A chwilę potem dodał, że dodatkowo jeszcze w chrześcijańsko-demokratyczną, co nakazało mi nieco zwątpić w jego słowa. Obie doktryny nie są wobec siebie co prawda przeciwstawne, ale rozbieżności między nimi nie da się ukryć. Napisanie programu zbieżnego z oboma doktrynami łatwe nie będzie…
Załóżmy jednak, że Schetynie chodzi o konserwatywny-liberalizm. Posunięcie całkiem logiczne: elektorat socjalny jest obecnie zakochany w PiS którego jeszcze długo nie będzie można przelicytować w rozdawnictwie. Jeśli tak, to byłby to swego rodzaju powrót do korzeni. W kampanii wyborczej w roku 2005 Platforma Obywatelska obiecywała obniżkę podatków i walkę z nadmiarem biurokracji, a niektóre fragmenty jej programu z tego okresu byłyby dziś chłostane za niewystarczającą postępowość.
W roku 2007 PO startowała przede wszystkim jako anty-PiS, a co za tym idzie wszelkie rozważania programowe zeszły na dalszy plan. Platforma zwyciężyła i mogła zacząć realizację konserwatywno-liberalnych założeń - bo przecież nigdy oficjalnie z nich nie zrezygnowała.
W tym czasie udało się rządowi PO uwolnić dostęp do wielu zawodów. Minister Jarosław Gowin zniósł część obowiązujących dotąd barier i ułatwiając nowym ludziom wkroczenie do zazdrośnie „strzeżonych” branż. Pamiętam, że mimo mojej niechęci do polityków PO broniłem ich decyzji przed krytyką. Bo była to decyzja słuszna.
Problem polega na tym, że była to jedyna reforma przywracająca wolność gospodarczą. Platforma dzierżyła władzę aż przez osiem lat. Osiem lat! Trudno uwierzyć, że ówczesnym politykom naprawdę zależało na przywróceniu wolnego rynku.
W tym samym czasie politycy tej partii podnieśli podatek VAT i złamali warunki umowy podnosząc wiek emerytalny, a to jest sprzeczne z polityką liberalizmu. Platforma od idei wolnorynkowych definitywnie odeszła.
Wystarczy posłuchać tego, w jaki sposób środowisko PO krytykuje program Rodzina 500+. Dla polityków Platformy ten program nie jest zły dlatego, że polega na zabieraniu jednym aby rozdać za darmo drugim. Jest zły, ponieważ… pieniądze będą wypłacane tylko na drugie dziecko, a nie na pierwsze! No a powinno być i na pierwsze – przekonują „liberałowie” z PO argumentem, który żadnemu normalnemu liberałowi nie przeszedłby przez gardło.
Nie wierzę, aby nagle przemienili się w zwolenników wolnego rynku i redukowania państwa opiekuńczego. Nie wydaje mi się możliwe, aby na komendę zmienili poglądy. Spodziewam się raczej tego, że zmiany w PO będą tylko kosmetyczne. Czas pokaże.