Nie wiem czy z-ca burmistrza jest stanowiskiem pracochłonnym. Mniemam, że nie bardzo skoro pełniący tę funkcję J. Machynia ma czas tak obszernie udzielać się na łamach lokalnej prasy. Chyba, że leży to w zakresie jego obowiązków? Takie dosadne, a wręcz wrogie negowanie wszystkiego co jest przeciwne, a tym samy niezgodne z panującą według włodarzy normą.
W ostatnim numerze NGJ z dnia 24.02. ukazały się kolejne dwa teksty autorstwa J. Machyni. Obydwa dotyczą moich artykułów zamieszczonych na portalu jawor24h.pl. Jak już pisałem w poprzednim moim wywodzie, nie mam w zwyczaju przekomarzać się publicznie z kimkolwiek. Jednak owe artykuły J. Machyni zmusiły mnie bym zrobił to ponownie, gdyż niektóre sprawy wymagają wyjaśnienia. Szczególnie te zawarte w tekście „Nie chciał urazić, ale uraził” (NGJ nr 8/2016).
Kolejny raz autor się czepia użytego przeze mnie w jednym z tekstów określenia. Poświęca nawet temu cały akapit. Chodzi o „targowisko próżności”. Autor przypodobał sobie jedną z definicji. I ok. Ja znalazłem swoją: „Targowisko próżności ukazuje szeroką panoramę angielskiego społeczeństwa przełomu XVIII i XIX wieku. U Thackeraya owym targowiskiem jest wiktoriańskie społeczeństwo, z jego obsesją na punkcie tytułów i gromadzenia dóbr materialnych. Obraz świata, który przedstawia autor jest odrażający, ale i fascynujący w swojej różnorodności. Czytelnik sam musi rozstrzygnąć, czy jest to wizja daleka od prawdy i czy zdezaktualizowała się w naszych czasach”. Jak widać nie ma jednowymiarowej definicji tego określenia tak jak uważa J. Machynia. Poza tym dosadność z jaką rozumie to określenie z-ca burmistrza jest przesadna, a jego zdolności interpretacyjne są na ubogim poziomie.
Dalej pisze Pan, że mam problem z wyrażaniem swoich myśli. Ja nie zauważyłem u siebie takiej ułomności. Dla mnie temat kopalni jest, był i będzie istotny. Nie widzę u siebie w tej sprawie jakiejś rozbieżności o czym zainteresowani tym problemem doskonale wiedzą. Skoro autor polemiki ją widzi to gratuluje spostrzegawczości. Jest na takim samym poziomie jak zdolności interpretacyjne.
W kolejnej części „wywodów” z -ca burmistrza wzywa mnie bym odwołał zarzut iż podałem do publicznej wiadomości, że to J. Machynia był autorem słów, „[…]że jak nie powstanie kopalnia wapieni w Lipie, to trzeba będzie płacić milionowe odszkodowania”. Odwołuję to. Rzeczywiście to nie były Pana słowa. Powiedział tak Pana przełożony burmistrz Bolkowa J. Wroński na komisji bezpieczeństwa 19 stycznia, która miała miejsce w Bolkowie. Potwierdziła to radna Niewiadomska na rozprawie administracyjnej trzy dni później - 22 stycznia w Lipie. Pan, choć był obecny na owej rozprawie nie zaprzeczył tym słowom, więc śmiało można było uznać, że tak to było. Jednak prawdą jest, że z Pana ust nie pady te sformułowania. Zostałem wprowadzony w błąd przez jednego z mieszkańców Lipy, który powiedział mi, że to słowa burmistrza. Zrozumiałem, że chodzi o J. Machynie, który także się tak tytułuje lub jest przez kogoś tytułowany. Były to jednak słowa J. Wrońskiego. Za tę pomyłkę przepraszam. Swoją drogą proszę o publiczne wyjaśnienie z czego wynika około 2 milionowa kara dla gminy?
Osobną kwestią jest dlaczego to z-ca burmistrza, a nie sam burmistrz J. Wroński pojawił się na rozprawie administracyjnej w Lipie? Zdaniem J. Machyni burmistrz wtedy przebywał w Warszawie u Pani Poseł E. Witek. Zdaniem niektórych mieszkańców gminy był wtedy w Bolkowie. I komu wierzyć? Biorąc pod uwagę niezbyt rozległą powierzchnię terytorialną naszego uroczego miasteczka, zbiorowa halucynacja raczej nie wchodzi w rachubę…
Mam tylko nadzieję, że do spotkania burmistrza J. Wrońskiego z mieszkańcami Lipy i tak dojdzie w najbliższym możliwym czasie. Włodarz miasta musi mieć czas (i odwagę?), by spotkać się ze swoimi wyborcami. Musi w końcu dojść do rzeczowej konwersacji w tej materii.
Czytając dalej wypowiedź, J. Machynia porusza problem dobrego wychowania. Tutaj chciałbym zauważyć, że nie tylko ja, ale i także spora grupa osób zauważyła w pańskiej polemice „Dobrze, że przyszedł strażak” (NGJ nr 6/2016) brak podstawowych zasad kultury. Może według Pana oceny artykuł ten nie odbiegał od standardów etyki. Jednak trzeba wiedzieć, że pisząc tekst do publicznej informacji, zostanie on oceniony nie tylko przez osoby sympatyzujące z autorem, ale przez ogół. Pana wypowiedź była, jak już wcześniej zauważyłem, agresywna i zwyczajnie w świecie niegrzeczna. A o tym, że jest Pan nadpobudliwy ostatnio przekonał się chociażby jeden z mieszkańców Bolkowa, który interweniował w sprawie progów zwalniających na osiedlu domków jednorodzinnych przy ulicach: Widokowa, Wiśniowa, Kościuszki (jak bardzo Pan chce mogę opisać to zdarzenie).
I nie miałem w zamiarze wysyłać Pana ponownie do szkoły, gdyż dobrych manier i podstawowych zasad uczy się już w przedszkolu. Tam ma swoje początki proces socjalizacji, który dla pewnego grona osób mógłby zacząć się od nowa.
Paweł Baczmański