- Traktowaliśmy dzisiejszy mecz dość poważnie. Na pewno od pierwszych minut wyszli zawodnicy, którzy w poprzednich meczach grali mniej lub w ogóle nie mieli okazji pojawić się na boiskach trzecioligowych. Zespół gospodarzy bardzo ambitnie grał przez pierwszą połowę, zagęszczając swoje pole karne. Nam udało się szybko strzelić bramkę, ale też w końcówce straciliśmy po stałym fragmencie. W drugiej połowie szybko strzelona bramka i widać było też zmęczenie u gospodarzy. Stąd ta różnica widoczna w dalszej części gry drugiej połowy - mówił Jarosław Pedryc, szkoleniowiec lidera trzeciej ligi.
Choć przyznać trzeba, że w pierwszej odsłonie spotkania gra obu zespołów nie uwidaczniała różnicy poziomów między rywalami. Czy zmiennicy zagrali tak, by trener mógł czuć się usatysfakcjonowany ich postawą?
- Niektórzy tak, niektórzy nie. Na pewno boisko też nam nie pomagało. Dałem odpocząć doświadczonym zawodnikom. Można było ich zobaczyć w końcówce drugiej połowy i stąd też ta różnica - dodawał trener KS-u.
Piłkarze z Polkowic mają w tym sezonie szansę na swoisty dublet, mogąc wywalczyć zarówno awans do drugiej ligi, jak i Puchar Polski na szczeblu wojewódzkim.
- Celem naszym jest zajęcie miejsca w pierwszej szóstce trzeciej ligi, czyli znalezienie się w nowej trzeciej lidze. Jeśli to osiągniemy będziemy myśleć dalej. Na razie to jest dla nas najważniejsze. Puchar Polski? Jesteśmy w następnej rundzie. Dzięki temu inni zawodnicy mają możliwość pokazania się. Zobaczymy co będzie dalej - kończył Jarosław Pedryc.