Radny Kobes w punkcie przewidzianym na interpelacje głos zabrał jako pierwszy. Rozpoczynając wniósł o wymianę w trybie pilnym zniszczonych płyt chodnikowych na al. Dębowej. - W tej sprawie składałem interpelacje w poprzednich kadencjach, otrzymując różnego rodzaju odpowiedzi. Sprawa z tym chodnikiem trwa osiem lat. Dwie kadencje! - grzmiał Andrzej Kobes. - Myślę, że pan panie burmistrzu wyda decyzję, by to naprawić. Kobieta złamała tam obojczyk, rękę. Nie pozwólmy, by kolejne osoby poniosły uszczerbek na zdrowiu. Następnie radny mówił jeszcze o sytuacji mieszkańców ul. Strzegomskiej.
- Pomijam fakt, że nie udzielone zostały odpowiedzi. Chciałbym prosić pana burmistrza o zwrócenie uwagi, że nie dochowywane są terminy załatwiania spraw. Jeżeli bywa pismo do organu, którym jest burmistrz, a organ nie jest właściwy do załatwiania sprawy, to przekazuje do właściwego organu, informując zainteresowanego, że sprawa trafia pod właściwy adres. W tym przypadku instytucja, która dostaje pismo jako właściwy organ do załatwienia sprawy, informuje odpowiedzią bezpośrednio zainteresowanego, a tu sytuacja jest tego rodzaju, że przekazywane jest to do organu, który ma sprawę załatwić, organ przesyła to z powrotem do burmistrza, nie informując o tym zainteresowanego. W międzyczasie upływają dwa miesiące, przez miesiąc czasu jeszcze leży u burmistrza i po trzech miesiącach zainteresowany dostaje odpowiedź. - opisywał sposób załatwiania spraw w jaworskim urzędzie radny Kobes, przedstawiając równocześnie, jak powinno wyglądać to w sprawnej instytucji.
- Są to powody do tego, żeby osoba zainteresowana poczuła się pokrzywdzona i wniosła skargę na opieszałość działania organu jakim jest burmistrz. Sprawy załatwia się bez zbędnej zwłoki w ciągu miesiąca. Jeżeli jest sprawa trudna w ciągu dwóch miesięcy, oczywiście informując zainteresowanego. Mam takie wrażenie, że po prostu nie miał kto na to zwrócić w latach poprzednich uwagi, ale jak widać nie ma ustawicznego kształcenia. Jeżeli w dalszym ciągu będzie się tak działo, to niestety będą skargi i pański urząd i osoba będą źle odbierane. Proszę przeprowadzić szkolenie pracowników w zakresie przestrzegania przepisów kodeksu postępowania administracyjnego. Nie może być również sytuacji, że utrudnia się zainteresowanemu dostępu do akt, sporządzania kopii, odpisów, a takie przypadki występują. - przestrzegał Andrzej Kobes.
- Mam często takie wrażenie, że dzisiaj młodzi ludzie, którzy przychodzą do urzędu czytając KPA nie wiedzą co czytają. Czytają jakąś procedurę, potrafią na pamięć wymienić przesłanki, natomiast to wszystko co czytamy potem trzeba w praktycznym działaniu zrobić. - dodawała poproszona o to przez radnego prawnik Henryka Piórkowska-Jurewicz.
Następnie radny Kobes zwrócił się z pytaniami do burmistrza Bery w sprawach zgłoszonych przez mieszkańców ul. Starojaworskiej, m.in. dotyczących komunikacji miejskiej. W tym momencie burmistrz rozpoczął jednak rozmowę z innym radnym. - Czy pan słyszy co mówię do pana?! - zwrócił się w trakcie wypowiedzi Andrzej Kobes.
Po serii interpelacji innych radnych głos zabrał Krzysztof Detyna. - Zgadzam się z panem Andrzejem, żeby odpowiedzi na interpelacje były precyzyjne i żeby odnosiły się do stanu faktycznego. Po wypowiedzi radnego do dyskusji włączył się przewodniczący rady Daniel Iwański. - Pozowlę sobie wejść w słowo, przyglądając się pracy Rady Miejskiej, mam taką propozycję na przyszłość, aby od kolejnych sesji te interpelacje były dostarczane wcześniej, bo to są według mnie jałowe dyskusje.
- Macie państwo media, więc to jest dosyć sensowne. Interpelacji zadymiarskich jest generalnie mało. Populistycznych, bezideowych, które są podszyte fałszem. - dodawał burmistrz Emilian Bera. - Interpelacja chyba różni się od elaboratu, uzewnętrzniania się. Zresztą mocno trzymał nad tym fason pan Andrzej Madej.
