Trener Dominik Nowak w meczu z Ruchem mocno namieszał w składzie. Na boisku od pierwszej minuty pojawili się m.in. Rafał Augustyniak i Przemysław Mystkowski. Na placu gry znalazło się również miejsce dla Wojciecha Łobodzińskiego i Fabiana Piaseckiego. Z kolei Grzegorz Bartczak i powracający po kartkowej pauzie Tomislav Bożić znaleźli się tylko na ławce rezerwowych. Podobnie jak Petteri Forsell, co było chyba największą niespodzianką. Fin wiosną spisuje się bowiem co najmniej przyzwoicie.
Pierwsze minuty wyglądały jak wzajemne badanie się obu drużyn. W 4 minucie zza pola karnego uderzał Paweł Zieliński, ale golkiper chorzowian był na posterunku. Sześć minut później w pole karne Ruchu wpadł Marquitos. Nie zdołał oddać strzału, ale choć stracił piłkę, narobił sporo zamieszania w szeregach obronnych gości. Ta sytuacja pokazała, że gra defensywna nie jest domeną "Niebieskich".
W 12 minucie Marquitos próbował zaskoczyć Libora Hrdlickę z dystansu, ale piłka poszybowała obok bramki. Miedź zaczęła coraz wyraźniej przeważać. Dwie minuty później Hiszpan ponownie uderzał i znów chybił. Tym razem z okolic szesnastki. Niewykorzystane sytuacje się zemściły i maczał w tym palce sam Marquitos. To on sfaulował w 23 minucie jednego z kontrujących chorzowian. Rzut wolny na gola zamienił natomiast Mello, nie dając szans Łukaszowi Sapeli.
Ruch szukał kolejnych szans. W 29 minucie z dystansu niecelnie uderzał Maciej Urbańczyk. Trzy minuty później Kowalski faulował w polu karnym Rafała Augustyniaka i arbiter bez wahania wskazał na "wapno". Pewnym egzekutorem okazał się Marquitos, odkupując swoje wcześniejsze winy. Tymczasem na trybunach w najlepsze trwała zabawa kibiców, prezentujących kolejną oprawę.
W 36 minucie Agustyniak przedarł się przez obronę Ruchu i wyłożył piłkę Fabianowi Piaseckiemu. Temu nie pozostało nic innego, jak wpakować futbolówkę do siatki. Miedź wyszła na prowadzenie! Dwie minuty później po rzucie rożnym ponownie strzelał Piasecki, ale skończyło się tylko kolejnym rogiem. W 42 minucie pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Marquitos, ale piłka przeleciała nieznacznie nad poprzeczką. Po chwili Miedź podwyższyła prowadzenie. Mateusz Piątkowski pewnym strzałem z około szesnastu metrów wykorzystał dogranie Piaseckiego.
Po przerwie Miedź ruszyła do zdobywania kolejnych bramek. Ruchowi nie pomogły nawet dwie zmiany przeprowadzone w przerwie przez Dariusza Fornalaka. W 52 minucie Wojciech Łobodziński zagrał z prawej strony do Piaseckiego. Snajper Miedzi nie zwykł marnować tak dobrych piłek i precyzyjnym strzałem zdobył swoją drugą bramkę w meczu. W 62 minucie Frank Adu Kwame zagrał z lewej do środka pola karnego. Tam był Łobodziński, który jak na kapitana przystało, podwyższył wynik. Kibice zaczęli odliczanie: 1, 2, 3, 4, 5... mało! Pięć minut później Paweł Zieliński trafił w poprzeczkę.
W 79 minucie niecelnie z rzutu wolnego uderzał Forsell. Legniczanie wciąż atakowali i swego dopięli w doliczonym czasie gry. Łukasz Garguła efektownym strzałem z rzutu wolnego ustalił wynik spotkania. Miedź w efektownym stylu rozbiła spadkowicza z piłkarskiej elity. Na taki mecz czekała cała Legnica!
Miedź Legnica - Ruch Chorzów 6:1 (3:1)
Bramki: Marquitos (33-k.), Piasecki (36, 52), Piątkowski (42), Łobodziński (62), Garguła (90+3) - Mello (24)
Żółte kartki: Marquitos (23), Adu Kwame (89) - Słoma (35)
Sędziował: Zbigniew Dobrynin (Łódź)
Asystenci: Maciej Majewski, Piotr Szubielski
Miedź: Sapela - Adu Kwame, Osyra, de Amo, Zieliński, Augustyniak (78. Bożić), Mystkowski, Marquitos (60. Garguła), Piasecki, Łobodziński, Piątkowski (73. Forsell); trener Dominik Nowak
Ruch: Hrdlicka - Hołownia (46. Trojak), Zawal (46. Bogusz), Marković, Słoma, Majewski, Przybecki (63. Wojciechowski), Urbańczyk, Kowalczyk, Mello, Kowalski; trener Dariusz Fornalak