Nikogo nie trzeba przekonywać, że aktywne prowadzenie polityki gospodarczej, w szczególności w krajach będących "na dorobku", to umiejętne przyciąganie inwestycji zagranicznych, na których oprócz podmiotu inwestycyjnego, skorzysta również rodzima gospodarka, lokalni przedsiębiorcy oraz obywatele.
Jedną z takich inwestycji mogła być szeroko zapowiadana w mediach, przez licznych komentatorów i polityków koalicji PO-PSL fabryka koncernu TATA MOTORS, produkująca modele marki Jaguar Land Rover, która miała powstać w Jaworze.
Prosta przyczyna
Dlaczego tak się nie stało? Przyczyna jest bardzo prosta. Brak należytego profesjonalizmu ze strony polskich negocjatorów oraz nieodpowiednie przygotowanie oferty inwestycyjnej od strony proceduralnej i infrastrukturalnej. Niestety tak duże projekty inwestycyjne lubią spokój i medialny szum raczej nie ułatwia negocjacji, po drugie oferta musi być konkretna, czyli inwestorowi należy przedstawić grunt już przygotowany prawnie i infrastrukturalnie. Same dobre chęci i medialne deklaracje nie wystarczą, tym bardziej kiedy konkurencyjna oferta takich braków nie posiada, a jeszcze daje dodatkowe granty finansowe.
Pierwsze prasowe przecieki na temat rzekomej inwestycji „motoryzacyjnego tygrysa" w Jaworze, pojawiły się z końcem maja br. Prawdziwa bomba medialna została odpalona pod koniec lipca. Nagle jak nigdy dotąd i pierwszy raz na taką skalę, w mediach krajowych oraz zagranicznych rozpoczęła się ofensywa medialna z Jaworem w tle. Niczym u Hitchcocka, spirala napięcia ruszyła. Każdego dnia w środkach masowego przekazu pojawiała się nota informująca obywateli o postępach w negocjacjach, będących w zasadzie tylko formalnością, finalizującą już "przyklepany wielki sukces inwestycyjny" w postaci fabryki Jaguara.
Jawor synonimem luksusu, Jaguar skupia się na Polsce, Fabryka Jaguara w Jaworze, Jaguar robi skok na Jawor, Jaguar w Jaworze ludzie wróciliby z Wysp. To tylko kilka haseł z tego okresu. W mediach brylowali politycy koalicji rządzącej oraz burmistrz miasta opowiadający o całym przedsięwzięciu, mającym się lada dzień z sukcesem zakończyć.
Hitchcockowski thriller
Cała sytuacja przypominała pieczołowicie wyreżyserowany hitchcockowski thriller. Po krótkim lirycznym wstępie, napięcie gwałtownie rośnie, błyskawicznie osiąga granice wytrzymałości widzów, potem na chwilę opada, aby znów wzrosnąć i wejść w kolejną jeszcze bardziej nerwową i nieprzewidywalną fazę. To napięcie wokół Jaguara nie omieszkali wzbudzać główni animatorzy całego przedsięwzięcia - lokalni politycy oraz resortowi decydenci z wicepremierem na czele. Chyba dawno do Jawora nie zawitało oficjalnie i nieoficjalnie tylu polityków.
Prym oczywiście wiedli przedstawiciele PO. Przypomnę, że przy okazji "polowania na Jaguara" do Jawora zawitał wicepremier i minister gospodarki, prawdopodobnie korzystając z helikoptera, Pani wiceminister gospodarki, prezesi stref ekonomicznych, agencji rządowych, poseł, nawet minister spraw zagranicznych razem z ministrem infrastruktury, otarli się w dniach o miasto św. Marcina, a wszystko to przy wydatnym udziale burmistrza miasta i jego świty. Oczywiście w blasku kamer oraz fleszy.
