Od początku spotkania ton grze nadawały przyjezdne i z pewnością nie tak jaworscy kibice wyobrażali sobie przebieg spotkania.
- Mecz został rozegrany wcześniej... w głowach. Po zwycięstwie na tak nieprzyjaznym gruncie, jakim jest Pszczyna, moje dziewczyny myślały, że jest już pozamiatane - mówił trener Lesław Chrzanowski. - Pierwszy set zadecydował. Tamte dziewczyny wyszły na 8:1, grały ambitnie. Nie grały niczego lepszego niż w Pszczynie, ale były zdeterminowane. Nasze siatkarki jakby nie do końca wierzyły w swoje umiejętności, myśląc, że jakoś to będzie - dodawał.
Zawodniczki ekipy znad Nysy Szalonej nie weszły dobrze w spotkanie, choć po zwycięstwie w pierwszym meczu na Górnym Śląsku były zdecydowanymi faworytkami starcia.
- Psychicznie byliśmy dzisiaj słabsi, ostrzegałem przed tym, ale to trudno przekazać słowami. One muszą to czuć, one muszą to chcieć. Motywacja jest tym, co robi się z wiekiem u zawodniczki. Żeby wyzwolić u dobrej zawodniczki motywację wystarczy jeden dobry bodziec, a u takich młodych, niedoświadczonych dziewcząt, tych bodźców musi być olbrzymia liczba - zauważał szkoleniowiec Olimpijek.
Jaworzanki podjęły jeszcze walkę w drugiej partii, miały nawet piłki setowe, ale ostatecznie przegrały na przewagi 30:32.
- Drugi set był fajny, ale nasze dziewczyny w decydujących momentach nie wbiły tego gwoździa. Mieliśmy setową zagrywkę i nie skończyliśmy tego. Ale dobra stal hartuje się poprzez kucie, powtarzanie. Mamy nadzieję, że jutro dojrzeją - zaznaczał trener Chrzanowski.
Podczas meczu kibice gospodyń mieli uwagi do decyzji podejmowanych przez sędziów, co również mogło wpłynąć na boiskowe poczynania siatkarek z miasta św. Marcina.
- Gdyby można było zmienić decyzję arbitra to może bym dyskutował, ale nie mamy na to żadnego wpływu. To tylko niepotrzebne nerwy. Kibice mają prawo interpretować po swojemu. Zawodniczka patrzy czy straciła punkt, czy zyskała punkt. Nic więcej. Trener ma oczy, ma głowę i widzi czy to wpłynęło na drużynę czy nie. Nie oceniam nigdy w ten sposób sędziów, chyba, że ktoś nam bardzo dokucza. Staram się być obiektywny i sprawiedliwy - podkreślał Lesław Chrzanowski.
W niedzielę czeka nas decydujące starcie, które zadecyduje o awansie do kolejnej rundy play off. Spotkaniom Olimpii z PLKS-em od lat towarzyszą wielkie emocje i nie inaczej będzie w tym roku. Wszak jaworzanki nie zamierzają składać broni.
- One są w stanie to zrobić, ale to one muszą chcieć. Nie ja i nikt więcej. Dzisiaj kilka dziewcząt bardzo się starało, ale 2-3 trybiki nie zaskoczyły. Nie powiem jakie, ale według mnie kluczowe - kończył Lesław Chrzanowski.
Olimpia Jawor - PLKS Pszczyna 0:3 (19:25; 30:32; 18:25)
Olimpia: Mirosławska, Dydak, Dębicka, Grubasz, Kulbida, Mackiewicz, Knop, Deptuch, Kostiuk, Szymczyk, Gul, Kwolek (L), Mossur (L); trener Lesław Chrzanowski
PLKS: Dyc, Olczyk, Jędrysik, Krzempek, Stępień, Lorenc, Kołodziej, Jakubiec, Ponikiewska (L); trener Jarosław Bodys