Sprawa dziwi tym bardziej, że atakującym był szef organizacji, która dopiero co się zawiązała, a wcześniej stanowiła grupę osób zaangażowaną w tworzenie jednego ze startujących w wyborach samorządowych komitetów. Ciekawe tylko, czy ze zdaniem lidera zgadzają się członkowie, którzy z owej siłowni korzystają? Dlaczego więc zaatakowany został „prezes siłowni”, który wraz z ludźmi dobrej woli, własnym nakładem sił i środków, ze starej gimnazjalnej szatni stworzył nowoczesną salę ćwiczeń?
Twórca siłowni do wspólnej pracy, co dziś należy do rzadkości, zmobilizował wiele osób. Głównie członków stowarzyszenia, ale i ludzi dobrej woli z Jawora i okolic. By pozyskać niezbędne do przeprowadzenia kapitalnego remontu materiały, od zaprawy murarskiej, poprzez farby, kafelki, na grzejnikach i drzwiach kończąc, wydeptał ścieżki do wielu firm. Wielu pomagających mu fachowców nie wzięło złotówki za wykonaną pracę.
Czas poświęcony na koordynację całego przedsięwzięcia można liczyć w miesiącach. Włożonego serca policzyć nie sposób. Niestety, nikt z producentów sprzętu do siłowni nie sprezentował nawet jednej "maszyny" do ćwiczeń. Za każdą należało zapłacić i to nie mało. Do tego potrzebne były pieniądze. Po wielu miesiącach starań, w końcu się udało. Gmina Jawor postanowiła wesprzeć klub, finansując zakup nowych urządzeń do ćwiczeń.
Nie wszystkim się to jednak spodobało. Po pojawieniu się informacji o pomocy klubowi ze strony miasta, ruszyła fala krytyki i ataków wymierzonych w prezesa stowarzyszenia, który potrafił zaktywizować niemałe grono osób do wspólnego bezinteresownego działania. Tym bardziej dziwi, że do grona krytyków dołączył prezes innego, utworzonego niedawno stowarzyszenia, które za cel stawia sobie właśnie działanie na rzecz mieszkańców Jawora.
Szkoda, że zamiast szukać porozumienia z innymi organizacjami, niektórzy wybierają drogę konfrontacji. Szczególnie, gdy atakują osoby, działające właśnie dla jaworzan. Z siłowni korzystają przecież uczące się w szkole dzieci, młodzież czy trenujący w klubach. Chyba lepiej, że dbają w tym czasie o rozwój kultury fizycznej, niż gdyby miały w tym czasie rozwijać np. „kulturę picia”.
Nikt nikomu nie broni zakładać stowarzyszeń, klubów i innych organizacji. Dlaczego więc osoby chcące zrobić coś dla lokalnej społeczności spotykają się z takim atakiem? Skoro praktycznie wszystkie kluby działające w mieście starają się o wsparcie gminy i większość z nich takie środki, przeważnie niezadowalające, ale jednak otrzymuje, to dlaczego na celowniku znalazło się akurat to stowarzyszenie? Przecież zakupiony sprzęt nie będzie służył wyłącznie prezesowi, ale mieszkańcom miasta. Być może właśnie tu leży największy problem…