Dyskusję wywołało nagłe wygospodarowanie środków z jak się wydawało przeciążonego budżetu. Na sesji rada podjąć miała uchwałę w sprawie udzielenia pomocy finansowej w formie dotacji Powiatowi Jaworskiemu. Wszystko ze względu na to, iż powiat niespodziewanie otrzymał wsparcie od wojewody na remont chodnika przy ul. Słowackiego, a z powodu braku wolnych środków w budżecie, zwrócił się o wsparcie do gminy.
To miasto w ramach współpracy miało sfinansować należące do powiatu zadanie, zaś starostwo zrewanżować miało się przy przyszłorocznych inwestycjach. Chodziło o ponad 165 tysięcy złotych. Radny Krzysztof Detyna wrócił jednak do sprawy jednej z rodzin wielodzietnych, mającej piętnaścioro dzieci, która od dłuższego czasu czeka na przystosowanie przez miasto budynku, tak by rodzina mogła w nim zamieszkać.
Kwestię tę radny Detyna poruszył już na piątkowej Komisji Gospodarki i Rozwoju Miasta. - Ostatnio pan Panasiuk powiedział, że nie ma pieniędzy w budżecie. Po ostatniej komisji pogodziłem się z tym brakiem środków. Teraz okazuje się, że albo jesteśmy okłamywani albo ktoś robi nas nie powiem jak. Powiem szczerze, że jestem zawiedziony, ponieważ dla ludzi potrzebujących nie ma pieniędzy, a na taką inwestycję, nie mówię, że nie jest dobra, na chodnik nagle pieniądze się znajdują. To państwo oceniają, to państwo będziecie opiniować. Jestem oburzony tym, że z dnia na dzień znajdują się pieniądze, których dla potrzebujących nie było. - mówił wówczas Krzysztof Detyna.
Pieniądze zostały zaoszczędzone z powodu niskich stóp procentowych, co pozwoliło zaoszczędzić przy spłacie odsetek. Skarbnik miasta, Anna Kołodziej podkreślała, że decyzja na co przeznaczone zostaną pieniądze jest zawsze w gestii burmistrza i nikogo więcej. Zauważała, że pieniądze te można wydać na dowolny cel. Ostatecznie komisja zaopiniowała wniosek pozytywnie głosami radnych Kobesa, Szynkler, Kowalczyka, Dynowskiego, Oślaka i Ziółkowksiego. Wstrzymała się radna Świderska, a przeciw był radny Detyna.
W trakcie poniedziałkowej sesji to właśnie Krzysztof Detyna rozpoczął dyskusję. - Zebraliśmy się tutaj, aby przekazać powiatowi prawie 170 tysięcy na realizację zadania przebudowy chodnika. Myślę, że większość z państwa pamięta jakie były reakcje na składane interpelacje. Ambitne plany radnych i dobre pomysły kończyły się zazwyczaj tym, że tłumaczono brakiem środków w budżecie. Podobnie było w sprawie, którą przedstawię za chwilę. Jak powiedział jeden z urzędników 150 tysięcy w budżecie nikt nie znajdzie. Jednak pieniądze w budżecie się znalazły i to niemałe. Teraz te 170 tysięcy burmistrz obiecał panu staroście. Nie wiem czy pamiętacie, ale prasa napisała, że ostatnio wszyscy zaopiniowaliśmy pozytywnie ten projekt. To ciekawe jak niektóre media próbują wywierać presję. Jednak myślę panie burmistrzu, że najpierw trzeba by było spełnić wcześniejsze obietnice, złożone 9 miesięcy temu. W połowie grudnia 2014 roku spotkał się pan z pewnym małżeństwem, które dzisiaj gości na sali i na tym spotkaniu przedstawili panu swój problem z przeciągającym się terminem przekazania im mieszkania przy ul. Chrobrego. Spotkaliście się później po kilku dniach, 19 grudnia. Na tym spotkaniu padły bardzo ważne słowa i deklaracje. Utrzymał pan w mocy obietnice poprzednika, pana Urbańskiego, który obiecał, że budynek zostanie przebudowany. Obiecał pan nawet zabezpieczyć środki w budżecie na ten cel i obiecał pan przekazać ten lokal całej rodzinie, do końca maja-czerwca, być może lipca. Mamy już wrzesień i tak naprawdę to co możemy powiedzieć to to, że kompletnie nic w tej sprawie jeszcze się nie ruszyło. Małżeństwo, które rozmawiało już z kilkoma radnymi straciło nadzieję. Jako radni powinniśmy walczyć o ludzi. O chodnik także, ale przede wszystkim o ludzi. - mówił Krzysztof Detyna.
