Przyzwyczaiłem się (sic!) do negatywnego wizerunku kibica w mediach. Dla większości Polaków słowo "kibic" równa się ze stadionowym bandytą i kibolem. Przyczyną takiej oceny była zapewne duża liczba chuligańskich wybryków na stadionach, zwłaszcza w latach dziewięćdziesiątych. Niemal po każdej kolejce rozgrywek, na większości ligowych szczebli, można było zobaczyć przykłady takich zachowań. Te czasy już minęły! Oczywiście, nie wszyscy kibice są "święci". Zdarzają się karygodne incydenty, polegające na niszczeniu stadionów, pobiciach czy innych, podobnych sytuacjach. Takie zachowania należy tępić w zarodku i surowo karać. Jednak czy sprawiedliwym jest nazywanie każdego (!) kibica kibolem, bandziorem czy kryminalistą?
Sam należę do grupy kibicowskiej i tego się nie wstydzę, ba jestem z tego dumny. Na stadionie wokół mnie siedzi wiele osób z różnych środowisk. Zaczynając od "dresów", starszych ludzi, a na kobietach i dzieciach kończąc. Czy oni też są kibolami "z automatu", w momencie gdy tylko wejdą na stadion? Wszystkich łączy jedno - miłość do swojego lokalnego (i nie tylko) klubu. Są (w większości) z zespołem na dobre i na złe. Czy wiecie, że prawdziwy kibic potrafi pojechać na wyjazdowy mecz swojej ukochanej drużyny nawet kilkaset kilometrów? Niestety opinia publiczna stawia kibiców na równi z mordercami i kryminalistami, a przecież w każdym środowisku znajdzie się jakiś margines, który wpływa negatywnie na opinię całej grupy.
Jako przykładem posłużę się wyjazdem poznańskich kibiców do Pragi, gdzie kilka lat temu odbył się mecz w ramach 3. rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów pomiędzy Lechem a Spartą. Polskie media straszyły nas, że "Polscy kibole zdemolują Pragę". A jak było naprawdę? Grupa 2500 fanów "Kolejorza" dała popis kapitalnego dopingu i zachowania. Po meczu czeskie media prześcigały się w chwaleniu polskich kibiców. Ich przyjazd skwitowali słowami: "modra (niebieska) lavina". Zagraniczni turyści robili zdjęcia i przyznali, że dzięki fanom z Polski Praga zrobiła się "barwniejsza i radośniejsza". Warto również podkreślić, że kibice Lecha stanowili cały przekrój społeczeństwa - byli wśród nich ludzie starsi, studenci, a także wiele młodych kobiet.
Środowisko kibicowskie jest naprawdę różnorodne i dzieli się na kilka grup: ultras (kibic zajmujący się oprawami stadionowymi), młynowy (osoba prowadząca doping), chuligan (osoba atakująca wrogich kibiców oraz stająca w obronie "swoich" przed wrogą ekipą), piknik (jego głównym celem jest przyjście na mecz i „zjedzenie kiełbaski”), fanatyk (dla niego klub jest "nałogiem”, nie opuszcza żadnego meczu swojej drużyny).
Czy wiecie, że kibice (tak, Ci "straszni kibole") organizują różne akcje charytatywne i patriotyczne? Fani różnych klubów, z różnych szczebli ligowych organizują na co dzień zbiórki krwi, odwiedzają dzieci w Domach Dziecka, czy organizują inne akcje charytatywne bez zbędnego rozgłosu. Niestety nie dowiemy się o tych akcjach w ogólnopolskich mediach, gdyż one "nie sprzedają się" tak mocno, jak awantury czy bójki. Prawdą jest, że wielu Polaków nie uczestniczyło nigdy w żadnym meczu piłkarskim. Zachęcam więc do pójścia na stadion i do przekonania się samemu, czy rzeczywiście na stadionach jest tak niebezpiecznie jak wmawiają nam media.