Burmistrz Jawora coraz chętniej angażuje się w projekty samorządowców z „Tak! Dla Polski”, gdzie zabiega o miejsce na listach wyborczych. Organizację powołali m.in. prezydenci Wrocławia, Warszawy, Sopotu, Gdańska i Poznania. "Emilian Bera miałby być jedną z lokomotyw tej organizacji na Dolnym Śląsku" - podaje Gazeta Wrocławska.
Za Berą ciągną się bardzo poważne zarzuty prokuratorskie. "Niektórzy dostrzegają w tym próbę schowania się za immunitetem parlamentarnym" - zaznacza dziennik.
"On potrzebuje immunitetu" – mówi rozmówca gazety i dodaje, że Bera celuje w organizację ogólnopolską, która może mieć "duży wpływ na obsadę miejsc na opozycyjnych listach do Sejmu i Senatu".
Przed sądem w Złotoryi przeciwko burmistrzowi Jawora toczy się proces, w którym jest oskarżony nie tylko o przekroczenie uprawnień i łamanie praw pracowniczych, ale postawiono mu również poważne zarzuty prokuratorskie. Miał żądać oraz przyjmować łapówki.
"Na obecną chwilę kolejne rozprawy w sprawie IIK 46/22 zostały już wyznaczone" – powiedział Gazecie Wrocławskiej prezes Sądu Rejonowego w Złotoryi Tomasz Popiel. "Z naszych informacji wynika, że będzie to miało miejsce w lutym" - dodał dziennik.
Prokuratorzy zarzucają burmistrzowi Jawora uporczywe i złośliwe łamanie praw pracowniczych ówczesnej sekretarz miasta, a nawet uwięzienie jej na jakiś czas w gabinecie, celem wymuszenia oświadczenia woli. Ponadto, na polityku PO i „Tak! Dla Polski” ciąży zarzut żądania oraz przyjmowania łapówek od szefa miejskiej spółki, w zamian za to, że ten zachowa stanowisko.
"Żądał od prezesa comiesięcznego przekazywania mu kwoty po 500 złotych, co ten wykonywał, a kiedy zaprzestał płacenia części swojego wynagrodzenia, to został przez radę nadzorczą spółki odwołany" – relacjonuje treść aktu oskarżenia prokurator Lidia Tkaczyszyn z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Gazeta Wrocławska przypomina, że rozpoczęcie tego procesu spotkało się z kłopotami. "Prokuratura w pierwszym okresie skierowała akt oskarżenia przeciwko burmistrzowi Berze do Sądu Rejonowego w Jaworze, ale ten odmówił jej rozpoznawania. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu postanowił, że proces powinien się odbyć w Złotoryi, ale i tamtejsi sędziowie nie chcieli sądzić wpływowego na Dolnym Śląsku polityka" - wskazuje gazeta. Ostatecznie jednak proces ruszył w czerwcu przed Sądem Rejonowym w Złotoryi.
Emilian Bera nie przyznaje się do winy i twierdzi, że "cała sprawa to akt zemsty".