Jawi się więc pytanie. Skąd zainteresowany może mieć takie dane skoro osobiście nic takiego nie zapowiedziałem? Czy widmo utraty stołka aż tak bardzo napełnia go obawą?
W tekście „Co zostało zawieszone?” (NGJ nr 8/2016) po raz kolejny pojawia się wzmianka jakoby miałbym ubiegać się o stanowisko burmistrza. Co prawda cały tekst jest kontrą do mojego artykułu „Decyzja środowiskowa dotycząca kopalni w Lipie – zawieszona”, który ukazał się całkiem niedawno na portalu jawor24h.pl. Jednak można w nim także, po raz kolejny, zauważyć „proroctwo” J. Machyni, który na długo przed wyborami widzi mnie na wakacie włodarza miasta.
Na początek krótko odniosę się do treści omawianego tekstu. Pisze Pan, że to Rada Miejska jest odpowiedzialna za uchwały. I owszem – jest, tylko że projekty uchwał przygotowuje burmistrz. A z tego co pamiętam jeszcze się nie zdarzyło, żeby Rada czegoś nie przegłosowała, coś zastopowała. Chyba, że mam słabą pamięć?
Czytając mojego polemistę dowiaduje się także, że jest „wstrętnym pomówieniem” fakt, że nie odbyły się konsultacje społeczne w Lipie. Czyżby? Na Facebooku, na profilu „Stop kopalni w Lipie”, założonym przez mieszkańców Lipy zamieszczono następującą informacje: „Pan Burmistrz pominął kwestię tego, że w 2008 roku gdy był już Burmistrzem odbyły się konsultacje, o których, zgodnie z dokumentacją którą posiadamy mieszkańcy byli poinformowani tylko poprzez ogłoszenie w lokalnej gazecie (zapewne jaworskiej). Zgodnie z tą dokumentacją nie było żadnych ogłoszeń we wsi. Kilka dni przed konsultacjami i dzień po
zakończeniu konsultacji były sesje Rady Miejskiej i zgodnie z posiadanymi przez nas danymi Burmistrz na temat konsultacji nie powiedział ani jednego słowa. Na dyskusji publicznej, która zgodnie z prawem musiała się odbyć na koniec konsultacji były tylko 2 osoby, kierownik odpowiedniego referatu z gminy i projektant planu. To oznacza, że mieszkańcy o sprawie nic nie wiedzieli, bo oczywistym jest, że ktoś by się zainteresował. Jesteśmy przeciwni pomijaniu niewygodnych dla siebie faktów”.
Dalej uważa Pan, że są to pomówienia? Nie będę prosił w tym przypadku o sprostowanie gdyż nie jestem dzieckiem z piaskownicy.
Dalej pisze Pan, że radni w kwietniu 2006 roku przyjęli uchwałę na wniosek właścicieli terenu, a za jej przyjęciem głosowali w grudniu 2008 roku. Z tego co wiem decyzja z 2006 roku nie była wiążąca dla planu z 2008 roku i kopalnia nie musiała być tam wpisana. Jeśli się mylę to proszę o wyjaśnienie.
„Szum informacyjny” o którym pisze J. Machynia w swojej polemice to moim zdaniem trafne określenie. Tylko kto jest odpowiedzialny za ten chaos panujący wokół problemu kopalni? Ludzie, którzy się martwią o swoje zdrowie i bezpieczeństwo. Nie! Tylko burmistrz J. Wroński, który się z nimi nie spotkał po to by w sposób przystępny dla prostego odbiorcy wyjaśnić procedury i rozwiać wszelkie wątpliwości. Urojona wycieczka włodarza miasta do Warszawy w dniu rozprawy jakoś nie przemawia do wyobraźni mieszkańców Lipy. I w tym miejscu apeluje o spotkanie burmistrza J. Wrońskiego z zainteresowanymi w miejscu ich zamieszkania. Wówczas będzie miał okazję i sposobność by potwierdzić publicznie swoje słowa, że nie zrobi nic wbrew woli mieszkańców. A jak powszechnie wiadomo mieszkańcy nie chcą kopalni. Osobiście mam nadzieje, że do dyskusji dojdzie, a sprawa kopalni zostanie zamknięta raz na zawsze. Burmistrz to bardzo odpowiedzialna funkcja, która powinna łączyć mieszkańców, a nie dzielić.
A dzieli. Co nawet zauważa J. Machynia w swoim ostatnim wywodzie. Gdzie według niego jedni są źli i nieuczciwi. A nawet są pitbullami (co dla mnie jest niezrozumiałe, bo rasa ta nie posiad tylko negatywnych cech. Pies ten, trzymany krótko na smyczy, staję się bezwzględnie wierny swojemu Panu). A drudzy szlachetni i mądrzy.
Wracając do meritum mojej wypowiedzi po raz drugi zapytam skąd J. Machynia ma informacje jakobym ubiegał się o fotel burmistrza? Przecież nie zapowiedziałem tego na Facebooku jak to zrobił Pana przełożony na ponad dwa lata przed planowanymi wyborami? Jest rok po wyborach, a burmistrz J. Wroński myśli o kolejnych. Czyżby tu tylko chodziło o dobro mieszkańców? Szczerze wątpię. Dokładnie to ukazuje problem Lipy.