- Jeżeli chodzi o tę propozycję, to jest punkt interpelacje i każdy radny ma prawo wybierać formę. Nie wiem czy ograniczenie tej możliwości jest na miejscu. - odpowiadał Krzysztof Detyna. Wówczas głos w sprawie ponownie zabrał burmistrz Bera prezentując swoje zdanie w tym temacie.
- Radny ma prawo składać interpelacje w pełnym zakresie. Był pan radnym i zabierał pan głos na tej sali i czasami się pan denerwował, że panu przerywano. Sprawa ul. Strzegomskiej to sprawa zaległa od dawnych lat, ale przede wszystkim chodzi o bezpieczeństwo. W sprawie ul. Dębowej dzisiaj zostałem tam poproszony ze względu, że wypadek kobiety miał miejsce w tym tygodniu. Po to, żeby pokazać, że na przestrzeni lat był problem, żeby wymienić cztery metry bieżące chodnika. W czym był problem? Tych płyt mamy pod dostatkiem. - oburzał się radny Andrzej Kobes. - Nie kompromitujmy się, bo administracja jest od tego, żeby mieszkańcom maksymalnie pomagać. Wykonanie tej naprawy kosztowałoby 200-300 zł. W czym jest problem? Chodzi o bezpieczeństwo mieszkańców i proszę do tego tematu poważnie podchodzić panie burmistrzu.
Chyba mało kto spodziewał się, że wówczas wywiąże się jeszcze tak osobliwy dialog:
- Poważnie podchodzę do tego tematu. Rozumiem, że to nie do mnie było adresowane. - próbował się ratować burmistrz Bera.
- Raczej do pana. - riposta Andrzeja Kobesa była jednak błyskawiczna.
- Był pan u mnie z tym problemem? - nie dawał za wygraną Emilian Bera.
- Panie burmistrzu, dlatego dzisiaj pokazałem tę sprawę, ponieważ dzisiaj było to zgłoszone. - odpowiadał radny Kobes.
- Dobrze. Niech pan składa te interpelacje i państwo możecie składać interpelacje. - oznajmił burmistrz Bera.
- Nie będziemy składali interpelacji. Będziemy czekali aż znajdą się środki, coś zostanie zrobione. Nie będę informował, że nie dotrzymywane są terminy spraw, że jest niewłaściwy obieg dokumentów. - oburzał się Andrzej Kobes, jeden z najbardziej doświadczonych samorządowców w obecnej kadencji Rady Miejskiej.
- Niepotrzebnie pan teraz podburza i stwarza pan atmosferę. - kontrował Emilian Bera.
- Ja nie podburzam atmosfery. - ripostował Andrzej Kobes.
- Wniosek jest jeden, jakby ktoś panu nie pozwolił składać interpelacji. Złożył pan interpelacje i nie wiem w czym jest problem. - zastanawiał się głośno burmistrz Bera.
Do dyskusji włączyli się inni radni, a spór próbował załagodzić przewodniczący rady Daniel Iwański. - Każdy z państwa interpretuje moje słowa na swoją stronę. - mówił. Na niewiele to się jednak zdało.
- Każdy słyszy to co chce słyszeć. Żeby usprawnić pracę zarówno rady, jak i szanując czas wszystkich nas dobrze by było ograniczyć czas wypowiedzi do trzech minut. Takie propozycje w niedługim czasie złożę do statutu, ponieważ pracujemy nad nowymi zapisami i ujednoliceniem tego statutu. Myślę, że usprawni to pracę. - włączyła się do dyskusji radna Ewelina Szynkler.
- Jeśli chodzi o takie sprawy jak poruszone przeze mnie czy pana Andrzeja, to musiały one mieć tutaj miejsce z tego względu, że jesteśmy jako radni niezadowoleni z trybu załatwiania spraw. Z tego względu, że jest punkt interpelacje, to powinno to należeć do decyzji radnego czy chciałby złożyć je na sesji czy między sesjami. - mówił Krzysztof Detyna.
- Chciałbym poprzeć. Tu nie ma o czym dyskutować, państwa prawem jest składanie interpelacji i już. - kończył burmistrz Emilian Bera.
Za nami sesja, na której nie zabrakło emocji i sporów. W listopadzie powinno być już nieco spokojniej. Niedługo radni podejmą decyzję w sprawie tytułu Honorowego Obywatela Miasta Jawora. 11 listopada czeka nas uroczysta sesja w Teatrze Miejskim.