Polska - Senegal 1:4 (0:2)
Bramki: dla Polski - Marcel Reguła (66); dla Senegalu - Idrissa Gueye trzy (18, 52, 69), Dominik Szala (30-samob.).
Żółte kartki: Senegal - Ibrahima Diallo.
Sędzia: Omar Mohamed Al Ali (Zjednoczone Emiraty Arabskie).
W 38. minucie mecz został przerwany na ok. 45 minut z powodu deszczu.
Polska: Michał Matys - Dominik Szala (65. Piotr Kowalik), Igor Orlikowski, Michał Gurgul - Krzysztof Kolanko, Igor Brzyski (46. Marcel Reguła), Maksymilian Sznaucner, Karol Borys, Jakub Krzyżanowski (65. Szymon Łyczko) - Mateusz Skoczylas, Daniel Mikołajewski (53. Mike Huras).
Senegal: Serigne Diouf - Ibrahima Diallo (82. Cherif Niabaly), Fallou Diouf, Mamadou Diallo, Pierre Dorival - Yaya Dieme (65. Clayton Diandy), Daouda Diong, Mamadou Gning (65. Omar Sall), Alpha Toure, Amara Diouf (78. Mamadou Sawane) - Idrissa Geye (77. Saliou Faye).
W początkowej fazie meczu w Bandung biało-czerwoni grali ofensywnie, ale to rywale byli znaczniej bardziej konkretni w swoich poczynaniach.
W 18. minucie bramkę dla mistrzów Afryki, imponujących warunkami fizycznymi, zdobył z strzałem z bliska Idrissa Gueye. W 27. minucie mogło być już 2:0. Znakomitą akcją indywidualną popisał się Daouda Diong, ale piłka po jego strzale trafiła w słupek.
Co się jednak odwlecze... W 30. minucie po kolejnym dośrodkowaniu z prawej strony Senegalczyków samobójcze trafienie zaliczył Dominik Szala.
Chwilę potem sędzia Omar Mohamed Al Ali zarządził przerwę na uzupełnienie przez piłkarzy płynów, ale po powrocie na boisko drużyny zbyt długo nie pograły. W 38. minucie arbiter nakazał piłkarzom zejść do szatni. Niebo nad stadionem Si Jalak Harupat zrobiło się czarne, obawiano się gwałtownej ulewy i burzy.
Wkrótce potem zaczęło intensywnie padać. Mecz wznowiono dopiero po ponad 40 minutach. Przymusowa przerwa chyba przydała się Polakom, którzy w końcówce pierwszej połowy stworzyli kilka groźnych sytuacji. Najbliżej powodzenia był Karol Borys (tuż po wznowieniu gry) - jego mocny strzał obronił Serigne Diouf.
To był najlepszy okres gry biało-czerwonych we wtorkowym meczu. Senegalczycy przez te kilka minut sprawiali wrażenie, jakby deszcz ich ostudził. Na grząskim boisku nieco stracili swoje atuty, szybkość i dynamikę, ale podopieczni Marcina Włodarskiego nie zdołali tego wykorzystać. A w drugiej połowie mistrzowie Afryki na niewiele już im pozwolili...
Od początku drugiej części Senegalczycy osiągnęli dużą przewagę. W 52. minucie Idrissa Gueye podwyższył prowadzenie. Senegalski napastnik znów trafił z bliska do siatki, tym razem mimo tego, że obok było czterech polskich piłkarzy.
Krótko potem, po kolejnej groźnej akcji, Senegalczycy domagali się rzutu karnego, ale arbiter nie zmienił decyzji (nie ma VAR-u).
W 66. minucie wreszcie Polacy mieli powody do radości. Po strzale Marcela Reguły i rykoszecie zaskoczony senegalski golkiper musiał wyciągać piłkę z siatki.
Tych, którzy liczyli jeszcze na jakieś emocje, spotkał jednak srogi zawód. Już trzy minuty później było 4:1 dla Senegalu, a swojego trzeciego gola strzelił Gueye, tym razem głową.
Wysokie prowadzenie sprawiło, że selekcjoner afrykańskiej drużyny mógł zacząć oszczędzać czołowych piłkarzy, wprowadzając zmienników.
W kolejnych minutach przewaga Senegalu jeszcze wzrosła, stworzyli kilka groźnych okazji ale świetnie w polskiej bramce spisywał się Michał Matys. Uratował zmęczonych kolegów przed znacznie wyższą porażką, m.in. broniąc w 80. minucie w sytuacji sam na sam z Saliou Faye, który krótko wcześniej zastąpił na boisku bohatera meczu Gueye.
To druga porażka podopiecznych Włodarskiego w grupie D. W sobotę ulegli Japonii 0:1, wówczas spotkanie również zostało przerwane z powodu ulewy (i wznowione po około 20 minutach).
Mimo zerowego dorobku punktowego biało-czerwoni zachowali jeszcze szansę pozostania w turnieju. W piątek zagrają w Dżakarcie z Argentyną (również o godz. 10 czasu warszawskiego). Awans do 1/8 finału uzyskają po dwa najlepsze zespoły z każdej z sześciu grup oraz cztery najlepsze drużyny z trzecich miejsc. (PAP)