Od blisko trzech lat kontaktują się ze mną osoby, które twierdzą, że były poszkodowane przez obecnie panujących w Jaworze w sposób pośredni lub bezpośredni. Kilku z nich zostało bezpodstawnie zwolnionych z pracy, a po wyroku sądu, ponownie przywrócono na poprzednio zajmowane stanowisko, niektórzy zadowolili się zadośćuczynieniem finansowym. Za bezzasadne zwolnienia, musiały być oczywiście zasądzone przez sąd odszkodowania, wypłacone z budżetu gminy, czyli z pieniędzy, które można by przeznaczyć na sypiące się elewacje budynków lub kluby sportowe. Nowa energia w wykonaniu obecnego włodarza poszła głównie na „sprzątanie” po „starym” burmistrzu stanowisk, przede wszystkim kierowniczych, za kilka tysięcy złotych na rękę. Nowe nabytki pochodzą z Legnicy, Strzegomia, Polkowic, Świdnicy. Czy w Jaworze nie mamy zdolnych i kompetentnych urzędników, którzy mogliby objąć kluczowe funkcje? Przecież jednym z podstawowych warunków rozwoju miasta, jest praca dla jaworzan — a co za nią idzie dochody z podatku PIT, robienie przez nich zakupów w Jaworze i okolicy, remontów oraz budowanie domów — czyli krótko mówiąc — obrót gotówki w naszej małej ojczyźnie. Dla lokalnego patrioty jest to aspekt niezwykle ważny, ponieważ wszyscy na tym korzystają, od sklepikarzy począwszy, na różnorakich usługach skończywszy. Dlatego niezrozumiała jest decyzja naszego burmistrza, co do polityki kadrowej. Radni z klubu EB Razem w tej kwestii znacząco nabierają wody w usta.
Nie mój problem?
„Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem przecież Żydem.
Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem przecież komunistą.
Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem. Nie byłem przecież socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem przecież związkowcem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było”.
Martin Niemöller, (niemiecki pastor luterański; wiersz napisany w obozie w Dachau w 1942 r.)
Nie mogłem zostawić tak poważnego problemu, tym bardziej że prezentowane metody, stosowane przez rządzących gminą, były jak z filmu sensacyjnego o bezdusznej korporacji wymieniającej pracowników, nie patrząc na zasady etyki. Najbardziej zszokował mnie opis sytuacji byłej sekretarz gminy, podczas jednego ze spotkań około dwóch lat temu, która twierdziła, że została zamknięta w gabinecie burmistrza, gdzie poza nią znajdował się burmistrz, jego zastępczyni i radca prawny obsługujący urząd. Przetrzymywano ją około godziny i nie wypuszczono nawet na prośbę, a stosując presję psychiczną, wymuszono rezygnację ze stanowiska sekretarza, po czym pół roku później została bezzasadnie zwolniona. Trudno było mi uwierzyć, że tak pięknie uśmiechający się burmistrz stosuje metody rodem z filmów Patryka Vegi, no i czy może w tym uczestniczyć jego zastępczyni, która przecież tańczy w tak wzniosłych akcjach przeciwko przemocy pt. „Nazywam się miliard”? Oboje także rezerwują sobie pierwsze miejsca w świątyniach. A może jednak mamy do czynienia z wielką hipokryzją?
Recydywa
Dodatkowym ciosem, było brutalne potraktowanie przemiłej pani sekretarki w ostatnim miesiącu, przez co ta delikatnego usposobienia kobieta trafiła na zwolnienie lekarskie. Było to już oczywiste, że postępowanie naszej władzy zamienia się w recydywę — w znaczeniu definicji PWN: powtarzania się negatywnego zjawiska. Gdy dowiedziałem się o tym ostatnim przypadku, postanowiłem działać. Ukryte sprawy w zamkniętym gabinecie pozostają bezkarne. Gdy wyciągnie się je na światło dzienne, wtedy osobom dopuszczającym się podobnych czynów, trudniej jest na kolejny krok w tym kierunku. Mój publiczny protest na opisane ww. zachowania miał znaleźć swoje miejsce na sesji Rady Miejskiej. Jako radny, czyli przedstawiciel mieszkańców Jawora w Radzie, nie mogłem chować głowy w piasek i nie reagować na tak szokujące mnie sygnały, tym bardziej że czynności prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Legnicy, ciągną się już dłuższy czas, a „czyszczenie” stanowisk nadal trwa.
Trzeba działać
Na ostatniej Sesji po krótkim wstępie, przechodząc do meritum problemu, nieoczekiwanie moją wypowiedź przerwał przewodniczący Rady Miejskiej Daniel Iwański. Należy dodać, że powtórzyło się to kolejny raz, gdy poruszałem niewygodną kwestię dla wygranego w ostatnich wyborach komitetu EB Razem Emiliana Bery. Po kolejnej próbie kontynuowania wypowiedzi i kolejnym stwierdzeniu: „Odbieram panu głos, bo mam do tego prawo”, po prostu odpuściłem... Dodał, abym udał się do mediów z tą sprawą, więc zgodnie z jego życzeniem poprosiłem jedyne niezależne od burmistrza media o udostępnienie materiału z Sesji (znajduje sie poniżej). Propozycja zwołania konferencji prasowej jest komiczna, ponieważ prawie wszystkie media są na usługach obecnej władzy. Na potwierdzenie mojej tezy przytoczę fakt blokowania moich wystąpień lub ich przeinaczanie. Mogę zadać panom z TV pytanie: dlaczego nie puściliście nagrywanego przez was mojego wystąpienia z końcówki sesji? Gdzie wasza rzetelność?
„[...] Cicho, nie psuj nastroju przy kolacji [..]”
Jeśli nie ma sprzeciwu wobec nowoczesnych metod zarządzania gminą, to znaczy, że Klub Radnych, jak i tworzący się pod tą samą nazwą komitet EB Razem, popiera działania burmistrza. Zawsze można znaleźć jakieś wytłumaczenie dla usprawiedliwienia poczynań lokalnych przywódców partyjnych z PO i SLD, wzruszając ramionami w geście obojętności. W tym przypadku jest to sytuacja zero-jedynkowa. Użyję ponownie cytatu z mojego ulubionego artysty – Kazika, aby zobrazować konformistyczną postawę:
„[...] Gdy swoją ręką ścisnąć rękę zakrwawioną,
musowo się zabrudzi, tak to już jest zrobione [...]”.
Dla miłej atmosfery, nie porusza się problematycznych tematów udając, że nic takiego przecież się nie stało. Dobry nastrój jest obowiązkowy w ekipie, pomimo licznych doniesień o poruszanych w tym felietonie kwestiach. Przyklej uśmiech i udawaj, że nic nie widzisz, nic nie słyszysz, więc nic nie mów...
Tak dużo obecnie mówi się o demokracji i wolności słowa. Czy przewodniczący nie nadużywa swojej władzy, zamykając usta radnemu podnoszącemu poważny problem dotyczący ludzkiego dramatu? Czy za wszelką cenę chce bronić swojego szefa? Kogo reprezentuje w Radzie Miejskiej i w czyim interesie zasiada w Sali Rajców?