Gdy trwała medialna licytacja, czy Jawor czy Kraków upoluje Jaguara, 11 sierpnia wszystkich obiegła informacja kończąca całą tę nagonkę - Jaguar na Słowacji! Do kwestii nieudanych negocjacji z Jaguarem, odniosła się Pani Premier Kopacz stwierdzając, że -" ...Stało się tak jak się stało. Słowacy mieli widocznie większy katalog zachęt. Musimy utrzymać równowagę między zachętą a stratą. Cieszę się, że do Polski przychodzą naprawdę duzi inwestorzy. Wiadomo, że trzeba zabiegać o każdego z nich. To, co w ostatnich tygodniach i miesiącach się dzieje, pokazuje, że Polska jest atrakcyjna dla tych, którzy chcą swoje pieniądze inwestować w takim kraju w środku Europy ...". Wtórował jej minister gospodarki -" ...Dzisiaj sytuacja naszej gospodarki jest taka, że nie walczymy o każdego inwestora za każdą nawet tak bardzo wysoką cenę. Twierdzimy, że polski sektor motoryzacyjny i gospodarka ma na tyle atrakcyjne atuty, że nie musimy przepłacać, szczególnie przy lokalizacji inwestycji typu montownia. Dlatego podjęliśmy decyzję, że nie będziemy się ścigać z naszymi przyjaciółmi ze Słowacji na kolejnym etapie negocjacji..."
Pytania i odpowiedzi
Z wypowiedzi Pani Premier i Pana ministra gospodarki można odnieść wrażenie, że cieszymy się z tego, że w rywalizacji o Jaguara wygrała... Słowacja - bo to przyciąga inwestycje do Polski oraz, że negocjacje tak naprawdę były prowadzone bez odpowiedniej determinacji i w zasadzie na "półgwizdka".
Od razu po takich wypowiedziach nasuwa się pytanie - …a co z ludźmi, u których rozbudzono nadzieje na lepszą pracę czy zatrudnienie, co z podobnymi deklaracjami rzucanymi przez polityków w przyszłości, wreszcie co z wizerunkiem miasta Jawora, które wystawiono do medialnej nagonki, nie licząc się z tym, że ewentualna przegrana w wyścigu o Jaguara, jeszcze bardziej utrudni na przyszłość ściągnięcie inwestora, o nadszarpniętym obrazie miasta, jako ośrodka skazanego na stagnację i nie przygotowanego do przyjęcia inwestycji nie mówiąc.
O to polityków "uczestniczących w polowaniu na Jaguara" już nie zapytano. Natomiast post factum, dopuszczono do głosu tzw. ekspertów. Nagle okazało się, że TATA MOTORS wybrał Słowację nie tylko dlatego, że otrzymał od rządu słowackiego wysokie dotacje na inwestycję, ale również dlatego, że na Słowacji monokultura motoryzacyjna wytwarza 990 tys. aut rocznie, a to daje nieograniczony dostęp do komponentów potrzebnych w produkcji, infrastruktura logistyczna i techniczna stoi na dobrym poziomie, kadra pracownicza jest wykfalifikowana i tania, a przede wszystkim tereny pod przyszłą fabrykę Jaguara w znacznej części są przekształcone i przygotowane od strony prawnej, czekając na inwestora wraz z pakietem przywilejów podatkowych, oferowanych w swych granicach.
Zasadnicza wada
Niby nic, normalna rzecz w dzisiejszym świecie, zalanym ofertami inwestycyjnymi dla dużych koncernów. Ale cóż, na "polską ofertę" wystarczyło. Bo jak się okazało w praktyce, "jaworska oferta rodem z Polski" okraszona była zasadniczą wadą, od strony proceduralnej zaistniała tylko ułamkowo. Gruntów pod strefę ekonomiczną jeszcze nie wywłaszczono, ani nie przekształcono (odrolniono), a jest to niezbędny element rozszerzenia granic specjalnej strefy ekonomicznej. Sam proces włączania 400-hektarowych gruntów trwa, będąc na wstępnym etapie realizacji, który w praktyce urzędniczej, w resortach, dochodzi nawet do dwóch lat. Jeżeli jest zgoda zainteresowanych stron, np. Agencji Nieruchomości Rolnych czy JST.
Wspomnieć należy także o kompletnym braku jakiejkolwiek infrastruktury na "jaworskich terenach". Droga S-3 na razie jest na planach i w dokumentach, stacje zasilania energetycznego, urządzenia wodno-ściekowe, drogi dojazdowe - elementy niezbędne przy budowie tak dużej fabryki, to fatamorgana istniejąca tylko w propagandowych wypowiedziach niektórych polityków, uczestniczących w „polowaniu na Jaguara w Jaworze".
