W pierwszych dwóch partiach MKS Kalisz wyraźnie uległ jaworzankom i wydawało się, że do jednego z najstarszych polskich miast gospodynie wrócą z pustymi rękami. Tymczasem później przyjezdne nie pozwoliły Olimpii na zby wiele, wyjeżdżając z Dolnego Śląska z dwoma punktami.
- Myślę, że te dwa pierwsze sety były spowodowane troszeczkę daleką drogą. Z seta na set się rozkręcaliśmy, a w trzecim po prostu pokazliśmy bardzo dobrą grę wygrywając do 11. Dzisiaj u nas zadebiutowała na libero Marta Kuehn, która też musiała się wdrożyć w cały zespół, bo to był jej pierwszy mecz z nami. Bardzo nas cieszy, że wywozimy zwycięstwo i dwa punkty z trudnego terenu, bo zespół z Jawora jest bardzo dobry - podkreśla Daniel Przybylski, szkoleniowiec MKS-u.
Tym samym kaliszanki zrewanżowały się za domową porażkę z Olimpią w drugiej kolejce. Rewanż nie był jednak pełny, bowiem w Kaliszu jaworzanki wygrały za trzy "oczka".
- Wtedy przegraliśmy 3:1, ale teraz jesteśmy zupełnie innym zespołem niż byliśmy. Zresztą Jawor tak samo. Wygrywając w tamtym tygodniu z Pszczyną Olimpia pokazała, że aspiruje do tytułu mistrza, tak samo jak każdy z nas. Będziemy walczyć - nie ukrywa trener ekipy z Kalisza.
Czy to oznacza, że MKS włączy się do walki o najwyższe cele, w tym awans do pierwszej ligi?
- Postawiliśmy sobie za cel czwórkę w tym sezonie, który jest naszym pierwszym po długiej przerwie. Gdyby nie kontuzja Magdy Fedorów, która odpadła, to kto wie - kończy Daniel Przybylski.