No, to sobie powspółpracujemy. Z Niepołomicami (warto uczyć się od mądrzejszych?), członkiem zarządu województwa dolnośląskiego Tadeuszem Samborskim („w ramach działań kulturalnych”, cokolwiek to znaczy), z młodzieżą (jeszcze młodsi, może więc jeszcze bardziej ambitni, zdolni etc. etc.), z G-50 (tyle osób liczy grupa, która zdecydowała się na udział w 4-godzinnej rozmowie o strategii Jawora).
Tyle wynika z oficjalnych komunikatów zamieszczonych na stronie Jawora. I ani jednej informacji o tym, co już zrobiono. Wciąż o tym, co będzie (jeśli będzie). Jakby kampania wyborcza jeszcze się nie skończyła. Festiwal obietnic? Nie, to działa wielka machina PR, która włącza się jak automat, kiedy tylko w kalendarzu ujrzy kolejną datę prowokującą do produkcji kolejnych „newsów”.
Pamiętam wypowiedź jaworskiego VIP-a, kiedy jeszcze był w opozycji. Na sesjach Rady Miasta krytykował wydawanie Kuriera Jaworskiego. Zapowiadał koniec tego wydawnictwa, jak tylko jego ugrupowanie przejmie władzę. No i stało się – z ław opozycji przeszedł do gabinetu wiceburmistrza, a potem starosty. I tylko Kurier się ostał. I dalej chwalił kolejną władzę i jej „osiągnięcia”, których jaworzanie dostrzec nie potrafią.
Nie powstrzymało tego nawet rozstrzygnięcie Regionalnej Izby Obrachunkowej z 7. maja 2014 roku w sprawie wydawania gazet przez gminy: „Wolność prasy gminnej może więc leżeć tylko w granicach tej treści, która zaspokaja zbiorowe potrzeby mieszkańców. Warunek ten spełniają przede wszystkim informacje o działaniach i zamierzeniach organów gminy i jej jednostek organizacyjnych, w tym o aktach prawa miejscowego, organizowanych akcjach, imprezach itp. Nie spełniają go natomiast publikacje o charakterze politycznym, tym bardziej jednostronne. Wspólnota samorządowa ze swej natury jest różna. Mieszkańcy różnią się miedzy sobą poglądami”.
Trzeba to również jasno powiedzieć: zarówno Kurier Jaworski, jak i miejska strona internetowa są tubą propagandową. Mieszkańcom potrzebna jest informacja o tym, co można załatwić w urzędzie, dostęp do elektronicznych formularzy (e-urząd), informacje o odbywających się w mieście imprezach oraz o działalności ciał statutowych (w tym burmistrza i rady miejskiej). Informacja o tym, co konkretnego zrobiły te „ciała” a nie o zamiarach, spotkaniach itp. „wydarzeniach”, z których nie wynika nic, prócz szumu informacyjnego. Informacja powinna odpowiadać na pięć pytań dziennikarskich i nie powinna zawierać żadnego komentarza. Słowem – krótko i na temat.
Likwidacja obu tych zbędnych fundamentów jaworskiego PR pozwoliłaby na zaprzeczenie dość obiegowej opinii o burmistrzu miasta kojarzącej jego nazwisko z „kamerą”. Obecnie „KJ” jak i www.jawor.pl nie służą promocji miasta. Są propagandą za publiczne pieniądze. Przez całe lata zajmowały się tym wszystkie strony politycznej sceny w Jaworze. Może dlatego warto, by w tej sprawie wystąpiły wspólnie przeciw marnotrawstwu publicznych środków?
Mirosław Tender