Tegoroczne Święta Bożego Narodzenia przejdą do historii. Nie będę opisywał co się wydarzyło, gdyż z brakiem wody w Święta mierzył się każdy kto postanowił ostatnie dni spędzić w Jaworze lub w okolicznych miejscowościach, które korzystają z jaworskich wodociągów. Mamy szczęście w tym nieszczęściu, że 5-ciu dzielnych pracowników ZWiK każdego z tych dni, mimo Świąt i wzmorzonych zachorowań na grypę, za każdym razem stawiało się w gotowości, do naprawienia awarii. O nastrojach panujących wśród ludzi związanych na codzień z ZWiK chyba nie muszę pisać. Zapytałem kilku pracowników ZWiK o kwestie najważniejsze obecnie dla mieszkańców. Nie trudno się domyślić, że poprosili o anonimowość:
Mieszkańcy mają okazję poznać jaki jest stan wodociągów w Jaworze. Latami się nie remontowało, są inne ważniejsze sprawy "dekoracyjne", że tak powiem, a nie to co jest ważne i są tego konsekwencje. - mówi jeden z pracowników ZWiK (ZWiK1).
Redakcja (Red.): co należałoby teraz zrobić? (pytanie to zadałem drugiemu pracownikowi ZWiK2)
ZWiK2: Teraz? Jesteśmy w sytuacji patowej. Niestety ale zaczęto, jak ze wszystkim, od dupy strony. Jakby to Panu porównać? Porównam do remontu samochodu, którego pilnie potrzebujemy, żeby móc w ogóle dojechać gdziekolwiek a musimy pilnie dotrzeć w wiele miejsc. Kupiliśmy zaj...sty silnik, czyli: przepompownia, stacja uzdatniania wody, wieża ciśnień, oczyszczalnia ścieków. Super, że to jest. Ale co z tego, jak cała reszta, nie jest kompatybilna z silnikiem, zardzewiała, brakuje części. Żeby to jeździło tak jak trzeba potrzeba czasu. Części są dostępne i mamy nawet pieniądze. Potrzebny jest jednak czas, żeby to złożyć do kupy. Auto jakoś jeździ, czasem staje, czasem pchamy. Tak to wygląda.
Red.: Dlaczego nie zrobiono tego wcześniej?
ZWiK2: Każdy kierownik ZWiK sygnalizował, że może być problem. Ale tego co w ziemi nie widać, nie można się przy tym pokazać. Poza tym jakoś to działało z roku na rok. Na poważnie zaczęło się sypać wiosną. Każda kolejna awaria to kolejne napełnianie układu. W trakcie napełniania układu dochodzi do uderzenia hydraulicznego. Powietrze rozsadza stare rury, a że mamy takich dużo to nie wytrzymują.
Proszę zwrócić uwagę na rotację kierownikow ZWiK. Każdy następny, który przychodzi, po tym jak zobaczy, że to tykająca bomba, której władze nie chcą rozbrajać, odchodzi.
Jeszcze Marek Klimecki ciągle powtarzał: wymieńmy 500 metrów każdego roku głównej linii tranzytowej. Już dawno byśmy zapomnieli o problemie a i koszt byłby dla miasta śmieszny. Kilka lat temu 500 metrów wymiany sieci wodociągowej to byłby rocznie koszt dla miasta, w zależności od roku, między 100 a 200 tys złotych. W ciągu jednej kadencji można to było na spokojnie ogarnąć.
Gdyby burmistrz miał taką strategię przygotowaną do pozostałych rzeczy jaką ma do promocji i prowadzenia Facebooka i tyle czasu poświęcał na inne kluczowe rzeczy w mieście, to mielibyśmy Mistrza Świata. Na pozostałe dziedziny ciężko się jednak patrzy.
Red.: No dobrze, z każdej sytuacji zawsze jest jakieś wyjście awaryjne.
ZWiK2: Proszę zapytać burmistrza jaki jest plan działania? Która część pierwsza do wymiany idzie z linii tranzytowej? Czy ma pozwolenie na budowę itd. Nie ma!. Nie wiem, może liczył, że uda mu się szybko dostać wyżej i będzie miał święty spokój? Kolejna, osoba w ZWIK złożyła wypowiedzenie. Dużo wartościowych ludzi odeszło. Nie ma nasz burmistrz dobrych doradców a poza tym trzeba umieć słuchać. Zachowuje się tak jakby pozjadał wszystkie rozumy, a jak coś mowi, to im więcej mówi, potrafi zabrnąć tak daleko, że ciężko się połapać o co mu chodzi.
Red.: w czym jest problem, żeby odłączyć tylko ten fragment miasta od wody, gdzie jest akurat awaria, aby w pozostałej części można było nadal z tej wody korzystać?
ZWiK: Można by było. Zasuwy są. Niestety nie konserwowanie ich przez lata spowodowało, że w chwili obecnej doszliśmy do takiego momentu, że lepiej ich nie ruszać. Jest taka zasada, że się w takim stanie tego nie dotyka bo można narobić olbrzymich problemów.
Red.: co można teraz zrobić? Przyjmijmy, że jest Pan na miejscu burmistrza.
ZWiK2: Moi zdaniem trzeba się skupić na lini tranzytowej, która nie jest długa a my nie możemy pozwolić sobie na stratę czasu. To nie jest ogromny koszt. Długość całej infrastruktury wodnej w mieście to nieco ponad 40 km. Spokojnie!. Nie wszystko jest jednak do wymiany. To cała sieć. Skupiamy się na głównej linii zasilające która jest krótka. Można pójść w pierścieniowy system zasilania miasta w wodę, ale z racji braku czasu, poszedłbym w wymianę tego co jest najstarsze, czyli dwie linie głównego zasilania wychodzące z parku miejskiego, zaczynając od najstarszej. Ale czas!. Mamy wspaniały silnik a reszta potrzebuje czasu!. Może być tak, że uda nam się jakoś dotrwać i wymienić główną linię, pozakładać zasuwy i później odcinać tylko fragmenty miasta, w razie awarii, tych dochodzących do głównej linii, rur o mniejszym przekroju. Ale możemy mieć też do czynienia z sytuacją krytyczną. Sprawa jest bardziej niż poważna.