych konferencjach dla ludzi o określonym światopoglądzie mają wspólnego z domaganiem się przestrzegania demokracji przez opozycję pozaparlamentarną trudno powiedzieć.
- Pani radna, pani mi zarzuca. Ja nie jestem od pozwalania na cokolwiek. Czy pani sobie wyobraża, że ja jestem w stanie rozkazywać i wpływać na tak szacowną personę jaką jest dyrektor Michalski, Honorowy Obywatel Jawora. Nie rozumiem zarzutów - odnosił się do sprawy wicestarosta.
- Czyli moja uwaga, że młodzież brała udział w wykładzie, gdzie bardzo wyraźnie zaznacza się udział "Gazety Polskiej", pan nie widzi problemu tak? Że to nie upolitycznia. Nie widzi pan problemu? Tak lub nie proszę pana! - grzmiała Jadwiga Wojda-Elbrach.
W jaki sposób zajęcie miejsca siedzącego na sali przez kilku członków klubu, nie wywieszających w trakcie wykładu żadnych transparentów uznane zostało przez osobę nieobecną na wykładzie za "wyraźne zaznaczenie udziału" naprawdę trudno zrozumieć.
- Na wykładzie była spora liczba młodych ludzi. Opuścili wykład. Osoby, które do zdjęcia pozowały były tam z własnej woli. Nawet nie wiem czy one są niepełnoletnie. Z tego co rozmawiałem z panią naczelnik nie było tu żadnych zarzutów jeśli chodzi o przepisy prawa. Można się zwrócić z tym do kuratora oświaty i on oceni. Nie ma z tym problemu. W mojej subiektywnej ocenie konferencja była pożyteczna, bardzo dobrze odebrana przez młodzież. Miała ona charakter otwarty. Mamy szeroko pojętą wolność prasy - podkreślał Arkadiusz Baranowski.
Zaskoczenia, a wręcz zaszokowania słowami radnych startujących w wyborach z komitetu Emiliana Bery nie ukrywała radna Janina Lemańska.
- Nie zauważyłam właściwie w całym przebiegu konferencji, żeby tam była jakaś agitacja, żeby był wpływ na młodzież. Były przedstawione dwie postaci, bardzo ciekawie. Pani pełnomocnik wojewody zaprezentowała bardzo ciekawy film. Uważam, że to wzbogaciło nawet moją wiedzę, ale jestem zaskoczona takimi wypowiedziami, bo naprawdę nikt niczego nie narzucał, tylko właściwie były prezentowane te postaci. Jestem zaskoczona - stwierdzała radna Lemańska.
W tym momencie radne koalicji rządzącej nieco zmieniły front, nie podważając już wartości samej konferencji.
- Pani radna, nikt nie ma zastrzeżeń co do konferencji, do wykładu. Każdy rys historyczny z udziałem dzieci, młodzieży jest bardzo ważny. Tym bardziej tak wyjątkowych osób, jakie były przedstawiane na wykładzie. Ale jeżeli państwo fotografujecie się z sztandarem "Gazety Polskiej", która w naszym mieście wywiesza tego typu banery, to coś jest nie w porządku - mówiła Longina Gaszyńska.
- Ale przepraszam, koleżanko radna, jak pani mówi "fotografujecie się"? Tzn. że pani kieruje również do mnie, a ja się z nikim nie fotografowałam - zauważała Janina Lemańska.
- Pani radna, mówię ogólnie, mówię o państwu, którzy zorganizowali ten wykład. Nie wiem czy była pani na zdjęciu, nie zauważyłam pani, bo się nie przyglądałam - wypaliła szczerze radna Gaszyńska.
- No to proszę się przyjrzeć. Ale proszę właściwie nie wymieniać takich opinii, bo ja się z nikim nie fotografowałam. Ja przyszłam konkretnie na konferencję i mogę powiedzieć, że była naprawdę bardzo ciekawa - nie kryła oburzenia radna Lemańska.
