Mieli nakaz usunięcia odpadów. Pięć dni przed terminem na składowisku wybuchł olbrzymi pożar.
Prezes spółki Ingo B. usłyszał trzy zarzuty. Pierwszy dotyczy sprowadzenia umyślnie zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w znacznych rozmiarach mającego postać pożaru hali magazynowej ze znajdującymi się w jej wnętrzu odpadami. Drugi zarzut mówi o sprowadzeniu w okresie od 1 stycznia do sierpnia 2018 roku z Niemiec do Polski, w celu osiągnięcia korzyści majątkowych, wbrew przepisom odpadów, w tym tlenku gliny, sadzy i wapna. Trzeci zarzut dotyczy składowania od stycznia 2018 roku do czerwca ubiegłego roku wspomnianych odpadów bez odpowiednich zezwoleń.
Przypomnijmy. Pożar w zakładach znajdujących się na terenie dawnej cukrowni w Jaworze wybuchł w nocy z 5 na 6 czerwca ubiegłego roku. Z ustaleń śledczych wynika, że hale magazynowe i rampa, na których pojawił się ogień, dzierżawiła spółka mająca siedzibę we Wrocławiu, której prezesem był od września 2018 roku Ingo B. Prokuratura informuje, że spółka posiadała zgodę Starosty Jaworskiego z 2014 roku na przetwarzanie odpadów palnych i wytwarzanie paliwa alternatywnego. Używane do tego celu odpady, w tym 50 ton tekstyliów i 50 ton włókna szklanego były składowane na terenie starej cukrowni. Tekstylia składowano w belach, a włókna w workach tzw. ”big-bagach”. Do wytwarzania paliwa alternatywnego potrzeba odpowiedniej instalacji, której firma nie posiadała.
– W miejscu prowadzenia działalności tej spółki w Jaworze wielokrotnie przeprowadzane były kontrole Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska oraz Państwowej Straży Pożarnej, w czasie których ujawniono szereg nieprawidłowości, które miały zostać usunięte w terminie do 10 czerwca 2019 roku – informuje Lidia Tkaczyszyn rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Spółka dostała czas na usunięcie nieprawidłowości do 10 czerwca 2019 roku. Pięć dni przed terminem na składowisku wybuchł olbrzymi pożar. Część odpadów spłonęła, zawaliła się także część budynku stojącego tuż obok torów trasy kolejowej z Jawora do Legnicy.
Śledczy zaznaczają, że w halach doszło wcześniej do kilkunastu mniejszych pożarów. Jak wykazało śledztwo, na tym terenie gromadzone były także inne odpady, nie ujęte w zezwoleniu, w postaci: tlenku gliny, czystej sadzy oraz odpadowego wapna, które pochodziły z nielegalnego transgranicznego przemieszczenia ich do Jawora z udziałem spółki zarządzanej przez podejrzanego.
Mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Zastosowano wobec niego poręczenie majątkowe. Jak informuje prokuratura, śledztwo jest w toku.