Jesteście sprawcami chyba największej niespodzianki w tym sezonie.
To fakt. Fajne pytanie, bo to prawda. Jest niespodzianka, udało się i myślę, że dziewczyny same sobie, ale mi też sprawiły tę niespodziankę. Początek sezonu nie zapowiadał tego. Dla mnie jest to pierwszy raz, gdy prowadzę seniorską drużynę, więc jest to fajna niespodzianka, super. Nie wiem co jeszcze mógłbym powiedzieć...
Raz, że Płomień był głównym faworytem. Dwa, że to najbardziej utytułowany klub w drugiej lidze. Nie dziwi euforia, która za waszą sprawą zapanowała w sali przy Placu Bankowym.
Powiem szczerze, że nie naciskałem na dziewczyny, że to Sosnowiec, niesamowita historia itd. Widziałem w sobotnim meczu, że one same już sobie zrobiły "wkrętkę" do głowy i przez to ten mecz nam nie wyszedł. Staraliśmy się skoncentrować tylko na siatkówce, na pojedynczych akcjach, na pojedynczej zagrywce, żeby dokładać cegiełkę do cegiełki. Absolutnie nie myśleć z kim się gra, tylko, że się gra w siatkówkę i żeby robić to najlepiej jak się potrafi. I to tak naprawdę wszystko, cała tajemnica...
Tylu kobiet na raz do łez chyba jeszcze trener nie doprowadził, bo patrząc na miny rywalek, to były one nietęgie...
Taki jest sport, taka jest siatkówka. Ktoś wygrywa, ktoś przegrywa. To jest kwintesencja tego sportu, że ktoś musi przegrać, a ktoś musi wygrać. Przykro, dziewczyny utytułowane, bo jest tam kilka dziewczyn z pierwszej ligi, które miały przyjemność tam grać, więc na pewno je to boli, bo pewnie czuły się lepsze. Zwłaszcza po sobotnim meczu, gdy trochę nas "poskładały", mówiąc tak prosto. Mam jeszcze podziękowanie dla kibiców, że dali nam dzisiaj pograć w siatkówkę i trochę "wyluzowali" z tymi syrenami, bo w sobotę dziewczyny w ogóle nie słyszały się na boisku, nie mówiąc o czasach, które braliśmy. Tam naprawdę niewiele słów docierało do ucha. Drugi mecz wygraliśmy sportowo, bo mogliśmy zagrać w siatkówkę.
To wasza najlepsza siatkówka na jaką was stać, uwzględniając oczywiście presję, bo wiadomo, że przy takim obciążeniu psychicznym nie gra się finezyjnie i może najlepszej technicznie siatkówki? To jak zespół przy tych emocjach podszedł do spotkania, to jest to, z czym chcecie zagrać turniej półfinałowy?
Teraz zrobiła się opcja, że jest Agata. Dzięki temu mogę zmienić dwie zawodniczki. Mogę kogoś wziąć na prawą stronę, mogą dodać jeszcze jedną zawodniczkę na lewe skrzydło. Dzięki temu, że Agata się zdecydowała i poukładała sobie studia jest możliwość kilku nowych opcji. Możemy prawe zmienić, możemy lewe zmienić... Ale cały czas pracujemy nad tym, żeby lepiej zagrywać, lepiej przyjmować. Cały czas się rozwijamy, patrząc nawet na ten sezon, to jak zaczynaliśmy we wrześniu, październiku, a to jak gramy teraz. Dziewczyny są też dużo pewniejsze siebie. Dzisiaj te emocje trochę wzięły górę i faktycznie ta siatkówka nie była najlepsza, tej finezji nie było w grze, ale czasami trzeba zagrać prosto, ale skutecznie. Nad tą skutecznością pracujemy. Mam nadzieję, jeszcze trochę się poprawimy.
Przed sezonem głosy o włączeniu się do walki o awans były raczej ciche, nieśmiałe. Teraz praktycznie zrobiliście wynik większy niż każdy oczekiwał, więc na dalszy etap nic tylko jechać i wygrywać.
Tak, mam taką nadzieję, że na tym turnieju dziewczyny zagrają na luzie, bez żadnej presji. Bo co nam pozostało? Tylko grać. Już jakiś sukces dla miasta, dla jaworskiej siatkówki jest, więc tak jak pan mówi tylko grać i wygrywać.