Nieskromnie jednak przyznam, że cieszy informacja jakoby mnie Pan widział na stanowisku burmistrza. Podobnego zdania jest także na pewno jakaś, bliżej nieokreślona, liczba mieszkańców gminy. Jednak póki co chciałbym by Panowie włodarze zajęli się pracą na rzecz mieszkańców, a nie kampanią i dyskredytacją opozycji politycznej. A do roboty jest dużo. Może patrząc oczyma Panów miasto i gmina się rozwija, jednak patrząc wzrokiem zwykłego mieszkańca prawda jest zupełnie inna. Burmistrz J. Wroński mówił na sesji, że dla mieszkańców wsi jednym z najważniejszych problemów są drogi (mieszkańcom chodzi o drogi np. w Mysłowie, Sadach Dolnych, Sadach Górnych, Wierzchosławicach, Płoninie, Półwsiach, Wolbromku, Jastrowcu, Grudnie... Są to drogi powiatowe Panie Burmistrzu... Nie wspomnę o drodze do Radzimowic czy Figlowa! - czy te drogi są remontowane?). Oczywiście w tym przypadku zgodzę się z mieszkańcami, od siebie dodam, że dla mnie ważna jest też albo przede wszystkim praca. Praca dla wszystkich, a nie praca dla wybranych.
Nie w głowie mi startowanie na tę funkcję. Tym bardziej, że do wyborów jeszcze sporo czasu. Póki co skupiam się na bezpieczeństwie w naszej gminie, bo to jest kwestia priorytetowa, która nie podlega żadnej dyskusji. Dla mnie jest irracjonalny fakt, że zamiast zająć się brakiem wody mieszkańców gminy, to burmistrz skrupulatnie planuje remont rynku. Mam nadzieję, że wyborcy wezmą to pod uwagę w kolejnych wyborach. A zmodernizowany rynek i nowe chodniki nie przysłonią im oczu podczas głosowania.
Obecnie prowadzę szkołę nauki jazdy, z której nie mam zamiaru rezygnować. Oprócz tego jestem także zawodowym strażakiem. Nie mógłbym być zarówno strażakiem jak i burmistrzem. Chyba, że w oczach J. Machyni jest możliwe pogodzenie obu tak różnorodnych etatów. Na obecną chwilę skupię się na pewno na niedociągnięciach i zaniedbaniach panującej władzy.
Gdym jednak kiedyś w przyszłości pełnił tę funkcję, to na pewno bym był bardziej odporny na krytykę niż Pan. Gdyż piastując taką odpowiedzialną pozycje trzeba się liczyć z „atakami” i konstruktywnie sobie z nimi radzić. Obecnie mamy całkiem inny stan rzeczy. Czuję się Pan urażony gdy tylko w jakiś sposób zwróci się na jakiś aspekt uwagę. Czyżby prawda w oczy raziła? Wszędzie widzi Pan spisek i wrogów, którzy knują przeciwko obecnej władzy. Wiem, że jawi się w obu Panach obawa utraty stołków. I mam nadzieje, że do tego dojdzie. Gdyż ludzie mają dość polityki pełnej agresji, która dzieli społeczeństwo na lepszych i gorszych. Bolków potrzebuje zmian, rozwoju, pracy, a przede wszystkim innego spojrzenia. Polityka musi bazować na współpracy i dialogu, a nie stagnacji i zimowym śnie przez całą kadencję, a budzenia się tylko przed wyborami po to by je wygrać. Liczę na to, że mieszkańcy nie dadzą się nabrać kolejny raz i przy najbliższej okazji pokażą Wam czerwoną kartkę.
Na koniec napiszę, że w ogóle nie szykowałem się do startu w wyborach, ale skoro mnie Pan tak namawia to muszę przemyśleć tę kwestię ;). Jakbym zdecydował się kandydować to liczę na Pana głos. Niestety nie mianowałbym J. Machyni moim zastępcą, bo mamy inne charaktery, inne poglądy. Do tego, jak już wspomniałem, Bolków potrzebuje zmian i rozwoju. A z członkami starej władzy by się to z pewnością nie udało. Może ta „sześćdziesiątka na karku” powoduje brak energii i apatie by sprostać szybkim i nowym przekształceniom?
A tak na poważnie o mojej kandydaturze na stanowisko burmistrza dowiedziałem się od J. Machyni. Osobiście nic takiego nie ogłaszałem. Na dzień dzisiejszy interesują mnie tylko i wyłącznie przyziemne rzeczy. Takie jak problem kopalni, brak wody w Lipie, Grudnie czy Jastrowcu, dowożenie jej do ludzi przez straż pożarną co wiąże się z obniżeniem bezpieczeństwa, czy też brak pracy. To tylko niektóre utrapienia mieszkańców naszej gminy. Jest ich zdecydowanie więcej. I tym trzeba się zająć. A nie kreowaniem sztucznej rzeczywistości, w której eliminuje się wyimaginowaną konkurencje polityczną. A to jest właśnie sposób działania obecnej władzy.
Paweł Baczmański