- Jest to optymistyczne, że chłopcy grali do końca. Trzeba ich za to pochwalić. Owszem, w pierwszej połowie popełniliśmy błędy, zwłaszcza w pierwszej części spotkania, gdy straciliśmy głupie bramki, ale graliśmy, stwarzaliśmy sytuacje. To rozpoczęcie sezonu, a w rozgrywki wchodzi się różnie. Pochwaliłem zespół w szatni za to, że zagrał do końca i wyrwał jeden punkt - podsumował Piotr Szukalski, szkoleniowiec Rodła.
Granowiczanie odrabianie strat zaczęli dopiero po przerwie.
- Nie krzyczałem na chłopaków. Spokojnie powiedziałem im, że tego meczu nie przegrają. Żebyśmy grali swoje. Stwarzaliśmy sytuacje i w końcu strzeliliśmy te dwie bramki - zauważał trener Szukalski. - Uczulałem zespół na odprawie, żebyśmy od początku się skoncentrowali i nie dali się zaskoczyć. Wyszły takie głupie sytuacje, strzał, karny po błędzie. To było pochodną błędów w obronie. To jest piłka nożna - dodawał.
Zespół z gminy Wądroże Wielkie nie stawia sobie na starcie sezonu konkretnego celu.
- Będziemy po prostu grali. Trudno zakładać określone cele. Chcemy grać jak najlepiej. Troszkę nam się skład posypał, brakuje przede wszystkim Michała Pawlaczyka, który ma iść do Orkana Szczedrzykowice. To jest człowiek, który dużo dawał w środku pola, mógł zagrać w środku pola na każdej pozycji - mówił Piotr Szukalski. - Dzisiaj nie mógł grać za kartki Seweryn Kędzierski. Nie mamy skąd ściągać piłkarzy. Tutaj przychodzą do grania ludzie, którzy chcą grać. Nic za to nie mają. Zobaczymy jak to się rozwinie - kończył.