- Artykuł 18 Konstytucji RP mówi: Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzicielstwo, macierzyństwo znajdują się pod ochroną oraz opieką Rzeczypospolitej Polskiej. Jeżeli małżeństwo i rodzicielstwo znajduje się pod ochroną, to jako gmina powinniśmy o takie rodziny zadbać w pierwszej kolejności. To jest nasz obowiązek. - dodawał radny Detyna. - Ta właśnie rodzina zwróciła się do pana panie burmistrzu i pan do pierwszego półrocza tego roku obiecał sfinalizować całe przedsięwzięcie. Niestety historia z odwlekaniem sprawy powtórzyła się, co wywołało u tych państwa frustrację i brak wiary w obietnice składane przez urzędników państwowych. Dlatego zwracam się do rady o odrzucenie wniosku o przesunięcie środków na przebudowę istniejącego chodnika i przekazanie około 56 tysięcy, na rozpoczęcie prac instalacyjnych. Mój kolega mówił zawsze, że słowo jest droższe od pieniędzy. Ile słowo dane przez pana jest dzisiaj warte panie burmistrzu?
- Temat oczywiście jest złożony i nie tak prosty jak widzi to pan radny. Na pewno nie jest tak banalny, aczkolwiek zawsze najłatwiej bazować na resentymentach. Rodzina czy chodnik to jest takie banalne. Tego typu kwestie zawsze są podszyte pewnym podtekstem. Kierowane do mnie pytania w tym kontekście są o tyle ciekawe, że jestem burmistrzem wszystkich mieszkańców. Wszystkich mieszkańców mamy około 24 tysiące. Chciałbym się odnieść do kilku rzeczy wcześniejszych. Komentowanie czy ktoś jest słuszny, nie słuszny to w ogóle pomijam. Na ostatniej sesji z moich ust padło jasne pytanie do państwa. Proszę państwa radnych o wyrażenie swojej opinii w temacie przekazania tych środków. Czy ja jako burmistrz mogę przygotowywać te materiały. Jeśli ktoś z państwa jest przeciw, ma głos odrębny, to proszę go zabrać. Ja mam wrażenie, że byliśmy na innych sesjach. Trzeba było protestować. Wstać i powiedzieć: nie chcę. – odpowiadał burmistrz Emilian Bera.
- Zgłosiłem wniosek, żeby skierować to do dyskusji w komisji, a nie żeby podejmować decyzję bez przemyślenia. Uważam, że jeżeli nie zostało to przegłosowane, każdy z osobna nie wyraził zdania, to nie można powiedzieć o wyrażeniu zgody. Jeżeli jest uczciwe podejście. – błyskawicznie ripostował Krzysztof Detyna, nie dając wyprowadzić się z równowagi.
- Ja się będę trzymał swojego zdania. Zadałem pytanie czy ktoś jest przeciwny. Proszę na przyszłość, jeśli ktoś ma swoje zdanie można je wyrazić. To działa w obie strony. Nie padł żaden sprzeciw. – upierał się burmistrz Bera, pytając chwilę później skarbnik gminy, Anny Kołodziej, czy w budżecie były zabezpieczone środki na remont domu dla rodziny wielodzietnej.
- My nie nazywamy zadań. Dajemy łączną kwotę dotacji dla Zarządu Lokalami Komunalnymi. – podkreślała skarbnik. Dopytywana przez burmistrza stwierdziła, że to ZLK decyduje na jaki cel przeznaczyć otrzymane od miasta pieniądze.
