Wydaje się, że ostatnie działania miejskich władz układają się w spójną i logiczną całość. Podczas kwietniowej sesji Rady Miasta rajcowie wyrazili zgodę na włączenie do obszaru Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej nieruchomości położonych na terenie gminy Jawor. Burmistrz Bera zagospodarowanie jaworskiej podstrefy uznał za priorytetowe przedsięwzięcie na najbliższe lata. Niedługo później w siedzibie Miejskiej Biblioteki Publicznej podpisano list intencyjny mający zagwarantować rozwój zawodowy młodym ludziom z powiatu jaworskiego. Prezes Specjalnej Strefy Ekonomicznej Małej Przedsiębiorczości S.A. w Kamiennej Górze zaprosiła jaworskich przedsiębiorców oraz szkoły do współpracy. Jedyną niespodzianką było to, że choć do projektu wejść miały placówki oświatowe podległe władzom powiatu, te do porozumienia zaproszone nie zostały.
Burmistrz Bera znakomicie wykorzystał przy tym partyjne powiązania, zależności i zwykłe znajomości. Nawiązał współpracę z Legnicką Specjalną Strefą Ekonomiczną, na czele której stoi prominentny działacz PO, Rafał Jurkowlaniec. Doprowadził do podpisania w Jaworze listu intencyjnego między Kuratorium Oświaty we Wrocławiu, a Kamiennogórską Specjalną Strefą Ekonomiczną Małej Przedsiębiorczości, którą reprezentowały dwie panie związane z PO i startujące z Platformy w ostatnich wyborach samorządowych. Poprzedni burmistrz nie potrafił wykorzystywać podobnych okoliczności, mimo, że przez osiem lat był w koalicji z Platformą, więc podobne możliwości siłą rzeczy były…
Skąd pośpiech?
Pospieszne działania miejskich władz związane ze strefą wskazywały, że coś na rzeczy jest, a burmistrz mógł być już po słowie z poważnym inwestorem, chcącym zainwestować spore sumy w Jaworze, a konkretnie w tereny przyłączane właśnie do LSSE. Nawet jeśli strategiczne decyzje w tej sprawie nie leżą w kompetencji burmistrza, a członków rządu. Gdyby tak nie było, po co robiono by przecież takie zamieszanie z przyłączaniem terenów do strefy innej niż ta, która już w Jaworze istnieje? Nim zakład mógłby ruszyć, minąć musiałyby jednak co najmniej 2-3 lata. W tym czasie w ramach klastra edukacyjnego w szkołach zawodowych wykształciliby się przyszli fachowcy, więc produkcja ruszyłaby praktycznie od razu, bez ściągania fachowców z zewnątrz. Młodzi jaworzanie mogliby dostać pracę, a wszystko wystartowałoby tuż przed kolejnymi wyborami samorządowymi! Istny geniusz!
I tu właśnie pojawiają się pierwsze wątpliwości. Bowiem wybory parlamentarne za pasem i tak się składa, że nagle informacje o negocjacjach z hinduskim inwestorem wyszły na światło dzienne. Jest to tym bardziej niepokojące, że w przypadku podobnych inwestycji nikomu na rozgłosie nie zależy. Mało tego, zdarzały się już przypadki i to nie rzadko, że ujawnienie przez media informacji o prowadzonych negocjacjach skutecznie zniechęcało potencjalnego inwestora. Nasuwa się więc pytanie czy informacyjny przeciek jest wynikiem niekompetencji rządzących czy wręcz przeciwnie. Tym bardziej, że medialne doniesienia o inwestorze pojawiły się na facebookowym profilu burmistrza Emiliana Bery.
Ściema?
Jeśli bowiem decyzje w sprawie budowy fabryki już zapadły i są one niekorzystne dla Jawora i polskiego rządu, czyli inwestor wybrał np. lokalizację słowacką, to rządzący nie mają już nic do stracenia. Co w takiej sytuacji mogliby zrobić? Nagłośnić tuż przed wyborami, że są bliscy pozyskania potężnego inwestora, który da kilka tysięcy miejsc pracy, a że po wyborach nic z tego nie będzie, to kogo to obchodzi. Czy jest to prawdopodobny scenariusz? Notowania koalicyjnych PO i PSL-u spadają coraz wyraźniej, a że obecny rząd jest zdolny do wszystkiego by utrzymać się przy władzy, dobitnie pokazały już opublikowane w aferze taśmowej nagrania…
Powstanie nowych miejsc pracy jest dla większości mieszkańców Jawora priorytetem. Powstanie potężnej fabryki byłoby ogromną szansą na wyjście miasta i całej okolicy z wieloletniego marazmu. Nie dziwi więc, że wieści o inwestorze, który potencjalnie może zainwestować niemałe pieniądze w powiecie jaworskim mocno działają ludziom na wyobraźnię. Jeśli cała sprawa okazałaby się tylko próbą propagandowej, przedwyborczej zagrywki, równie mocne okazałoby się zbulwersowanie mieszkańców. Być może jednak w końcu doczekaliśmy się burmistrza, który ma wizję szybkiego rozwoju Jawora i na naszych oczach rozpoczął wcielanie jej w życie. W każdym razie chyba warto byłoby jednak odwrócić kolejność. Najpierw konkretne efekty, później słowa zachwytu.