Chociaż z płacenia PIT zostały zwolnione tylko osoby do 26. roku życia (i to też nie wszystkie), to uważam że ruch w dobrym kierunku należy docenić. To jest niewielki krok w stronę liberalizmu, ale jednak został zrobiony.
Marzę, aby młodzi Polacy przyzwyczaili się do niepłacenia tego podatku i za kilka lat zażądali więcej. Może nawet całkowitej likwidacji PIT? Znanym orędownikiem całkowitego zniesienia podatku dochodowego jest choćby Janusz Korwin-Mikke. Jakby się jego partie nie nazywały, to zawsze się ten postulat przewijał. PiS nie poszło i zapewne nie pójdzie aż tak daleko, ale mam nadzieję, że niechcący zrobili wyłom korzystny dla idei niskich podatków.
To tyle pochwał. Niestety, to co PiS jedną ręką naprawia, to drugą chce zepsuć.
Niemal równolegle rząd zaczął rozważać wprowadzenie tzw. „bykowego”. Wyższe opodatkowanie dla osób bezdzietnych może przyjąć różną formę.
Najprostszym rozwiązaniem jest wprowadzenie nowego osobnego podatku. To jednak jest zarazem najbardziej „widzialne” rozwiązanie, a tymczasem „bykowe” można też próbować ukryć. Możliwe, że inne podatki dostaną dodatkową stawkę specjalnie dla bezdzietnych Polaków. Albo składki emerytalne będą dla tych ludzi wyższe.
Wszystko odbywa się oczywiście pod osłoną szczytnych haseł walki z kryzysem demograficznym. Gdyby przyjąć to usprawiedliwienie na poważnie, to należałoby zapytać o skuteczność dotychczasowej polityki prorodzinnej. Jeśli rząd musi dodatkowo mobilizować Polaków do zakładania rodziny, to najwyraźniej program 500+ daje mizerne efekty. I to by się w sumie zgadzało, bo liczba urodzeń już w drugim roku działania programu wróciła do poziomu sprzed jego wprowadzenia.
Inna sprawa, że „bykowe” już funkcjonuje i jak widać nie zachęca do zakładania rodziny. Przecież osoby bezdzietne nie mogą skorzystać z ulg podatkowych na dzieci. A zatem już teraz płacą wyższe podatki. Zachęca ich to do posiadania dzieci? Jak widać nie. Dlatego „bykowe” to tylko pretekst do wyciągnięcia od ludzi pieniędzy.
Możliwe, że ten pomysł nie wejdzie w życie. Każde podnoszenie podatków w dłuższej perspektywie szkodzi Polsce. Widać jednak, że polityka podatkowa PiS działa na zasadzie: krok do tyłu, krok do przodu, krok do tyłu…