- Nic się jeszcze nie zamknęło. Natomiast, jeśli mamy 100 tysięcy przeznaczone na Zarząd Lokalami Komunalnymi, to niech pan pójdzie do mieszkańców starej zabudowy i będzie pan z panią dyrektor Grajek tłumaczył, że ci państwo nie otrzymają pieniędzy na zaplanowane remonty, bo cała kwota, która została na to przeznaczona idzie dla jednej rodziny. Ja już nie wspomnę, że gmina zrobiła bardzo wiele, bo przekazała na ten cel budynek przy ul. Chrobrego. – dodawał chwilę później burmistrz Bera. Smaczku całej sprawie dodaje jednak fakt, iż w przypadku remontu dla rodziny wielodzietnej inwestorem nie jest ZLK, lecz sama Gmina Jawor, co zaznaczała też dyrektor Ewa Grajek.
Według burmistrza pieniądze na remont budynku miały zostać zabezpieczone w budżecie na 2016 rok, a teraz priorytetem jest dotrzymanie dżentelmeńskiej umowy ze starostą, by nie przepadły pieniądze z dotacji od wojewody. - W 2014 roku zostaliście zapewnieni, że te środki na remont mieszkania otrzymacie, przy czym w grudniu przychodzi do mnie wielu mieszkańców z miasta i zaczyna dopytywać się o różne kwestie. Zawsze pani skarbnik się pytam czy te środki zostały zabezpieczone. Żadne środki z tego typu zadań nie były zabrane. Tych pieniędzy nie było. W związku z tym, że to wymaga nowego budżetu, państwo radni będziecie mieli pod rozwagę. Żadna sytuacja nie jest taka prosta. – dodawał burmistrz.
Emilian Bera nie zdawał sobie bowiem sprawy, jakiego „asa z rękawa” wyciągnie radny Detyna.
- Żeby odświeżyć pamięć panu burmistrzowi, zacytuje co burmistrz obiecał rodzinie, przypominam, że był to 2014 rok: biorę państwa pod uwagę w przyszłym roku. Przygotujemy lokal i to co by państwu odpowiadało, że ten lokal będzie utrzymany, tak jak było mówione. Będzie wszystko przygotowane i zrobione. Na pewno państwu pomożemy, nie ma problemu z naszej strony. Zabezpieczymy środki w budżecie, który zostanie teraz uchwalony i później przekażemy państwu to mieszkanie. Jeżeli będzie to możliwe maj, będziemy się starali jak najszybciej to zrobić. Czerwiec, początek lipca, w tych najbliższych miesiącach będzie to zrobione. Nie mówimy o żadnych latach, przeciąganiach. W najbliższym możliwym terminie państwo otrzymają to mieszkanie. – Krzysztof Detyna cytował wypowiedź burmistrza, z grudnia 2014 roku.
- Panie burmistrzu to nie jest manipulacja, tylko cytat, więc mówienie, że państwo otrzymają to mieszkanie w 2016 roku, a być może znów będzie jakiś problem, jest niedotrzymaniem obietnicy. Powołuję się na pańskie słowa, nie manipuluję. Jeżeli chodzi o pieniądze, pieniądze się znalazły, ale w moim przekonaniu należy najpierw spełnić pierwszą obietnicę, żeby dotrzymywać tych dżentelmeńskich umów z panem starostą. Uważam, że jeżeli mielibyśmy dzisiaj zagłosować za tą inwestycją, żeby dołożyć się poważną kwotą do tego zadania, w moim odczuciu, żeby rodzina nie czuła się poszkodowana, panie burmistrzu, proszę skorzystać ze swojej rezerwy, by pomóc tym państwu. Oczywiście to jest pańska decyzja, jak każda, ale chciałbym powiedzieć, że bez tej pańskiej deklaracji nie mogę zagłosować za tą inwestycją, dlatego, że państwo byli pierwsi. I nie mówię tu o jakiś sentymentach, tylko o normalnych zasadach. Uważam, że odwracanie kota ogonem jest nie w porządku. – kontynuował radny.
