Z ich treści wynika, że to nie rząd czy instytucje unijne samodzielnie powiązały temat relokacji migrantów z projektami w Jaworze – zrobiły to… same władze miasta.
1. Jak to się zaczęło
5 sierpnia 2025 r. zastępca burmistrza Daniel Iwański, podpisując się w imieniu Gminy Jawor, wysłał pismo do Centrum Unijnych Projektów Transportowych (CUPT). W dokumencie, który dotyczył budowy centrum przesiadkowego i systemu ITS, urzędnicy poprosili o wydłużenie terminu podpisania umowy o dofinansowanie. Jako powód wskazano… uchwałę Rady Miejskiej z 27 maja 2025 r. sprzeciwiającą się przymusowej relokacji migrantów.
2. Reakcja Warszawy
CUPT odpowiedziało błyskawicznie – 6 sierpnia wysłano pismo z prośbą o dodatkowe wyjaśnienia. Warszawscy urzędnicy zapytali burmistrza Emiliana Berę wprost:
- jakie kwestie bada Wojewoda Dolnośląski,
- i jaki wpływ ta uchwała ma na kryteria oceny projektu.
Tak więc to samorząd Jawora zwrócił uwagę instytucji unijnej na lokalną uchwałę polityczną, która w normalnych warunkach nie powinna mieć żadnego znaczenia dla inwestycji infrastrukturalnych.
3. Kolejne wyjaśnienia z Jawora
8 sierpnia Daniel Iwański wysłał kolejne pismo, tłumacząc, że Wojewoda bada uchwałę w trybie nadzoru i że Gmina czeka na jego decyzję. Znów sprawa relokacji migrantów została oficjalnie wpleciona w korespondencję z CUPT.
4. „Groźby” w programie i podcaście burmistrza
Pierwsze powiązanie uchwały z groźbą utraty środków padło w sierpniu w programie „Jest temat”, prowadzonym przez pracownika Urzędu Miejskiego w Jaworze. To tam burmistrz Bera po raz pierwszy publicznie stwierdził, że lokalna decyzja radnych może skutkować cofnięciem funduszy.
Kilka tygodni później, we wrześniu, burmistrz powrócił do tematu w swoim podcaście „Bera Kamera” – także prowadzonym przez pracownika urzędu. Padły tam jeszcze mocniejsze słowa:
„Mamy już wstrzymywane płatności, cofamy wnioski, które wystarczyło żebym tylko podpisał i otrzymał pieniądze dla miasta. Ze względu na tę uchwałę wnioski zostały cofnięte do ponownej analizy merytorycznej.”
oraz:
„Jeśli nie znajdziemy innego podejścia, wszystkie projekty w naszym mieście będą zwyczajnie zagrożone.”
Jednocześnie burmistrz nazwał uchwałę „bublem prawnym”, twierdząc, że nie ma ona żadnej mocy prawnej.
5. Sprzeczności i presja na radnych
- Skoro uchwała jest „bez znaczenia”, dlaczego sama Gmina wskazuje ją jako problem w pismach do CUPT?
- Dlaczego to władze Jawora informują instytucje unijne o lokalnym stanowisku rady, zamiast bronić decyzji radnych?
- Czy nie wygląda to na próbę wykorzystania CUPT jako narzędzia presji wobec Rady Miejskiej – aby wymusić uchylenie uchwały pod groźbą utraty środków unijnych?
6. „Problem Jawora” ma zniknąć
Dziś już widać, że sprawa uchwały antyrelokacyjnej nie jest tylko lokalną dyskusją. Jawor to jedyny samorząd w Polsce, który przyjął takie stanowisko. Dla rządu to niebezpieczny precedens – bo jeśli inne miasta i powiaty poszłyby tą drogą, mogłaby powstać ogólnopolska fala sprzeciwu wobec polityki migracyjnej. Dlatego – jak mówią nam nieoficjalnie samorządowcy – priorytetem stało się, aby uchwała została jak najszybciej uchylona. A najlepszym sposobem, by to osiągnąć, jest presja finansowa.
Podsumowanie
Dokumenty, które opublikowaliśmy, pokazują jasno:
- to nie „Bruksela” czy „Warszawa” sama powiązała sprawę migrantów z inwestycjami,
- to władze Jawora wskazały uchwałę antyrelokacyjną jako przeszkodę dla projektów,
- a dziś ta narracja jest używana wobec radnych i mieszkańców, by wymusić zmianę stanowiska.
Czy można to nazwać „donosem na własne miasto”?
Czy też sprytną grą polityczną, w której stawką są miliony złotych i polityczne wpływy?
Na pewno jedno jest pewne – „problem Jawora” urósł do rangi ogólnopolskiej rozgrywki.