Pytanie otwarte, czy polityczne VIP-y kierujące resortami gospodarki i infrastruktury oraz samorządowy włodarz nie wiedzieli o tym? Czy rozgłaszając obywatelom przyszłe eldorado motoryzacyjne z tygrysem motoryzacyjnym na czele, nie brali pod uwagę tychże okoliczności? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam Państwu.
Kolejne „łowy”
A jaki krajobraz po polowaniu na Jaguara w Jaworze? W zasadzie po staremu, z jednym wyjątkiem. Hitchcockowski film rozkręcany jest na nowo, znowu budowane jest napięcie u obywateli, przyjeżdża do Jawora wiceminister gospodarki, marszałek województwa i inni politycy, tym razem szansą na kolejne "polowania inwestycyjne" ma być DSAG - S3 JAWOR.
Zawarto w tym celu, przy fleszach i kamerach, porozumienie zobowiązujące sygnatariuszy do właściwego przygotowania terenów inwestycyjnych oraz mające łączyć siły na rzecz powstania wyjątkowego obszaru inwestycyjnego. No cóż, wchodzi na to, że do tej pory właściwie terenów inwestycyjnych nie przygotowano.
Jednak "polowanie na Jaguara" włodarzy czegoś nauczyło. Burmistrz miasta chyba też na tej nauce skorzystał. I to jest ten wyjątek. W tamtym tygodniu burmistrz i większość radnych, przyjęli ze strony władz powiatowych zaproszenie do dofinansowania inwestycji, mającej na celu budowę chodników przy ul. Słowackiego w Jaworze, w ramach Narodowego Programu Dróg Lokalnych. O środki z tego programu zabiegał Powiat Jaworski. Zabiegał jeszcze w tamtej kadencji, ale otrzymał je teraz. Z racji rozpoczętych inwestycji ze współpartnerami z gmin (łączna kwota 5,5 mln złotych) nie mógł zadania podjąć się w tym roku. Dlatego Zarząd Powiatu Jaworskiego zwrócił się z propozycją do władz miasta Jawora o podjęcie inwestycji na ul. Słowackiego, jako zadania ściśle związanego z potrzebami lokalnej wspólnoty gminnej.
Czy to jest trwała zmiana czy tylko chwilowy incydent w stosunkach Gmina Jawor - Powiat Jaworski, po nieudanym skoku burmistrza na Jaguara - czas pokaże. Może w przyszłości Pan burmistrz skusi się na sygnalizację świetlną w Jaworze? Na razie wiadomo, chodniki są tak samo ważne jak motoryzacyjny tygrys.
Arkadiusz Baranowski
Ważny komentarz
11
Komentarze (21)
Super: 0
Ha ha: 0
Wow: 0
Przykro mi: 0
Wrr: 0
Super: 0
Ha ha: 0
Wow: 0
Przykro mi: 0
Wrr: 0
Super: 0
Ha ha: 0
Wow: 0
Przykro mi: 0
Wrr: 0
Super: 0
Ha ha: 0
Wow: 0
Przykro mi: 0
Wrr: 0
Super: 0
Ha ha: 0
Wow: 0
Przykro mi: 0
Wrr: 0
Super: 0
Ha ha: 0
Wow: 0
Przykro mi: 0
Wrr: 0
Super: 0
Ha ha: 0
Wow: 0
Przykro mi: 0
Wrr: 0
Super: 0
Ha ha: 0
Wow: 0
Przykro mi: 0
Wrr: 0
Super: 0
Ha ha: 0
Wow: 0
Przykro mi: 0
Wrr: 0
Super: 0
Ha ha: 0
Wow: 0
Przykro mi: 0
Wrr: 0
Super: 0
Ha ha: 0
Wow: 0
Przykro mi: 0
Wrr: 0
Super: 0
Ha ha: 0
Wow: 0
Przykro mi: 0
Wrr: 0
Super: 0
Ha ha: 0
Wow: 0
Przykro mi: 0
Wrr: 0
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. jawor24h.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.