Jak się okazało małżeństwo nagrało burmistrza w trakcie spotkania z włodarzem miasta. Wywołało to nie mały szok na sali, który spotęgowały jeszcze niewiarygodne wręcz tłumaczenia burmistrza, którego wypowiedź nie trzymała się kompletnie niczego. - Ja z tego cytatu jestem dumny. Jak pan mi go da, to go jeszcze raz odczytam i zrobię normalną interpretację, jak w pierwszej klasie, bo jest on banalnie prosty i odpowiadający na pańskie pytanie. Tam jest konkretna deklaracja. Państwo mnie nagrali, ok. To w dzisiejszych czasach jest spotykane. To jest nieodpowiedzialne i jest mi bardzo przykro. Nie mam się czego wstydzić w tym cytacie, ale muszę powiedzieć, że tak się nie robi, ale ok. Tam burmistrz Emilian Bera powiedział jedną rzecz, że w planowanym budżecie znajdą się te środki, bo się okazuje, że jesteśmy w oparach dziwnej sytuacji. – mówił Emilian Bera, upierając się przy tym, iż z cytatu wynika, że w 2014 roku obiecał rodzinie zabezpieczenie środków w budżecie, ale dopiero na rok 2016.
Swoje oburzenie nagrywaniem lokalnych polityków i urzędników, bo jak się okazało nagrywany był także były radny, a obecnie pracownik Referatu Gospodarki Mieszkaniowej Wydziału Gospodarki Komunalnej, zastępca naczelnika Tomasz Panasiuk. Ojciec rodziny stwierdził natomiast, że posunął się do tak desperackiego kroku ze względu na to, iż wielokrotnie był już w przeszłości oszukiwany i mamiony przez urzędników i miejskie władze, więc zrobił to by mieć dowód na swoje racje. Te słowa mocno dotknęły zastępcę naczelnika.
- Chciałbym wiedzieć czy ma pan jeszcze inne nagrania ze mną w roli głównej. Jeżeli pan je ma to proszę je udostępnić publicznie i wtedy dowiemy się, na jakim etapie został pan oszukany, bo ja naprawdę nie czuję ani krzty winy w tym co zrobiłem do tej pory i uważam, że nie ma pan podstaw, aby tak sądzić. Oczekuję przeprosin. – mówił Tomasz Panasiuk.
Burza trwała dalej. Głos zabrał m.in. radny Kowalczyk. – Inwestorem w tym przypadku byłaby gmina. To gmina powinna zabezpieczyć te środki w budżecie, a nie zmuszać Zarząd Lokalami Komunalnymi. Trzeba było poszukać środków w innych działach. Nawet na komisji mówiliśmy, że powinniśmy pomóc. To jest wyjątkowa sytuacja. Niestety do tej pory nie zrobiliśmy nic w tym temacie. Jest dobra wola wszystkich, ale nie ma przesunięcia do przodu. – mówił radny Krzysztof Kowalczyk.
Chwilę później ponownie głos zabrał Tomasz Panasiuk, po wystąpieniu którego do dyskusji włączyła się radna Ewelina Szynkler, chcąc zakończyć debatę w tej sprawie. Z kolei radna Gaszyńska złożyła nawet wniosek o zamknięcie dyskusji. Na zakończenie do sprawy chodnika przy ul. Słowackiego odniósł się wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Grzegorz Olszewski: - Byłem tam dzisiaj, oglądałem ten chodnik. Czy jest potrzeba zrobienia? Na pewno tak, ale też uważam, że jeżeli wybieramy inwestycje, to oglądajmy te inwestycje jak one wyglądają. Zróbmy priorytety, tam gdzie są chodniki w dużo gorszym stanie. Myślę, że ten chodnik trzeba zrobić, ale są inwestycje, które trzeba zrobić w pierwszej kolejności. – zauważał wiceprzewodniczący Olszewski.
Ostatecznie za przeznaczeniem pieniędzy na remont powiatowego chodnika zagłosowało 17 radnych, Krzysztof Detyna był przeciw, zaś w głosowaniu nie uczestniczył radny Pawlinow. Na sesji zabrakło radnych Jankowskiego i Wieczorka. Z kolei obecni byli przedstawiciele zarządu powiatu, wicestarosta Arkadiusz Baranowski i radny Stanisław Witek, którzy przysłuchiwali się obradom.