- Państwo się rozmijają z rzeczywistością. Ja nie mówię, że to zdjęcie (bilbordu z reklamą "Gazety Polskiej" - przyp. red.) było zamieszczone w szkole, nie mówię że wykład był zorganizowany niepotrzebnie. Owszem potrzebie, ale mówię o tym, że fotografujecie się państwo ze sztandarem "Gazety Polskiej", która wywiesza w naszym mieście agitację nakłaniającą do bicia. Jak to może wpłynąć na młodzież, która identyfikuje fakty - zaskoczyła swoją kolejną wypowiedzią radnych opozycji Longina Gaszyńska.
- Zdjęcie było zrobione już po spotkaniu. Na zdjęciu był obecny pan dyrektor, który nie miał żadnych zastrzeżeń. Zdarza mi się czytywać tygodnik "Gazeta Polska". Nie spotkałem tam nigdy jakichś treści wulgarnych, obraźliwych - mówił wicestarosta.
- Dalsza rozmowa nie ma sensu - przerywała radna Gaszyńska.
- To jest cytat z Józefa Piłsudskiego, ogólnie dostępny w Internecie. Marszałek Józef Piłsudski miał bardzo cięty język. Znam, czytując, jego wypowiedzi w jeszcze bardziej ostrzejszym tonie - podkreślał Arkadiusz Baranowski.
- Wywieszanie tego typu treści jest ewidentnym nawoływaniem do przemocy, nienawiści na różnym tle i myślę, że fotografowanie się, stawanie pod sztandarami "Gazety Polskiej" jest co najmniej wątpliwe - stwierdzała radna Małgorzata Świderska.
Chyba, żaden z rajców nie chciałby być w tym momencie w skórze radnego Macieja Pawlinowa, gdy jego klubowe koleżanki słowa Marszałka - uznawanego za jednego z "ojców" niepodległości Polski w 1918 roku - interpretowały jako nawoływanie do przemocy i nienawiści. Wszak sam radny nie kryje się z tym, że Józef Piłsudski jest dla niego wzorem.
- Ostatnie hasło "Gazety Polskiej" to lepszy, gorszy sort, lepszy sort - uzupełniała Jadwiga Wojda-Elbrah.
- Pani radna, ja nie chcę przytaczać, kto co powiedział, bo zejdziemy tu na kwestie polityczne. Ta rozmowa była prowadzona w dobrym tonie. Nie chcę wchodzić na takie tory, żeby przytaczać kto co powiedział, bo wydaje mi się, że to i nie miejsce i nie czas. Żeby mówić, żeby się przerzucać co powiedział jeden czy drugi pan znaczący w naszej polityce. To do niczego nie prowadzi. Baner był w biało-czerwonych barwach, z napisem Klub Gazety Polskiej. Tak jak mówiłem wcześniej, Klub "Gazety Polskiej" sfinansował to, że pojawiła się wystawa. Wydaje mi się, że bardzo ważna, prezentowana już w Parlamencie Europejskim i polskim parlamencie. Była to wystawa przywieziona z Wiednia. Wydaje mi się, że bardzo wartościowa. Druga wystawa, która była prezentowana, była udostępniona przez Instytut Prymasowski - podkreślał Arkadiusz Baranowski.
Szkoda, że za poświęcenie własnych środków, po to, by sprowadzić do jaworskiej szkoły wartościową wystawę, przedstawiciele Klubu "Gazety Polskiej" spotkali się z takim, swoistym "podziękowaniem" ze strony przedstawicielek rządzącego w mieście klubu Razem.
- Klub Razem przypuścił atak na wicestarostę powiatu jaworskiego. Zarzuty płynące pod adresem gościa, były podszyte polityką. Według radnych klubu "Razem" z konferencji poświęconej polskim bohaterom w I LO, zrobiono propagandową indoktrynację. Brałem udział w tym wydarzeniu, w odróżnieniu do radnych koalicyjnych i niczego niewłaściwego na tym spotkaniu nie było. Formuła zaproponowana przez dyrektora "ogólniaka" miała formę otwartą i po prelekcjach każdy z uczestników mógł zabrać głos. Pamiątkowe zdjęcie, które tak bardzo przeszkadza członkom i sympatykom SLD było wykonane już po zakończeniu sympozjum, gdy sala była zupełnie pusta. Znów próbowano złapać wiatr... - komentuje radny Krzysztof Detyna.