Różne opcje polityczne nieustannie stawiają nam za wzór do naśladowania różne kraje. Prawo i Sprawiedliwość przekonuje, że mamy brać przykład z Węgier rządzonych przez Wiktora Orbána. Dziwić może jak sympatycy PiS mogą łączyć silną antyrosyjskość z poparciem dla polityka, który jest gotów z Rosją współpracować, ale najwyraźniej mogą. Różnego rodzaju lewice: od SLD przez Ruch Palikota po Partię Razem, każą nam przyjąć „Szwedzki model” państwa opiekuńczego dając tym samym dowód jak bardzo nie orientują się w realiach tego kraju. O zastępach europejczyków nakazującym nam dostosować się do każdego pomysłu byleby przyszedł zza Odry nie wspomnę.
Tymczasem pewne państwo, całkiem niedaleko od nas, podjęło właśnie szereg reform, które powinny nas zainteresować. Nie jest to kraj, który przyzwyczailiśmy się brać sobie za wzór. Ale może to i dobrze. Jeśli mamy coś naśladować to dlatego, że jest dobre, a nie dlatego że robią to narody, które nam imponują. Kraj o którym piszę to Rumunia.
Podobnie jak w Polsce, pod pozorem walki ze światowym kryzysem gospodarczym, w Rumunii również podniesiono stawki VAT. Na tym jednak, na szczęście dla Rumunów, podobieństwa z Polską się kończą. U nas bowiem „tymczasowa” podwyżka podatku trwa w najlepsze do dziś, a u nich rząd obniżył VAT prawie do poziomu sprzed kryzysu. Prawie, ponieważ na powrót do dawnej wysokości nie pozwoliła Unia Europejska.
Pierwsza obniżka podatków nastąpiła już w czerwcu 2015 roku, gdy stawka VAT na żywność została obniżona z 24 do 9%. Taką samą stawką obłożone są także dostawy wody. Od 1 styczna tego roku podstawowa stawka VAT została obniżona z 24 do 20%, a w nowego roku ma wynosić 19%, czyli tyle ile przed kryzysem. Oprócz tego zmniejszono podatek dochodowy dla mikroprzedsiębiorstw do zaledwie… 3%! Dodatkowo zmieniono definicję mikroprzedsiębiorstwa tak, żeby więcej firm mogło nim zostać. Od teraz wystarczy zmieścić się w 100 000 euro obrotu rocznie zamiast dawnych 60 000. Zmniejszono też podatek od dywidend z 16 do 5% (dla porównania: w Polsce wynosi on 19%).
Niedawno Rumunia zlikwidowała też ponad sto pomniejszych podatków takich jak abonament radiowo-telewizyjny czy opłatę administracyjną płaconą przy zakupie używanego samochodu. Te zmiany też były krytykowane przez Unię Europejską oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy jako zagrożenie dla stabilności wpływów do budżetu.
Tymczasem rumuński budżet wcale się nie zawalił. Całkowite wpływy z podatków wcale nie spadły, ale wręcz wzrosły o 7% w porównaniu z rokiem ubiegłym, co można bardzo prosto wyjaśnić. Dzięki niższemu „podatkowi od zakupów” jakim jest VAT można kupić więcej. Rumuni zatem zaczęli więcej kupować równoważąc wpływy budżetu. Ta zdroworozsądkowa teoria ekonomiczna znajduje potwierdzenie w rzeczywistości, bowiem sklepy odnotowały realny wzrost sprzedaży.
Polska również może obniżyć obciążenia fiskalne swoich obywateli. Czy weźmiemy przykład z Rumunów? Oprócz wpatrywania się w zachód i północ można czasem spojrzeć w kierunku, który zwykliśmy pomijać. Warto spojrzeć na południe.